Bitwa pod Tczewem, stoczona między wojskami polskimi i szwedzkimi w sierpniu 1627 roku, nie doczekała się dotychczas osobnego opracowania. Poświęcona temu starciu książka „Tczew 1627” Jakuba Pokojskiego nie tylko wypełnia lukę w polskiej historiografii militarnej, ale także rzuca nowe światło na jej przebieg i znaczenie strategiczne.
W lipcu 1626 roku wojska szwedzkie pod dowództwem króla Gustawa II Adolfa zaatakowały północne ziemie Rzeczypospolitej, próbując opanować polskie porty bałtyckie. Ich głównym celem był Gdańsk. Polska, odpierająca wówczas ataki turecko-tatarskie na swej południowej granicy, potrafiła jednak zebrać wystarczające siły, by jesienią 1626 roku powstrzymać armię szwedzką pod Gniewem i doczekać przybycia odsieczy – oddziałów koronnych pod dowództwem hetmana polnego koronnego Stanisława Koniecpolskiego.
Szwedzi, obawiając się bezpośredniego starcia z polską husarią, unikali walnych bitew, zaś oddziały Koniecpolskiego nie dorównywały liczebnością przeciwnikowi i ograniczały się do zabezpieczania miast pomorskich, będących wciąż w posiadaniu Polski. Do poważniejszych walk doszło dopiero wiosną 1627 roku, kiedy to hetman Koniecpolski pokonał pod Czarnem dwuipółtysięczny regiment Johanna Streiffa. W sierpniu 1627 naprzeciw Koniecpolskiego stanęła jednak armia szwedzka dowodzą przez króla Gustawa II Adolfa, uznawanego za jednego z największych strategów swojej epoki.
Książka Jakuba Pokojskiego, doktoranta na wydziale historii Uniwersytetu Śląskiego, jest pierwszą monografią poświęconą tczewskiej bitwie. Autor dotarł nie tylko do źródeł polskich, w tym listów hetmana Koniecpolskiego do króla Zygmunta III Wazy, ale także do źródeł szwedzkich i niemieckich, prezentujący bitwę pod Tczewem jako pierwsze szwedzkie zwycięstwo nad polską husarią.
Gustaw II Adolf postanowił zaatakować Koniecpolskiego zanim ten doczekałby się nadciągających posiłków. Rozbicie oddziałów polskich umożliwiłoby Szwedom dotarcie pod Gdańsk, którego fortyfikacje nie były wówczas jeszcze ukończone. Dysponując znaczną przewagą liczebną (w początkowej fazie bitwy wynosiła ona 12 500 do 3000), zmusił Polaków do przyjęcia bitwy w niekorzystnych dla nich warunkach terenowych – podmokły i pofałdowany teren utrudniał użycie ciężkiej jazdy, zaś zbudowane przez Szwedów lekkie fortyfikacje narażały oddziały polskie na ostrzał ze strony szwedzkiej piechoty.
Dwudniowa bitwa pod Tczewem (17-18 sierpnia) nie przyniosła bezpośredniego rozstrzygnięcia. Szwedom co prawda, dzięki taktycznemu połączeniu jazdy z ogniem muszkieterów, udało się zmusić pierwszego dnia polską husarię do wycofania się z placu boju, ale nie wpłynęło to na przebieg walk, toczonych aż do zmroku i przez cały następny dzień.
„Nastąpił ze wszystką potęgą [nieprzyjaciel] – pisał do króla polskiego hetman Koniecpolski. – Starłem się z nimi tak, zaśmy kopie jako o ścianę kruszyli. Trwała ze dwie godziny Marte potrzeba, zaczem y my spracowani, y Nieprzyjaciel wstecz, każdy na swoji stronie stanąwszy, rozeszliśmy się”.
Straty polskie były niskie, oddziały Koniecpolskiego nie ustępowały, a przybywające do obozu posiłki pozwalały mieć nadzieję na korzystny obrót starcia. Bitwę przerwało ciężkie zranienie Gustawa II Adolfa, a następnie generała Johana Banera, który przejął komendę po rannym monarsze. Po tych wydarzeniach „Gustaw sprośnie nazad uchodzić musiał” – Szwedzi wycofali się z pola bitwy.
Książka Jakuba Pokojskiego, doktoranta na wydziale historii Uniwersytetu Śląskiego, jest pierwszą monografią poświęconą tczewskiej bitwie. Autor dotarł nie tylko do źródeł polskich, w tym listów hetmana Koniecpolskiego do króla Zygmunta III Wazy, ale także do źródeł szwedzkich i niemieckich, prezentujący bitwę pod Tczewem jako pierwsze szwedzkie zwycięstwo nad polską husarią.
Pokojski pracowicie odtworzył ordre de bataille, zrekonstruował przebieg bitwy oraz jej poszczególne fazy. Podważył także szwedzkie tezy o zwycięskim dla Gustawa II Adolfa wyniku bitwy, zwracając uwagę, że mimo znacznej przewagi sił Szwedzi nie odnieśli ani bezpośredniego zwycięstwa w polu (oddziały Koniecpolskiego nie zostały bowiem rozbite i nie opuściły swoich pozycji, w dalszym ciągu kontrolując przeprawy rzeczne), nie osiągnęli też żadnych sukcesów strategicznych – droga na Gdańsk wciąż była zablokowana, a miasto zyskało czas na ukończenie fortyfikacji, uniemożliwiających jego łatwe zdobycie.
Pokojski odrzucił także tezę o pierwszym szwedzkim zwycięstwie nad polską husarią. Przyznając, że strona szwedzka po raz pierwszy od wielu lat zdecydowała się wystąpić w bezpośrednim starciu z polską husarią, a jazda polska pierwszego dnia bitwy została zmuszona do wycofania, autor podkreśla, że nie można traktować krótkiego fragmentu starcia jako jego głównej części i skłania się ku tezie o braku rozstrzygającego wyniku.
Książka Jakuba Pokojskiego jest równocześnie pasjonującą opowieścią o mało znanym epizodzie konfliktu polsko-szwedzkiego przełomu XVI i XVII wieku. Autor przybliża nam jednak nie tylko samą bitwę, ale także całą kampanię 1626-1629, a wykorzystując listy i pamiętniki świadków epoki, oddaje głos im samym, wzbogacając własną narrację o niepowtarzalny barokowy styl, wprowadzający specyficzny klimat i pozwalający czytelnikowi spojrzeć na bitwę oczami jej uczestników.
„Tczew 1627”, Kuba Pokojski, Wyd. Instytut Wydawniczy Erica, Warszawa, 2015
Andrzej Kałwa
ajk/ ls/