Sąd Okręgowy w Białymstoku prawomocnie uniewinnił w piątek dziesięć osób obwinionych o to, że próbowały bezprawnie zablokować Marsz Pamięci Żołnierzy Wyklętych, organizowany w Hajnówce przez środowiska narodowe.
Sprawa związana jest z ubiegłoroczną edycją marszu, który odbył się w lutym. Marsz od początku wzbudza w Hajnówce emocje, bo upamiętnia m.in. postać kpt. Romualda Rajsa "Burego", którego oddziały podziemia niepodległościowego w 1946 r. spacyfikowały kilka wsi w okolicach Bielska Podlaskiego, zamieszkiwanych przez prawosławną ludność pochodzenia białoruskiego. Zginęło wówczas 79 osób, w tym dzieci.
W Hajnówce znaczną część mieszkańców stanowią prawosławni pochodzenia białoruskiego. W dniu przemarszu, 23 lutego 2019 r. na trasie stanęło kilkadziesiąt osób próbujących go zablokować. Nie dopuściła jednak do tego policja, która szczelnym kordonem oddzieliła protestujących od uczestników marszu, gdy ci przechodzili obok.
Ostatecznie do sądu trafiły wnioski o ukaranie w sumie kilkudziesięciu osób obwinionych o naruszenie przepisów Kodeksu wykroczeń. W sprawie, w której w piątek zapadł prawomocny wyrok, chodziło o zarzuty blokowania całej szerokości ulicy, która była zgłoszona jako leżąca na trasie legalnego przemarszu oraz odmowy opuszczenia tego miejsca.
W listopadzie ub. roku hajnowski sąd rejonowy skazał w tej sprawie łącznie dziesięć osób, na grzywny od 180 do 200 zł. Pięć złożyło apelacje, wnioskując o uniewinnienie. Sąd okręgowy w piątek je uniewinnił, ale - na podstawie Kodeksu postępowania karnego - zmienił wyrok również na korzyść pozostałej piątki, która wyroku pierwszej instancji nie zaskarżyła, w tej sytuacji również ich uniewinniając od zarzutów.
Jak uzasadniał sędzia Dariusz Orłowski, w sprawie kluczowa była ocena, czy czyny zarzucone obwinionym, którzy przebiegu zdarzeń nie kwestionowali, były szkodliwe społecznie i - w związku z tym - czy ponosi się za nie odpowiedzialność karną.
I przypomniał, że obwinieni argumentowali swoje zachowanie i symbolikę działań - chęcią zaprotestowania wobec wymowy marszu, którego jednym z bohaterów był Romuald Rajs, zależało im też na zamanifestowaniu negatywnego stosunku do poglądów ksenofobicznych, rasistowskich czy faszystowskich, ruchów skrajnie narodowych oraz mowy nienawiści. Przywoływał ustalenia śledztwa IPN dotyczące pacyfikacji wsi z okolic Bielska Podlaskiego, gdzie mowa jest o zbrodni ludobójstwa.
"Obwinieni nie byli zatem przypadkowymi osobami, które (...) bez jakiegokolwiek powodu postanowiły zatrzymać legalne zgromadzenie. Znając tło historyczne tragicznych wydarzeń postanowili zaprotestować przeciwko określaniu Romualda Rajsa +Burego+ jako jednego z bohaterów zaliczanych do żołnierzy wyklętych podczas marszu" - mówił sędzia Orłowski.
Podkreślał przy tym, że wolność wyrażania poglądów ma "zasadnicze znaczenie" w sferze życia publicznego; przypominał, że wiąże się ona ściśle z innymi wolnościami konstytucyjnymi "wyrażającymi łącznie wolność działania jednostki w życiu publicznym". Zwracał też uwagę, że m.in. Europejski Trybunał Praw Człowieka akcentuje w swoich orzeczeniach znaczenie wolności wyrażania poglądów w sferze publicznej, swobodę wypowiedzi i krytyki.
"Protesty podejmowane w celu zamanifestowania stanowiska w istotnych społecznie, politycznie czy publicznie zagadnieniach, korzystają z ochrony na poziomie norm konstytucyjnych oraz regulacji zawartych w ratyfikowanych przez Polskę umowach międzynarodowych" - mówił sędzia Orłowski w uzasadnieniu wyroku.
Powiedział też, że manifestacja obwinionych była pokojowa, bez agresji. "Swoimi działaniami chcieli oni wyrazić swoją krytykę wobec gloryfikowania działań Romualda Rajsa +Burego+ na terenie Hajnówki. Niezależnie od oceny, czy krytyka ta była zasadna czy nie, nie może budzić wątpliwości, że przez swoje zachowanie obwinieni uczestniczyli w debacie publicznej dotyczącej kwestii doniosłych dla społeczności lokalnej, jak również dla całego społeczeństwa" - dodał sędzia.
I zaznaczył, że - biorąc pod uwagę m.in. okoliczności i cel tych działań obwinionych - nie można ich uznać za szkodliwe społecznie i naganne. "Podstawowe wolności obywatelskie, z jakich korzystali obwinieni, to jest wolność słowa i zgromadzeń, należy w warunkach niniejszej sprawy uznać za wartości demokratyczne o większej doniosłości, niż dobra, których naruszenie im zarzucono" - mówił sędzia Orłowski. (PAP)
Autor: Robert Fiłończuk
rof/ robs/