Zamiast historii życia pięknej aktorki i jej znanego męża - Romana Polańskiego czy opowieści o straszliwej zbrodni, której Sharon Tate padła ofiarą, czytelnik musi się przygotować na zapis cierpienia jej rodziny. Bliscy gwiazdy całe życie walczą, by mordercy nie opuścili więzienia. To przejmujący dramat tych, których nieszczęście zmieniło na zawsze.
Trudno otrząsnąć się nawet po wypadku drogowym, na którego skutek bliski krewny odnosi poważne rany. Ale śmierć córki czy siostry po bestialskiej zbrodni to dramat, po jakim powrót do zwykłych obowiązków i rozrywek nie jest możliwy. Matce Sharon Tate, której córkę zabiła w sierpniu 1969 r. sekta Charlesa Mansona, zajęło to lata. Ojciec Sharon, oficer amerykańskiego wywiadu, także nie był przygotowany na taką tragedię. By przetrwać i ocalić rodzinę (Sharon miała dwie siostry), próbował pomóc policji w wytropieniu sprawcy morderstwa. Żona – po latach apatii i depresji - zaangażowała się w walkę o prawa bliskich ofiar.
„Pewnego dnia wyszłam z domu siostry… było nam tak dobrze. Następnego dnia, gdy się obudziłam, wszystko się zmieniło, nasz świat legł w gruzach, a ja zrozumiałam, że nic już nie będzie takie samo” – napisała w pierwszym rozdziale książki Brie Tate, siostrzenica Sharon. I rzeczywiście świat nie był dla niej taki sam.
Choć zapisków i opowieści rodzinnych dotyczących walki o sprawiedliwość, skazanie oprawców oraz surową karę dla tych, którzy nigdy nawet nie wyrazili skruchy, przybywało, dopiero kolejne pokolenie - czyli Brie - miało w sobie dość siły, by przedstawić rodzinną wersję dramatu.
Alisa Statman, która w tym siostrzenicy zamordowanej aktorki pomogła, dostęp do archiwum Tate’ów dostała i zdołała prześledzić to, czego w relacjach prasowych czy telewizyjnych nigdy nie przekazano. Ból zamiast interesującej reporterów fascynacji zbrodnią, przypadkowa śmierć pięciorga młodych ludzi, której żadne z nich w najmniejszym stopniu nie sprowokowało, i wszechobecne w Hollywood narkotyki.
Niestety, w prezentowanej w książce wersji historii makabrycznej zbrodni także Roman Polański odgrywa smutną rolę. Choć żona była w zaawansowanej ciąży, najchętniej spędzał czas w podróżach, promując swe filmy i nawiązując romanse z kolejnymi kobietami. Kiedy Sharon zginęła, wkrótce po pogrzebie spakował się, wyjechał i w zasadzie przestał utrzymywać kontakty z rodziną Tate’ów. Tak przynajmniej opisują straszne wydarzenia z 1969 r. autorki książki. Niewątpliwie cierpiał, ale dla rodziny żony nie był żadnym wsparciem.
Jedyną pociechą w tych straszliwych wydarzeniach jest fakt, iż kolejne pokolenia krewnych Sharon wiedzą, że starania o to, by członkowie groźnej sekty możliwie długo pozostali za kratami, to ich obowiązek i misja. Brie przejmuje po prostu pałeczkę po mamie – Pattie, młodszej siostrze Sharon. Bo choć część członków rodziny próbuje się przeciwko temu „przeznaczeniu” buntować, ostatecznie z zapałem mu się poświęca. Ta misja ma zresztą sens, skoro Charles Manson zmarł w roku 2017 w więzieniu. Żył tak długo tylko dlatego, że gdy go skazywano, w stanie Kalifornia nie można było orzec kary śmierci.
Nam pozostał jednak inny problem, który sygnalizują autorki książki. W 1969 r., gdy straszliwą zbrodnię popełniono, Manson miał może stu zwolenników. Dziś, dzięki telefonowi komórkowemu i kontu na Twitterze, są ich tysiące. Żadne naciski ani kampanie nie mogą tego zmienić.
Książkę opublikował Społeczny Instytut Wydawniczy Znak.
Ewa Łosińska
Źródło: MHP