Moniuszko jako polski kompozytor narodowy ma inne oblicze niż to, jakie kolejne pokolenia mu przydawały. Jego twórczość utkana jest z paradoksów – powiedziała PAP muzykolog Agnieszka Topolska. W niedzielę 5 maja obchodzimy 200. rocznicę urodzin kompozytora.
Polska Agencja Prasowa: Kiedy pada pytanie o najwybitniejszego polskiego kompozytora, zaraz po Chopinie wymieniany bywa Moniuszko. Tymczasem tak niewiele o nim wiemy. W "Zupełnie innej książce o Moniuszce" napisała pani, że twórczość tego kompozytora, zwanego ojcem opery narodowej, utkana jest z paradoksów. Jakie to paradoksy?
Agnieszka Topolska: Rzeczywiście, sposób, w jaki Stanisław Moniuszko jest obecny w polskiej kulturze w dużej mierze wskazuje na paradoksy i utarte wyobrażenia. Kiedy jednak bliżej poznajemy biografię Moniuszki i recepcję jego twórczości, okazuje się, że istotnie wiele spraw wygląda właśnie zupełnie "inaczej”.
Jednym z głównych paradoksów jest to, że Moniuszkę uważa się za kompozytora cały czas kierującego się w swej twórczości myśleniem o Polsce, za twórcę przepełnionego ideą patriotyzmu rewolucyjnego, zwolennika romantycznej walki o niepodległość za wszelką cenę, podobnie jak Mickiewicz lub Chopin. A Moniuszce bliższe były raczej idee oświeceniowe, czemu nie należy się dziwić, bo wyrastał w kręgu, gdzie liczyły się praca u podstaw, praca organiczna wśród swoich – jak to formułowali pozytywiści. Chociaż i porywy romantyczne dawały o sobie znać, przecież i ojciec, i stryj służyli w armii Napoleona.
Nie był radykałem, nie zdecydował się na emigrację. Był statecznym człowiekiem i takim samym kompozytorem; można powiedzieć, że był doskonałym rzemieślnikiem w swoim fachu. I pragnął, aby jego dzieła trafiły na sceny światowe. Moniuszko jako polski kompozytor narodowy ma inne oblicze niż to, jakie kolejne pokolenia mu przydawały.
PAP: A jednak jeden z głównych, obok opery, wątków twórczości Moniuszki, stanowią pieśni, będące romantycznym wyrazem ludowości i polskości zarazem.
A.T.: Moniuszko nie wypisuje się ze swojej epoki, choć był trochę spóźnionym kompozytorem w stosunku do czasów, w których tworzył. Wrażliwie jednak wyczuwał przenikające XIX-wieczną Europę idee i próby formułowania pojęcia narodu jako wspólnoty. Wspólnoty połączonej terytorium, językiem, systemem wartości i wierzeń. Pierwiastka tej wspólnoty szukano w kulturze ludu, w jego tańcach i pieśniach.
Moniuszko z zapałem przystąpił do komponowania pieśni do polskich tekstów z zamiarem wydania kilku tomów "Śpiewnika domowego”. Widać tu inspiracje płynące z kultury i pieśni niemieckiej – pamiętajmy, że kształcił się w Berlinie. Poza tym liczył na powodzenie tego przedsięwzięcia, bo wiedział, że kompozytorzy kręgu niemieckiego, jak Schubert i Schumann, odnieśli wielki sukces, pisząc cykle pieśni.
PAP: Czy w tej fazie twórczości, kiedy powstawały pieśni, Moniuszko objawił się jako kompozytor ludowy?
A.T.: Myślenie o Stanisławie Moniuszce jako kompozytorze ludowym jest kolejnym paradoksem. Istotnie, pieśni miały być i były polskie, narodowe, ale tylko niewielka część tych utworów czerpała ze źródeł ludowych. Można powiedzieć, że Moniuszko chłonął inspiracje płynące z muzyki ludowej, ale nie wpisywał konkretnych melodii ludowych do swoich utworów. I - co ważne - pisał muzykę do utworów wybitnych poetów, a nie do tekstów usłyszanych na wsi, w zagrodzie.
Przy okazji można przypomnieć, że epitet "domowy” odnośnie śpiewników został użyty w celu zmylenia cenzury w czasie zaborów, a faktycznie chodziło o pieśni polskie. I przez określenie "domowy” w tytule śpiewnika, Moniuszko kojarzył się z tradycją muzykowania w domu, prywatnie, nieprofesjonalnie. A pieśni stanowią repertuar dla wytrawnych śpiewaków, a nie dla amatorów domowego muzykowania.
