Przywracam godność pracownikom w Teatrze im. Stefana Jaracza w Olsztynie i wszystkich traktuje jako zespół – powiedział w piątek dyrektor sceny Zbigniew Brzoza. Odniósł się w ten sposób do doniesień, jakoby w teatrze panowała zła atmosfera, a zespół był skonfliktowany.
Na początku konferencji prasowej zwołanej w piątek rzecznik Teatru im. Jaracza w Olsztynie Maciej Lewandowski odczytał oświadczenie zarządu teatru, w którym wskazano, że "fatalna atmosfera i konflikt ze związkami zawodowymi istniały dużo wcześniej, za poprzedniego dyrektora".
"Po roku kierowania teatrem zarządowi udało się zachować pozycję mediatora. Obniżono napięcie między pracownikami, a atmosfera w pracy poprawiła się, wprowadzono nowsze i sprawiedliwsze zasady wynagradzania pracowników i obsadzania aktorów, co zostało entuzjastycznie przyjęte przez zespół. Aktorom, którzy grali najmniej, zaproponowano więcej zadań aktorskich; w sposób poprawiono sytuację najmniej zarabiających. Jak nigdy dotąd, teatr wystawił w ciągu roku 358 spektakli, w tym 6 premier na dużej scenie, a na wszystkich scenach 16 premier"- podkreślił Lewandowski.
Dodał, że "dużej liczbie premier towarzyszył wysoki poziom artystyczny, czego dowodem jest zainteresowanie olsztyńskiej publiczności". "Nie sądzimy, by taka sprawność działania była możliwa w teatrze szarpanym konfliktami wewnętrznymi. Ponadto wprowadzono procedurę antyprzemocową w studium aktorskim, a szkolenia pracowników w tym zakresie trwają"- zaznaczył.
Następnie głos zabrał dyrektor Zbigniew Brzoza. Pytany przez dziennikarzy, czy zrobił dotąd wszystko, by zastany przez niego w trakcie obejmowania stanowiska konflikt rozwiązać, odpowiedział, że "starał się, żeby jego działania były jasne i przezroczyste oraz prowadzone w sposób konsekwentny i zrozumiały dla wszystkich".
"Starałem się nie przeciwstawiać nikogo nikomu. Wprowadziłem plan godnościowy. Tam, gdzie jest godność, jest i szacunek, a jak jest szacunek, to trudno o konflikt"- ocenił.
Podkreślił, że wszystkich pracowników traktuje jak zespół. "Wcześniej była grupa wybrańców, która miała znacznie większe prawa niż cała reszta. Problem polega na tym, że nie mogą się oni pogodzić z tym, że ich prawa zostały zrównane z prawami pozostałych. Te osoby straciły poczucie wyjątkowości"- dodał.
Przypomniał, że Teatr im. Jaracza w Olsztynie jest "instytucją narodową i ma służyć mieszkańcom, w którym nie wypada grać głownie fars czy wodewili".
"Tu ma być widz zapraszany, by można było prowadzić z nim poważną rozmowę na wysokim poziomie artystycznym. Przez ostatnie lata tak się tutaj nie działo; tu nie było zespołu, a grano głównie farsy i wodewile"- wskazał.
Mówił, że gdy obejmował dyrekcję teatru "zaniepokojonych osób było około 20 na 123 pracowników". Zwolnień było niewiele. Kilku osobom nie przedłużono umów, które zawarte były na czas określony.
Wskazał, że największy problem dotyczył Studium Aktorskiego im. Aleksandra Sewruka działającym przy teatrze. Jak mówił powołana przed laty szkoła była szkołą policealną o charakterze zawodowym, a udawała szkołę wyższą. Od 2015 roku resort kultury monitował kierownictwo studium, by przywróciło tryb nauczania zgodny z zapisami o jej powołaniu; jednakże ówczesna dyrekcja nie uczyniła tego. Tym samym doprowadzono do sytuacji, że studium groziła likwidacja. Brzoza podkreślił, że tę sytuację zatajono w momencie, gdy obejmował stanowiska dyrektora. Mówił, że dzięki współpracy z ministerstwem przywrócono wcześniejszy charakter szkoły.
Przypomniał, że w momencie, gdy obejmował kierownictwo teatru, "bardzo duża część pracowników czyli ok. 70 osób zarabiała po 2,2 tys. zł brutto, ale była grupa pracowników, która osiągała najwyższe dochody, w granicach 14 tys. zł". Wyjaśnił, że dzięki urzędowi marszałkowskiemu udało się podwyższyć najniższe pensje wraz z dodatkami o 30 proc.
Rok temu zarząd województwa warmińsko-mazurskiego podjął decyzję o rozpisaniu konkursu na nowego dyrektora po tym, jak w teatrze zaostrzył się konflikt między częścią pracowników teatru zrzeszonych w związku zawodowym a dyrektorem Januszem Kijowskim. Początkowo samorząd chciał przedłużyć kontrakt Kijowskiemu bez przeprowadzania konkursu.
Kijowskiemu zarzucano niepokojąco wysokie stawki pobierane za reżyserię, honoraria za "doradztwo artystyczne" przy realizowanych przez innych twórców spektaklach. Wątpliwości dotyczyły także drogich aut służbowych, w tym terenowego, przy jednoczesnym odmawianiu podwyżek najmniej zarabiającym pracownikom teatru. Kijowskiemu zarzucano także poniżanie i złe traktowanie pracowników. Dyrektor odpowiadał, że zarzuty są pomówieniami i insynuacjami.
W tej sytuacji zarząd województwa podjął decyzję o ogłoszeniu konkursu na kandydata na stanowisko dyrektora Teatru im. Stefana Jaracza w Olsztynie. Podano, iż "decyzja ta jest wyrazem troski zarządu województwa o dobro teatru jako instytucji kultury oraz całego społeczeństwa". Konkurs wygrał Zbigniew Brzoza. (PAP)
autorka: Agnieszka Libudzka
ali/ wj/