Kameralna uroczystość w miejscu dawnej wsi polskiej Derenk na Węgrzech, przy granicy ze Słowacją, odbyła się w piątek z udziałem m.in. przedstawicieli organizacji polonijnych. Uroczystość zorganizowano zamiast tradycyjnego odpustu, który co roku przyciąga wiele osób.
W Derenku, który przestał istnieć podczas II wojny światowej, odprawiono mszę św., na której obecni byli m.in. kierownik Wydziału Ekonomiczno-Politycznego ambasady RP w Budapeszcie Katarzyna Ratajczak-Sowa oraz dyrektorka Instytutu Polskiej na Węgrzech Joanna Urbańska. Mszę koncelebrował m.in. proboszcz Polskiej Parafii Personalnej w Budapeszcie ks. Krzysztof Grzelak.
Po mszy zebrani udali się na cmentarz, gdzie złożono wieńce. Organizatorami uroczystości były Ogólnokrajowy Samorząd Narodowości Polskiej z jego szefową Marią Felfoeldi oraz Polski Ośrodek Kulturalno-Oświatowy (POKO), którym kieruje Monika Molnar.
„Ponieważ z powodu ograniczeń związanych z epidemią (koronawirusa) nie mógł się odbyć tradycyjny odpust w Derenku, gdzie zawsze jest 200-300 osób, zorganizowaliśmy symbolicznie uroczystość, żeby pokazać, że pamiętamy o Derenku i że jest dla nas ważny” – powiedziała PAP Felfoeldi.
Dodała, że w tym roku przypada 30. rocznica organizowania w Derenku odpustu przez środowiska polonijne i dlatego tym bardziej nie chciano rezygnować z uroczystości.
Derenk stał się skupiskiem polskim w 1717 roku, gdy do opustoszałej na skutek epidemii dżumy wioski przybyła grupa górali ze Spisza i Podhala. Zachęciło ich ogłoszenie będących właścicielami tego terenu książąt Esterhazych, iż ci, którzy zdecydują się tam pracować jako chłopi pańszczyźniani, mogą liczyć na czteroletnią ulgę w płaceniu należności. Potomkowie osadników mieszkali w Derenku aż do 1943 roku, gdy przesiedlono ich z zamiarem utworzenia w tym miejscu rezerwatu łowieckiego.
Wioska Derenk ma wielkie znaczenie dla Polonii węgierskiej, bo dzięki niej tutejsi Polacy uzyskali w 1993 roku status mniejszości narodowej. Parlament węgierski za podstawę przyznania praw narodowościowych przyjął bowiem zasadę, że warunkiem jest życie w zwartych zbiorowiskach na Węgrzech od co najmniej 100 lat.
Z Budapesztu Małgorzata Wyrzykowska (PAP)
mw/ ap/