Przedstawiciele lokalnych władz, społeczności żydowskiej, szef Instytutu Pamięci Narodowej oraz mieszkańcy upamiętnili w czwartek w Pszczynie ofiary marszu śmierci – ewakuacji więźniów z KL Auschwitz-Birkenau. Mija 79 lat od tamtych wydarzeń.
W ziemi pszczyńskiej, przez którą przebiegała trasa Marszu, spoczywają szczątki ok. 250 ofiar.
Uroczystość rozpoczęła się przed południem przy tablicy upamiętniającej wydarzenia, które miały miejsce podczas postoju Marszu Śmierci w rejonie obecnego stadionu KS „Iskra” w Pszczynie, odsłonięto ją w 60. rocznicę Marszu. Hołd ofiarom oddali m.in. prezes IPN Karol Nawrocki, przedstawiciele lokalnych władz i stowarzyszeń, służb mundurowych oraz młodzież szkolna.
Prezes IPN Karol Nawrocki przypomniał w swoim wystąpieniu o powstańcach śląskich z ziemi pszczyńskiej i żołnierzach II Rzeczypospolitej. „Każdy żołnierz Wojska Polskiego w czasie wojny obronnej, także tutaj, w Pszczynie, w tak ważnej dla wojny obronnej bitwie, każdy z pół tysiąca polskich żołnierzy, który poległ pod Pszczyną, bił się o Polskę wolną i niepodległą, ale bił się także o to, żeby na ziemiach polskich nigdy nie było obozów zagłady i obozów koncentracyjnych. Stało się jednak inaczej – okupowane ziemie polskie zapełniły się takimi obozami, powstał obóz w Auschwitz, te osoby pochłonęły miliony ludzkich ofiar” - przypomniał.
Jak dodał, kiedy zimą 1945 r. tysiące więźniów czekało na oswobodzenie, Niemcy „ze swojej pazerności na przymusową pracę ludzką, ale także ze strachu przed nadchodzącym frontem postanowili tych ludzi ewakuować”. Ewakuacja zamieniła się Marsz Śmierci, który przeszedł także ulicami Pszczyny. Szef IPN przekonanie, że dzięki pamięci, sprawiedliwości i głębokiej historycznej refleksji „możemy zbudować jeszcze bezpieczniejszą Polskę, jeszcze bezpieczniejszy świat i jeszcze bezpieczniejszą Europę”.
Przedstawiciel Gminy Wyznaniowej Żydowskiej w Katowicach Sławomir Pastuszka mówił, że wśród ludzi wywiezionych przed laty z ziemi pszczyńskiej do Auschwitz-Birkenau była cała rodzina jego dziadka. „Mojemu dziadkowi dane było przeżyć okres wojny i dzisiaj możemy myśleć o jego rodzinie dlatego, że dziadek przeżył – znamy ich imiona, nazwiska i wiemy, gdzie zginęli” - mówił.
„Natomiast kiedy myślimy o dzisiejszych wydarzeniach, nie jesteśmy w stanie myśleć o tych ludziach w kontekście konkretnych ludzi. Mówimy o nich, jako o ofiarach Marszu Śmierci i nie jesteśmy w stanie o nich inaczej mówić. To jest przerażające - mając na ziemi pszczyńskiej kości prawie 250 ofiar, które tutaj spoczywają, nie jesteśmy w stanie niemal wszystkim przypisać ich imion, nazwisk, dat urodzenia, imion ich rodziców, czyli wszystkiego, co każdy z nas ma, i ci ludzie też mieli” - zaznaczył.
Niemcy między 17 a 21 stycznia 1945 r. w określanych później mianem Marszów Śmierci wyprowadzili z Auschwitz i podobozów ok. 56 tys. więźniów, których skierowali głównie do obozów w Rzeszy. Trasy wiodły do Wodzisławia i Gliwic, skąd otwartymi wagonami kolejowymi więźniowie przewożeni byli do obozów Mauthausen i Buchenwald. Zginęły wówczas tysiące więźniów. Wielu spośród tych, którzy przeżyli marsze, poniosło śmierć w obozach w głębi Rzeszy.
Szefowa Starostwa Powiatowego w Pszczynie Barbara Bandoła przypomniała, że Marsz Śmierci to jedno z najtragiczniejszych wydarzeń II wojny światowej. Główna trasa z Oświęcimia do Wodzisławia, prowadząca przez miejscowości ziemi pszczyńskiej, liczyła 63 km.
„Ewakuacja z jednej strony dawała nadzieję, że może wolność nadejdzie. Niestety dla wielu nie nadeszła lub dla wielu tą wolnością była śmierć – z przemęczenia, wyziębienia lub od strzałów zadanych w tył głowy. W ten sposób zginęło nawet 15 tys. osób” - mówiła Bańdoła. Jak podkreślała, trzeba kultywować pamięć o tamtych wydarzeniach i odwiedzać zbiorowe mogiły w powiecie pszczyńskim, by oddać hołd ofiarom i sprzeciwiać się pogardzie dla człowieka. Należy też pamiętać o tych mieszkańcach, którzy z narażeniem życia pomagali uczestnikom Marszu – podkreśliła.
Niemcy między 17 a 21 stycznia 1945 r. w określanych później mianem Marszów Śmierci wyprowadzili z Auschwitz i podobozów ok. 56 tys. więźniów, których skierowali głównie do obozów w Rzeszy. Trasy wiodły do Wodzisławia i Gliwic, skąd otwartymi wagonami kolejowymi więźniowie przewożeni byli do obozów Mauthausen i Buchenwald. Zginęły wówczas tysiące więźniów. Wielu spośród tych, którzy przeżyli marsze, poniosło śmierć w obozach w głębi Rzeszy. W kompleksie Auschwitz hitlerowcy pozostawili około 7 tys. skrajnie wyczerpanych więźniów. 27 stycznia 1945 r. wyzwolili ich żołnierze Armii Czerwonej. (PAP)
autor: Krzysztof Konopka
kon/ pat/