Imiona i nazwiska 2866 żydowskich mieszkańców Nowego Targu, którzy zginęli w Holokauście w 1942 roku, zostały wyryte na pomniku odsłoniętym w niedzielę na tamtejszym cmentarzu żydowskim. Uroczyście odczytano imiona i nazwiska wszystkich ofiar.
Zaniedbany cmentarz w Nowym Targu został uporządkowany w ramach projektu "Ludzie, nie Liczby", który zajmuje się upamiętnianiem zagłady Żydów w Małopolsce. Uczestnicy projektu prowadzonego przez kajakarza górskiego i olimpijczyka Dariusza Popielę wyszukują i upamiętniają z imienia i nazwiska ofiary Holokaustu w Małopolsce. Do tej pory pomniki z wymienionymi zamordowanymi żydowskimi mieszkańcami stanęły na kirkutach w Krościenku nad Dunajcem, Grybowie i Czarnym Dunajcu.
Na zbiorowym grobie, odkrytym w trakcie prac porządkowych, położono białą macewę pamięci wykonaną przez artystę kamieniarza Edwarda Halucha. Powstało także lapidarium, gdzie zostały zgromadzone stare macewy i ich fragmenty znalezione w różnych miejscach miasta i jego okolicach. Część została już poddana renowacji.
Niedzielna uroczystość na nowotarskim kirkucie z powodu pandemii miała ograniczoną formę. Zgromadzili się na niej przedstawiciele społeczności żydowskiej, w tym rodziny ofiar, młodzież z nowotarskich szkół, mieszkańcy, samorządowcy, harcerze.
W ramach projektu na cmentarzu w Nowym Targu, w specjalnie stworzonym miejscu pamięci umieszczono kamienne tablice, na których wyryto imiona i nazwiska 2866 żydowskich mieszkańców. Na zbiorowym grobie, odkrytym w trakcie prac porządkowych, położono białą macewę pamięci wykonaną przez artystę kamieniarza Edwarda Halucha. Powstało także lapidarium, gdzie zostały zgromadzone stare macewy i ich fragmenty znalezione w różnych miejscach miasta i jego okolicach. Część została już poddana renowacji.
Jedną z inicjatorek imiennego upamiętnienia żydowskich mieszkańców Nowego Targu była dr Karolina Panz. Jak przypomniała w swoim wystąpieniu, żydowscy mieszkańcy przez wiele pokoleń współtworzyli rzeczywistość Nowego Targu.
„Tutaj był ich świat, o którego barwach i odcieniach tak łatwo zapomnieć w kontekście zagłady i jej długiego cienia. 2866 osób, 2866 wielobarwnych światów, to że te imiona i nazwiska zachowały się w przedwojennych i wojennych dokumentach jest czymś wyjątkowym, bo w przytłaczającej większości miejsc, gdzie dokonała się zakłada ich żydowskich mieszkańców nigdy ich nie poznamy” - mówiła dr Karolina Panz.
„Tutaj był ich świat, o którego barwach i odcieniach tak łatwo zapomnieć w kontekście zagłady i jej długiego cienia. 2866 osób, 2866 wielobarwnych światów, to że te imiona i nazwiska zachowały się w przedwojennych i wojennych dokumentach jest czymś wyjątkowym, bo w przytłaczającej większości miejsc, gdzie dokonała się zakłada ich żydowskich mieszkańców nigdy ich nie poznamy” - mówiła.
„To, że możemy dzisiaj odczytać wykute w kamieniu imiona i nazwiska, nawet tych najmłodszych, kilkumiesięcznych dzieci jest czymś niezwykłym, a jednocześnie tak bardzo trudnym i bolesnym, bo pokazującym, co dokonało się 80 lat temu ludziom, którym tak brutalnie przerwano życie, które tutaj wiedli” - dodała Panz.
Anna Janowska, ocalała z Holokaustu, której bliscy są wśród ofiar na tych tablicach, powiedziała, że jej wujek, ciocia i kuzyn zginęli rozstrzelani po drodze do dworca kolejowego w Nowym Targu, skąd mieli być wywiezieni do Bełżca. „Ich gehenna skończyła się wcześniej i to jest jedyne pocieszenie. Inni członkowie rodziny nie są upamiętnieni nigdzie” - powiedziała.
Anna Janowska wyznała, że wraz z mamą i siostrą przetrwała na podkarpackiej wsi ukrywana przez Sprawiedliwego wśród Narodów Świata Mariana Sikorskiego. Oceniła, że na ten tytuł zasługują działacze i wolontariusze projektu „Ludzie, nie Liczby”, bo „oni co prawda nie ratują życia ludzi, ale ratują od zapomnienia ofiary tych potwornych zbrodni niemieckich na społeczności żydowskiej w powiecie nowotarskim”.
Ona sama – wyznała – wraz z mamą i siostrą przetrwała na podkarpackiej wsi ukrywana przez Sprawiedliwego wśród Narodów Świata Mariana Sikorskiego.
Anna Janowska oceniła, że na ten tytuł zasługują działacze i wolontariusze projektu „Ludzie, nie Liczby”, bo „oni co prawda nie ratują życia ludzi, ale ratują od zapomnienia ofiary tych potwornych zbrodni niemieckich na społeczności żydowskiej w powiecie nowotarskim”.
Olimpijczyk Dariusz Popiela przypomniał, że projekt "Ludzie, nie Liczby" koncentruje się na próbie przywrócenia pamięci o poszczególnych ofiarach zagłady.
Odpowiadając na pytanie, dlaczego to robią przytoczył słowa prof. Romy Sendyki: „....Ciała +zagrzebane+, czyli wrzucone do dołu i zasypane, nie są przecież faktycznie +pogrzebane+ (...) Nie został odprawiony żaden rytuał, z +trupów+ nie zrobiono +zwłok+, z +zagrzebania+ nie uczyniono +pogrzebu+. Czyli coś nadal jest do zrobienia”.(PAP)
autor: Rafał Grzyb
rgr/ agz/