Polski wywiad starał się w dwudziestoleciu międzywojennym wzmacniać propolskie i separatystyczne tendencje wśród ludności Prus Wschodnich. Nie osiągnął jednak sukcesu.
Działania wywiadu wojskowego kojarzą się najczęściej z rozpoznawaniem sił zbrojnych przeciwnika, liczebności, obsady personalnej i dyslokacji jednostek. I tym oczywiście zajmował się polski wywiad na terenie Prus Wschodnich.
Najciekawszym wątkiem książki Adama Szymanowicza „Na tajnym froncie polsko-niemieckim. Polski wywiad w Prusach Wschodnich 1918-1939” są jednak działania centrali wywiadu – Oddziału II Sztabu Głównego i jego ekspozytur – zmierzające do wspierania polskich organizacji na Warmii i Mazurach – oraz mazurskiego separatyzmu.
Oddział II wspierał w 1920 roku tworzenie Straży Mazurskiej, paramilitarnej organizacji na terenach plebiscytowych, kierowanej przez oddelegowanych oficerów Oddziału II, organizacji „Sokół” a także harcerstwa, do którego kierował instruktorów.
Najciekawszym wątkiem książki Adama Szymanowicza „Na tajnym froncie polsko-niemieckim. Polski wywiad w Prusach Wschodnich 1918-1939” są działania centrali wywiadu – Oddziału II Sztabu Głównego i jego ekspozytur – zmierzające do wspierania polskich organizacji na Warmii i Mazurach – oraz mazurskiego separatyzmu.
Jak stwierdza autor prawie wszyscy najwybitniejsi działacze mazurscy po plebiscycie, wśród nich Karol Małłek, Gustaw Leyding, Reinhold Barcz byli w mniejszym lub większym stopniu powiązani z polskim wywiadem wojskowym.
Polski wywiad starał się wykorzystywać Związek Towarzystw Młodzieży Polskiej w Prusach Wschodnich do budowania siatki dywersyjno-wywiadowczej na wypadek wojny. W 1923 roku powstała organizacja pod nazwą grupa „F”. Jej podstawowym zadaniem było rozpoznanie ważnych strategicznie obiektów, które miały być zniszczone w przypadku polsko-niemieckiego konfliktu zbrojnego. Jednak na skutek zdrady jakiej dopuścili się dwaj pracownicy polskiego wywiadu, działający na rzecz Związku Sowieckiego, w 1925 roku informacje o grupie „F” zostały przekazane Niemcom przez Sowietów. Spowodowało to rezygnację z budowy sieci dywersyjno-wywiadowczej.
W latach 30. Ekspozytura nr 2 powołała do życia Grupę XV,, mająca na celu „budzenie i organizowanie elementu filopolskiego” w Prusach Wschodnich oraz „budowę technicznych ośrodków dywersyjnych bazujących na zorganizowanym elemencie polskim”.
Ekspozytura nr 2 wspierała także ewangelicki ruch gromadkarski, chcąc włączyć go w orbitę wpływów polskich. Konsulat RP w Olsztynie oceniał, że zaletą ruchu gromadkarskiego jest kultywowanie języka polskiego. Zauważał jednak, że z tego faktu nie należy wcale wnosić, że jest objaw sympatii propolskich.
Jak pisze autor dużą wagę przywiązywano do kolportażu na terenie Prus Wschodnich „Kalendarza Mazurskiego” na rok 1937, wydawanego w Działdowie. Jednak zdaniem konsula polskiego w Olsztynie złożenie zamówienie na kalendarz było szczytem odwagi cywilnej wobec szykan stosowanych przez władze niemieckie. Czytelnikami kalendarza byli najczęściej ludzie starsi, po 50 roku życia. Młodzież nie była nim zainteresowana, uważała się już za Niemców. Starsze pokolenie ukrywało często się przed młodzieżą ze swoją polskością.
Najpoważniejsza organizacja mazurska, Związek Mazurów utworzony przez Ekspozyturę nr 2, w szczycie swojego rozwoju, w latach 30. liczyła zaledwie 200 członków.
„Sami Mazurzy w okresie rządów hitlerowskich coraz rzadziej byli skłonni wiązać się z polskością” pisze autor, wskazując, że w dużej mierze wpłynęła na to znaczna poprawa warunków materialno-bytowych ludności mazurskiej w czasie rządów NSDAP.
Adam Szymanowicz stwierdza, że działania Oddziału II mające na celu budzenie świadomości narodowej wśród Mazurów i organizację sieci dywersyjnej zakończyły się prawie zupełnym fiaskiem.
Książkę opublikowało wydawnictwo General Marketing.
Tst (PAP)