Mało znaną historię kopistów z białostockiego getta, grupy żydowskich artystów, którzy na zlecenie nazistów w hurtowych ilościach tworzyli kopie arcydzieł europejskiego malarstwa, opowiada zainaugurowana w niedzielę w Aberdeen w Szkocji wystawa „Otwieram oczy, nikogo”.
"Polish Association Aberdeen od lat włącza się w obchody Dnia Pamięci Holokaustu i pomyślałam, że warto spojrzeć na to z innej perspektywy, opowiadając historię, której prawie nikt nie zna. Pokazać Holokaust nie tylko poprzez martyrologię, ale przez sztukę. Tak trafiłam na postać Izaaka Celnikiera, a poprzez niego na historię pracowni kopistów" – mówi w rozmowie z PAP mieszkająca na stałe w Aberdeen Marta Surowiec, pomysłodawczyni i kuratorka wystawy.
We wrześniu 1941 roku, niedługo po wkroczeniu Niemców do Białegostoku, niemiecki oficer i przemysłowiec Oskar Steffen dostrzegł potencjał żydowskich artystów, licznie zgromadzonych w getcie, i utworzył pracownię kopii artystycznych. Steffen wyposażył warsztat w sztalugi i konieczne do efektywnej pracy zaplecze, dostarczał najwyższej jakości farby i materiały malarskie. Artyści na rozkaz właściciela, pracując na akord, tworzyli w hurtowych ilościach kopie obrazów wielkich mistrzów europejskiego malarstwa, m.in. Murilla, Tycjana, Rubensa i XIX-wiecznych klasyków niemieckich, prawdopodobnie Caspara Davida Friedricha, Arnolda Boecklina.
Spośród około 20 artystów zatrudnionych przez Steffena wojnę przeżył tylko jeden - Izaak Celnikier. "Wszystko, co wiemy na temat pracowni kopistów, wiemy z przekazów Izaaka. Nie istnieje żadna dokumentacja, a informacje, które mamy, Celnikier przywoływał z pamięci, kiedy był już dość wiekowym człowiekiem, więc w wielu miejscach na wystawie pojawia się słowo +prawdopodobnie+. Ale gdyby nie on, to ta historia w ogóle nie byłaby znana" – mówi Surowiec. Celnikier, który po wojnie zajmował się malarstwem, ale malował już własne obrazy, nawiązujące do twórczości Francisco Goi, zmarł w Paryżu w 2011 r.
Pracujący dla Steffena kopiści nie otrzymywali dodatkowego wynagrodzenia ani zwiększonych racji żywnościowych. Właściciel pracowni nie dostrzegał w nich artystów, a "tanią siłę roboczą", uznając, że ich praca nie jest wyczerpująca. Gotowe kopie wywożono dwa lub trzy razy w tygodniu samochodem ciężarowym do pałacu w Dojlidach, rezydencji Ericha Kocha, szefa Zarządu Cywilnego Okręgu Białystok, a potem w głąb Niemiec.
"Nikt do końca nie wie, co się stało z obrazami. Trafiały w głąb Niemiec i prawdopodobnie były dystrybuowane po prywatnych domach wysokich rangą oficerów, ale to są bardziej spekulacje. Nie wiadomo też, czy ich nabywcy mieli świadomość, że są to kopie. Choć wiadomo, że dla Steffena cel tych działań był czysto zarobkowy i zdobył on w ten sposób prawdziwą fortunę" – mówi kuratorka.
Współautorkami wystawy "I open my eyes, there’s no one – Otwieram oczy, nikogo" są: Ewa Rogalewska, która nakreśliła historię białostockiego getta, Zuzanna Benesz-Goldfinger, która skupiła się na życiu i twórczości Celnikiera oraz współpracowała przy założeniach wystawy, a także Joanna Tomalska-Więcek i Jolanta Szczygieł Rogowska, które opowiedziały historię pracowni kopistów.
Wystawa, prezentowana w ogrodzie botanicznym Cruickshank, jest efektem współpracy Uniwersytetu w Aberdeen oraz istniejącej od 1993 roku polonijnej organizacji Polish Association Aberdeen, a wsparcia przedsięwzięciu udzieliły władze miejskie Aberdeen, Konsulat Generalny RP w Edynburgu oraz Instytut Kultury Polskiej w Londynie. Wystawę można oglądać do 28 lutego 2022 r.
Marta Surowiec dodaje, że chciałaby, aby w przyszłości wystawa trafiła do Polski, w szczególności do Białegostoku. Ujawnia też, że autorki wystawy myślą o tym, by historię kopistów z białostockiego getta w przyszłości przedstawić też w postaci książki.
Z Londynu Bartłomiej Niedziński (PAP)
bjn/ akl/