Muzyka Moniuszki to dzieła wykształconego akademika, dysponującego znakomitym warsztatem i posługującego się wielką inteligencją melodyczną. Jego geniusz polegał właśnie na niebywałej wyobraźni melodycznej.
PAP: Kompozytor stworzył blisko 300 pieśni to ogromny dorobek. Ale znowu paradoks: tylko za sprawą „Prząśniczki” Moniuszko trafił do szerokiego grona słuchaczy.
A.T.: Niestety mało kto potrafi wymienić tytuły innych pieśni, jak na przykład „Trzech budrysów", „Wojak" lub „Znaszli ten kraj” z tekstem Goethego w przekładzie Mickiewicza. A „Prząśniczka” do słów Jana Czeczota z charakterystycznym, przypominającym terkot kołowrotka akompaniamentem i liryczną melodią w tle to rzeczywiście evergreen. Znamy tę pieśń ze szkoły, z sal koncertowych, z interpretacji na dwa fortepiany duetu Marek i Wacek, a nawet z wykonań zespołów pieśni biesiadnej lub disco polo.
PAP: A zatem utwór ten trafił „pod strzechy”, potwierdzając zamiłowanie słuchaczy do folkloru i świadcząc o „ludowości” Moniuszki?
A.T.: Ludowość Moniuszki ma kilka odsłon. Przede wszystkim przejawia się w licznej reprezentacji w jego utworach bohaterów wywodzących się z ludu; do takich należy właśnie prząśniczka, ale przede wszystkim czołowa bohaterka z ludu, czyli Halka. Bohaterowie z ludu pojawiają się również we „Flisie”. Nawet „Paria”, opera której akcja rozgrywa się nie w Polsce, lecz w średniowiecznych Indiach, stawia w centrum wydarzeń bohatera wywodzącego się z najniższego stanu - z kasty pariasów. Obecność tych ludowych bohaterów uzasadnia w tym kontekście przypisanie Moniuszki do nurtu ludowego.
PAP: Koncertowa wersja „Parii” została wykonana po włosku podczas tegorocznego 23. Wielkanocnego Festiwalu Ludwiga van Beethovena. Piękna muzyka, nowoczesna i bardzo europejska wzbudziła aplauz publiczności.
A.T.: „Paria” jest jednym z najbardziej problematycznych tytułów wśród oper Moniuszki. Sam kompozytor pisał w listach do znajomych, że „Paria” jest utworem, który mu się najbardziej udał ze wszystkich oper.
PAP: To zaskakuje, bo przecież największe uznanie i sympatię słuchaczy zyskały opery „narodowe”, zwłaszcza „Halka” i „Straszny dwór”.
A.T.: „Paria” ogromnie zaskakuje w dorobku Stanisława Moniuszki. Kompozytor cenił tę operę najwyżej, ale ówcześni krytycy utwór ten surowo oceniali. Zarzucano Moniuszce, że sięgnął po nazbyt egzotyczny, bardzo odległy temat, całkowicie obcy polskiemu słuchaczowi. A powinien skupić się na tym, co mu wychodzi najlepiej – na polskich wątkach, które poruszał wcześniej w „Halce” czy w „kontuszowym”, szlacheckim „Strasznym dworze”. Przypominano mu, że powinien pisać „ku pokrzepieniu serc”.
Jednak zdaniem sporej części współczesnych muzyków i krytyków „Paria” jest utworem bardzo dobrze napisanym, z niezwykle efektowną uwerturą. Poza tym w „Parii” Moniuszko podjął popularny w drugiej połowie XIX wieku w Europie temat orientalny. Przecież to były czasy, kiedy Verdi napisał "Aidę", a Meyerbeer – "Afrykankę".
PAP: Moniuszko naśladował zachodnią modę?
A.T.: Zupełnie nie. Choć krytycy i pierwsi biografowie już po śmierci kompozytora, która nastąpiła trzy lata po ukończeniu tej opery, zarzucali mu, że zapatrzył się na Wagnera i próbuje go imitować, to Moniuszko w "Parii" nikogo nie naśladuje. Podstawą opery są własne pomysły kompozytora; szukał on nowych idei, rozwiązań myśląc o wskazaniu operze nowych kierunków rozwoju.
Nic więc dziwnego, że Moniuszko był bardzo rozżalony opinią recenzentów. Niestety, umarł w przeświadczeniu, że był niedoceniony, że dzieło, które ma w sobie nieco inny koloryt muzyczny, przeszło bez echa i zostało odrzucone przez tych, na których mu najbardziej zależało – krytyków.
PAP: Podobno twórczość Moniuszki pozostaje częściowo w rękopisach, nie jest w całości opracowana. Dlaczego tak się dzieje?
