Połączenie dwóch oper – "Pajaców" Ruggiera Leoncavalla i jednoaktowej "Gianni Schicchi" Giacomo Pucciniego zaprezentuje w sobotę Opera na Zamku w Szczecinie. To spektakl bardzo intymny, pokazujący z bliska aktorów, ale też maski, które codziennie zakładamy – powiedział PAP reżyser Michał Znaniecki.
"Moim marzeniem było zawsze zrobienie Gianniego Schicchi – uważam, że jest to najwybitniejsza i najbardziej genialna opera świata, a to komplement z ust osoby, która nie lubi Pucciniego" – powiedział PAP reżyser spektaklu Michał Znaniecki. "To opera, która mogłaby wygrać każdego Oscara, jeśli chodzi o muzykę – to jest po prostu muzyka filmowa, muzyka, która podpowiada emocje, która też parodiuje całą historię operową, i która naprawdę nas zaczaruje" – dodał.
Reżyser zastosował inną niż zwykle kompozycję oper. "+Pajace+ zazwyczaj zamykają wieczór, jako że przeżywamy katharsis – tragedię, melodramat, śmierć bohaterów. Pomyślałem – zróbmy inaczej: zacznijmy od +Pajaców+, to w nich jest prolog, w którym mówi się, jaka ta opera będzie, że to jest nowy sposób robienia opery" – powiedział Znaniecki. Dodał, że taki był zamysł kompozytora, który chciał przedstawić opowieść "o ludziach z krwi i kości".
"Gianni Schicchi", który kończy się epilogiem, ma zamykać spektakl. Według założonej przez reżysera konstrukcji fabularnej, obie opery połączone są motywem teatru w teatrze: grupa teatralna z "Pajaców" wystawia farsę "Gianni Schicchi". "Wszystko byłoby bardzo logiczne i bardzo fajne, gdyby nie to, że w połowie, czyli przed tą farsą umierają nam bohaterowie" – powiedział reżyser. Dodał, że jest to trudne zadanie, aby "po takiej tragedii pokazać farsę i żeby ludzie zaczęli się śmiać".
Wyjaśnił, że przejściem z tragedii do komedii jest happening, który odbywać się będzie w przerwie spektaklu. "Wybieramy nową solistkę, czyli będzie przesłuchanie, kto może zaśpiewać zamiast zabitej Neddy. Wybieramy też osobę z widowni, która będzie grała bohatera +Gianniego Schicchi+, czyli trupa, pod którego podszywa się później główny bohater" – powiedział Znaniecki.
"To spektakl bardzo intymny, bardzo psychologicznie bliski nie tylko widowni, ale również nam – artystom. Pokazujemy nasze garderoby, przygotowania do spektaklu, odkrywamy nasze tajemnice, emocje i to, co dzieje się przed wejściem na scenę, przed byciem postacią. To ciężka praca sprawić, aby to nie była parodia, aby to było naprawdę o nas" – zaznaczył reżyser.
Jak dodał, ważnym motywem spektaklu jest zakładanie kolejnych masek, to jednocześnie trudne zadanie dla solistów. "Aktor pokazuje siebie prywatnie, a za chwilę gra Tonia, po czym gra Tonia grającego Gianniego Schicchi" – powiedział Znaniecki. Najważniejsze jest - podkreślił - aby "publiczność się w tym odnalazła".
"Mamy tu dużo interakcji – wśród publiczności są zarówno chór, jak i tancerze. Opera ma za zadanie być lustrem dla widza. Zbliżam dwa światy zazwyczaj podzielone orkiestronem. Codziennie wychodzimy na ulicę, do pracy, szkoły i zakładamy maski, aby się chronić - bolesne jest, gdy się pogubimy, kim naprawdę jesteśmy" – wyjaśnił Znaniecki.
W dwuaktowej operze "Pajace" ("I Pagliacci") Leoncavallo, wykorzystując motyw teatru w teatrze opowiedział historię grupy aktorskiej, w której dochodzi do tragedii: Nedda, żona kierownika grupy, zamierza porzucić go dla młodego wieśniaka. Jej mąż, Canio, grozi, że zabije ją, jeśli nie pozna imienia kochanka. Podobna scena rozgrywa się w komedii, którą wystawiają przed publicznością. Canio przekracza wówczas granicę między fikcją i rzeczywistością i zabija żonę i jej kochanka.
"Gianni Schicchi", jedyna opera komiczna Pucciniego, opisuje śmierć florenckiego bogacza Buosa Donata i próby przejęcia przez członków rodziny jak największej części jego majątku. Znany spryciarz (tytułowy Gianni Schicchi), wykorzystuje chciwość krewnych Buosa, aby przekazać majątek swojej córce i jej narzeczonemu.
Premiera spektaklu "Pajace/Gianni Schicchi" odbędzie się w sobotę o godz. 19.(PAP)
autorka: Elżbieta Bielecka
emb/ agz/