
W latach 70. i 80. za sprawą zakładowych ośrodków wypoczynkowych miliony Polaków wyjeżdżały na rodzinne wczasy. Wyjazdy były dofinansowane przez zakłady pracy, więc nie obciążały budżetów domowych. Równie popularną formą zorganizowanego wypoczynku były kolonie letnie dla dzieci.
Po II wojnie światowej nowe władze Polski, określające się mianem „ludowych”, przywiązywały dużą wagę do spraw socjalnych i pracowniczych. Jednym z ich priorytetów było zapewnienie robotnikom możliwości wypoczynku. Do 1970 roku rozwój tej formy opieki socjalnej ograniczały skromne warunki odbudowującego się kraju. Przełom nastąpił wraz z objęciem władzy przez Edwarda Gierka, który postawił na szybkie uprzemysłowienie Polski. Równolegle z dynamicznym rozwojem przemysłu rosła troska o poprawę warunków życia pracowników.
W krótkim czasie standardem stało się, że każdy średni i duży zakład pracy dysponował jednym lub kilkoma własnymi ośrodkami wypoczynkowymi. Wyjazdy wakacyjne dla rodzin robotniczych były dofinansowywane przez zakłady, dzięki czemu nie stanowiły dużego obciążenia dla domowych budżetów. W rezultacie turystyka letnia stała się zjawiskiem powszechnym i ogólnodostępnym. W latach 70. i 80. z wczasów zakładowych korzystało każdego roku kilka milionów osób. Pracownikom przysługiwały cztery dwutygodniowe turnusy, a najchętniej wybieranymi kierunkami wypoczynku były morze, góry i pojezierza.
Inną popularną formą zorganizowanego wypoczynku były kolonie letnie dla dzieci organizowane przez zakłady pracy. W latach 70. i 80. standardowo trwały 21 dni i stanowiły istotny element socjalnej opieki nad rodzinami pracowników.
Z myślą o mniejszych firmach i instytucjach, które nie dysponowały własnymi ośrodkami wypoczynkowymi, w 1949 roku powołano Fundusz Wczasów Pracowniczych (FWP) – państwowe przedsiębiorstwo turystyczne podległe Centralnej Radzie Związków Zawodowych. Dzięki jego działalności tysiące pracowników miały dostęp do zorganizowanego wypoczynku w całym kraju.
Na prezentowanej fotografii autorstwa Zbigniewa Wdowińskiego, wykonanej w lipcu 1973 roku w Kołobrzegu, widoczna jest miejska plaża. Zdjęcie najprawdopodobniej zostało zrobione z falochronu przy latarni morskiej. Obok Sopotu, Helu i Międzyzdrojów Kołobrzeg należał wówczas do najpopularniejszych nadmorskich kurortów w Polsce.
W tle można dostrzec kołobrzeskie molo, otwarte 19 czerwca 1971 roku i funkcjonujące do dziś. Ma ono 220 metrów długości i 9 metrów szerokości, a jego pomost spacerowy znajduje się około 4,5 metra nad poziomem wody. Na końcu pomostu zlokalizowana jest dwupoziomowa głowica, pełniąca funkcję przystani dla niewielkich statków wycieczkowych.
Po prawej stronie kadru widoczny jest modernistyczny budynek Sanatorium Uzdrowiskowego „Bałtyk”, oddany do użytku w 1964 roku jako obiekt sanatoryjno-wypoczynkowy Centralnej Rady Związków Zawodowych. Nieco bliżej znajduje się pomnik symbolicznych zaślubin Polski z morzem, które odbyły się 18 marca 1945 roku.
Po lewej stronie kadru, tuż przy linii morza, widać obwoźnego sprzedawcę w czarnych spodniach i białej marynarce, który pcha wózek. Tego typu handlarze byli wówczas powszechnym widokiem na całym polskim Wybrzeżu. W czasach, gdy nadmorska gastronomia była słabo rozwinięta, skutecznie wypełniali istniejącą lukę handlową. Najczęściej oferowali lody Bambino, jagodzianki, napój Cytrynada i ogórki małosolne. Ich działalność zapisała się w popkulturze także za sprawą krótkich, rymowanych – często frywolnych – haseł, którymi zachęcali plażowiczów do zakupów. Wśród nich można było usłyszeć:
„Dziadek babce nie dał rady, bo nie wypił cytrynady”, „Lody, lody dla ochłody! Nie leż jak kłoda, kup sobie loda”, „Lód Bambino jak wiatr halny wzmaga popęd seksualny”, „Nawet piłkarz na boisku kopie piłkę z lodem w pysku”, „Jedna babka chorowała – zjadła loda, wyzdrowiała, jeden dziadek też chorował, nie zjadł loda – wykitował”, „Cytrynada, napój boski – nawet łysym rosną włoski”, „Mężu, mężu, nie bądź głupi, niech ci żona napój kupi”, „Jedna pani spać nie mogła – jagodzianka jej pomogła!”.
Pomysłowość i humor tych tekstów marketingowych często decydowały o wielkości obrotów handlowych. Sprzedawcy w swoich tekstach balansowali na granicy dobrego smaku, ale starali się go nie przekraczać.
Po zmianach politycznych i gospodarczych zainicjowanych w 1898 r. zakłady pracy zaczęły likwidować ośrodki wypoczynkowe, ponieważ stanowiły poważne obciążenie finansowe. Były to zazwyczaj duże, rozbudowane kompleksy wymagające kosztownego utrzymania i inwestycji, dlatego rzadko interesowali się nimi prywatni przedsiębiorcy z branży turystycznej. Pozostawione bez odpowiedniego zarządzania i środków dawne zakładowe ośrodki wypoczynkowe zaczęły popadać w ruinę na początku lat 90.
Archiwum fotograficzne Polskiej Agencji Prasowej liczy kilkadziesiąt milionów zdjęć i wciąż wzbogaca się o nowe kolekcje. Jego zasoby sięgają lat 20. XX wieku. Stanowi ważną część dziedzictwa narodowego. Zatrzymane w kadrach obrazy rejestrują każdy aspekt życia społecznego, politycznego, gospodarczego, kulturalnego i religijnego na przestrzeni ostatnich 100 lat.
Profesjonalna digitalizacja zasobów fotograficznych PAP umożliwia szeroki do nich dostęp przez stronę PAP (https://fotobaza.pap.pl/). Nad prawidłową identyfikacją oraz szczegółowym opisem zdjęć pracuje zespół specjalistów, przeglądając materiały źródłowe w czytelniach i archiwach. Klienci są na bieżąco informowani o nowych zdjęciach w Bazie Fotograficznej PAP.
Zainteresowała cię ta historia? Zapisz się na newsletter PAP Fotobox (https://rejestracja.pap.com.pl/fotobox) i co miesiąc odkrywaj m.in. archiwalne kadry dotyczące postaci, miejsc i wydarzeń.
Tomasz Szczerbicki (PAP)
szt/ miś/ mów/