A.T.: Pojawia się wiele wątpliwości i pytań, zarówno o recepcję twórczości kompozytora, jak i o sposób postępowania spadkobierców czy właścicieli rękopisów. Znaczenie miało też zachowanie samego Moniuszki, który bardzo często przechowywał rękopisy w postaci luźnych kartek, nie porządkował swych utworów, nie doprowadzał do ich wydania.
Przykładem są rękopisy "Halki" i "Strasznego dworu"; przez wiele lat stanowiły one zbiór poszczególnych kartek. I kiedy np. w 1868 r. w Pradze zaplanowano wystawienie "Halki", którą miał poprowadzić Bedrich Smetana, docierały tam przesyłki z pojedynczymi kartkami. Wiele dzieł Moniuszki pozostawało w rozproszeniu, krążyły pomiędzy teatrami, gubiły się. Kiedy narodziła się idea wydania dzieł wszystkich Stanisława Moniuszki, komitet redakcyjny miał ogromny problem dotyczący i chronologii rękopisów i ich skompletowania.
Obecnie rękopisy Moniuszki są przechowywane w Warszawskim Towarzystwie Muzycznym – w dużej mierze są dostępne, ale spora ich część pozostaje nadal nieopracowana, nietknięta, nie wykorzystana.
PAP: Jak to możliwe? Uroczyście obchodzimy 200. urodziny kompozytora, a tymczasem jego twórczość jest nieuporządkowana?
A.T.: Może to wynika z naszego stosunku do Stanisława Moniuszki, który z jednej strony w powszechnym odczuciu jest bardzo ważną postacią dla kultury polskiej, a z drugiej strony - np. dla badaczy, edytorów, bezpośrednich odbiorców tej muzyki – być może nie jest kompozytorem tak do końca interesującym.
PAP: Taki stwierdzenie to jak włożenie kija w mrowisko.
A.T.: Być może problem z Moniuszką w polskiej kulturze polega na tym, że wpisywał się on bardzo zgrabnie w kolejne narracje, które dyktowały w Polsce zmieniające się warunki polityczne. Z drugiej strony sam nie miał wyraźnie określonych poglądów politycznych. Pozostawał na uboczu, stronił od zajęcia stanowiska.
Doszło do tego, że w kolejnych latach i epokach był wykorzystywany propagandowo. Jeśli zachodziła potrzeba podkreślania polskości i narodowości, np. wówczas gdy w 1918 r. Polska odzyskiwała niepodległość – sięgano po Moniuszkę jako twórcę narodowego, który sławi wielką tradycje Rzeczypospolitej Obojga Narodów z jej kolorytem: kontuszami, pasami słuckimi, tradycjami szlacheckimi. A kiedy po II wojnie światowej w Polsce nastał doktrynalny socrealizm i potrzebne były hasła sławiące lud, masy chłopskie, odwoływano się znowu do Moniuszki jako twórcy muzyki ludowej, śpiewników domowych, kreatora takich bohaterów, jak Halka, i czyniono zeń piewcę uciśnionego ludu.
PAP: A jak to wygląda współcześnie?
A.T.: Nie podejmuję się takiej diagnozy, ponieważ sama nie wiem, kim dzisiaj dla nas jest Stanisław Moniuszko. Czy kojarzy się bardziej z muzealnym skansenem, z którego możemy czerpać przy okazji rocznic i świąt państwowych, czy raczej powinniśmy w nim widzieć jednego z wielkich polskich kompozytorów, dzięki któremu gatunek operowy mógł się wspaniale rozwinąć.
PAP: Czy Moniuszko - twórca przepięknych melodii, mężczyzna niewielkiej postury, zatroskany o utrzymanie licznej rodziny - był człowiekiem szczęśliwym?
A.T.: Duża rodzina była jego ostoją, dawała mu radość i szczęście. Moniuszko przez całe życie był zakochany w swojej żonie Aleksandrze. Świadczą o tym listy, jakie pisywał do niej codziennie z każdej podróży, z każdego miejsca. Oczywiście część korespondencji dotyczy spraw powszednich, ale w listach przebija zawsze czułość i wielki szacunek, jakim darzył swoją żonę. Ze szczęściem zawodowym bywało różnie, ale z osobistym naprawdę dobrze.
Rozmawiały Anna Bernat, Olga Łozińska (PAP)
Agnieszka Topolska jest muzykologiem; autorką rozprawy doktorskiej "Mit Stanisława Moniuszki jako wieszcza narodowego. Studium na podstawie polskiego piśmiennictwa w latach 1858-1989", obronionej na Wydziale Historycznym Uniwersytetu Warszawskiego oraz autorką publikacji "Zupełnie inna książka o Stanisławie Moniuszce".
abe/ oloz/ wj/