Twórcy nie tylko z regionu prezentują różne techniki tkackie na pikniku, który w niedzielę do wieczora potrwa na dziedzińcu Pałacu Branickich w Białymstoku. To główny punkt Podlaskich Splotów – dwudniowej imprezy promującej tradycyjne tkactwo.
To czwarta edycja tkackiego festiwalu, którego organizatorem jest Podlaski Instytut Kultury (PIK). W sobotę w jego siedzibie otwarto wystawę twórców młodego pokolenia zatytułowaną "SpoTKANIE". Można tam zobaczyć tkaniny uczestników warsztatów organizowanych przez PIK; to m.in. kapy, dywany czy chodniki, ale również całkiem nowe wykorzystanie technik tkackich.
Podczas niedzielnego pikniku na dziedzińcu Pałacu Branickich w Białymstoku można zobaczyć ponad trzydziestu twórców przy pracy, poznać tradycję tkania m.in. tkaniny dwuosnowowej, z której znane jest Podlaskie ale też np. krajki, sejpaku, radziuszek czy pereborów. Przyjechali też twórcy tkający góralskie rękawice furmańskie. Na wielu stoiskach można spróbować swoich sił w tkaniu na krosnach.
Na pikniku można zobaczyć przy pracy np. Sabinę Knoch ze wsi Szczepki (gmina Nowinka), która jest ostatnią w regionie, a być może i w kraju, tkaczką sejpaków. To technika, która zwykle charakteryzuje się dwubarwnym wzornictwem na bazie rombów, kwadratów czy ośmioramiennych gwiazdek. Kojarzona głównie z terenami Litwy, znana była też w Polsce, przede wszystkim w północnej części kraju.
"Tutaj kwiatka, ani portretu się nie wytka" - powiedziała PAP pani Sabina, odnosząc się do wzornictwa i formy sejpaków. Tkactwem zajmuje się od lat 70. ubiegłego wieku, prowadzi też warsztaty dla młodych twórców.
Z Panią Sabiną przyjechała na piknik tkacki Magdalena Zielińska z pracowni dziedzictwa kulturowego Suwalskiego Ośrodka Kultury. Jej zdaniem sejpak pozwala uzyskać wzory, które pasują do każdego wnętrza, zarówno tradycyjnego czy muzealnego, jak i - np. w odpowiedniej kolorystyce - współczesnego wnętrza modernistycznego czy minimalistycznego.
"Widzimy taki trend wracania do tradycji i poszukiwania tych najstarszych wzorów. Zaczyna się to zwykle od tego, że np. zgłasza się do nas osoba, która mówi, że pamięta, jak tkała jej babcia. Albo likwidując dom po prababci znalazła krosna i w sumie chciałaby spróbować. Zgłaszają się też panowie. Znika poczucie, że to wioskowe, że to obciach, a zaczyna się myślenie +babcia to miała, jakie to fajne+" - przyznała.
Ten trend zauważają też organizatorzy Podlaskich Splotów. PIK od lat organizuje warsztaty tkackie, które w przeszłości nie cieszyły się zbyt dużym zainteresowaniem.
"Ale myślę, że te coroczne działania tworzą okazję do prezentacji i upowszechnienia, zainteresowania i podnoszenia świadomości" - powiedziała PAP Krystyna Kunicka z PIK, która jest koordynatorką Podlaskich Splotów.
Zwróciła uwagę, że są różne możliwości wykorzystania technik tkackich. Oprócz tradycyjnych form, są tkane np. obrazy, a nawet portrety czy różne formy użytkowe, mniejsze niż dywany i chodniki. "Chcemy się otaczać takimi przedmiotami, które pokazują jakąś łączność z przodkami i tradycją, i jest tym coraz większe zainteresowanie" - dodała Kunicka.
W tym roku piknik tkacki odbywa się w nowej, bardziej eksponowanej lokalizacji; wcześniejsze edycje miały miejsce w Parku Konstytucji 3 Maja. Dziedziniec białostockiego Pałacu Branickich, to stałe miejsce turystycznych wycieczek i spacerów.
"Tu jesteśmy bardziej skupieni na tkactwie, więcej osób przychodzi tylko po to, żeby doświadczyć tego, co się tutaj dzieje" - dodała koordynatorka imprezy. Przypomniała, że Białystok był znany z tradycji włókienniczych.(PAP)
autor: Robert Fiłończuk
rof/ dki/