
Był szefem polskiego rządu i przewodniczącym Parlamentu Europejskiego. Choć nie zajmuje już eksponowanego stanowiska, wciąż z uwagą jest słuchany i nagradzany. To człowiek dialogu, wierzący w siłę współpracy i wzajemnego szacunku - mówili autorzy jednej z nagród. Prof. Jerzy Buzek 3 lipca kończy 85 lat.
Urodził się w Śmiłowicach, małej wiosce na Zaolziu, w domu wzniesionym przez jego dziadka, który był tam kierownikiem polskiej szkoły. Inny z przodków Jerzego Buzka był w 1920 r. współtwórcą przyjętego przez Sejm RP Statutu Organicznego Województwa Śląskiego. Samo województwo śląskie powstało dopiero dwa lata później – z ziem przyłączonych po plebiscycie górnośląskim do Polski. Dokument z 1920 r. był polską kartą przetargową – zapewniał Górnoślązakom autonomię polityczną i gospodarczą, co miało ich zachęcić do zagłosowania w plebiscycie za przyłączeniem do Polski.
Ojciec przyszłego premiera podczas studiów w Gdańsku (wtedy mającym status Wolnego Miasta) przewodniczył organizacji polskich studentów na politechnice, a tuż przed II wojną światową zamieszkał w Chorzowie – na polskim skrawku Górnego Śląska. Podczas niemieckiej okupacji odmówił wpisania na volkslistę, co przypłacił kłopotami. Z naszywką „P” na ubraniu pracował jako prosty robotnik, a końca wojny dotrwał w Wiedniu, z dala od mieszkającej wtedy na Zaolziu rodziny.
„Swoim życiem udowodnił, że polityka może być służbą, a nie celem samym w sobie.”
Ponownie połączyli się dopiero w 1945 roku. Zamieszkali w Chorzowie, gdzie Jerzy Buzek skończył podstawówkę i liceum.
Od czasu studiów na Politechnice Śląskiej związał się z Gliwicami. Na Wydziale Mechaniczno-Energetycznym zdobył dyplom magistra inżyniera mechanika energetyka, a potem zatrudnił się w Instytucie Inżynierii Chemicznej Polskiej Akademii Nauk. Zajmował się zawodowo ochroną środowiska, a zdobyte wtedy doświadczenia spożytkował wiele lat później w europarlamencie.
Gd w 1980 r. wybuchła „Solidarność”, zakładał w swoim zakładzie związkowe struktury. Latem następnego roku został delegatem na pierwszy zjazd krajowy „S” w gdańskiej hali Olivia. W trakcie drugiej tury tego zjazdu przewodniczył obradom. Potem tę funkcję pełnił jeszcze na trzech zjazdach, już w czasach III RP.
W stanie wojennym konspirował, był faktycznym szefem podziemnych struktur „S” na Górnym Śląsku. Wyszedł z podziemia dopiero w 1987 r., by z powodu choroby swojej kilkuletniej wtedy córki (Agaty, znanej dziś aktorki) wyjechać za granicę.
Dziesięć lat później, gdy zjednoczona pod auspicjami „Solidarności” prawica szykowała się do wyborów parlamentarnych, był jej ekspertem w sprawach gospodarczych. Szerzej nie był jednak znany – w wyborach do Sejmu jako kandydat AWS (Akcji Wyborczej Solidarność) zdobył niespełna 1,5 tys. głosów. Mandat posła zdobył tylko dlatego, że według obowiązującej wówczas ordynacji część z nich była obsadzana z tzw. list krajowych, a Jerzy Buzek na tej ustalonej przez AWS miał jedno z czołowych miejsc.
Wiadomość, że ma zostać premierem, zastała go na urlopie w Hiszpanii.
Potem wszystko potoczyło się szybko: 17 października 1997 r. został desygnowany na premiera, 31 października zaprzysiężony razem z całym gabinetem, a 10 listopada wygłosił w Sejmie exposé. Został pierwszym – od czasów Felicjana Sławoja-Składkowskiego – ewangelikiem na stanowisku szefa polskiego rządu.
Bywał obiektem kpin, zwłaszcza ze strony opozycji. Zarzucano mu, że rządem kierował faktycznie nie on, ale szef „Solidarności” (a także AWS-u) Marian Krzaklewski.
Niezależnie od tego, ile miał wpływu na podejmowane decyzje, to on firmował podjęte przez rząd cztery wielkie reformy: administracyjną, oświatową, zdrowotną oraz emerytalną. Wszystkie one ściągnęły na rząd krytykę. Administracyjna, bo w ślad za dodatkowymi obowiązkami samorządy nie dostały odpowiednio dużo pieniędzy, a podział kraju na kilkanaście województw i utworzenie powiatów wywołały spory (także w szeregach samego obozu rządowego) co do granic tych jednostek. Kompromis, jakim było utworzenie 16 województw (zamiast planowanych początkowo 12), nie uciszył protestujących.
Z protestami, a początkowo też bałaganem, wiązało się powołanie gimnazjów. Nieprzychylnie została też przyjęta reforma finansowania rent i emerytur oraz służby zdrowia (decentralizacja i powołanie regionalnych kas chorych).
Na Górnym Śląsku najwięcej emocji wywołała reforma górnictwa. Rząd postanowił bowiem zlikwidować te kopalnie, które przynosiły największe straty. Choć jednak wszystkie decyzje konsultował ze związkami zawodowymi, a zwalnianym górnikom (część odchodziła dobrowolnie) zapewnił wysokie odprawy, naraził się na ostrą krytykę. Reformowanie górnictwa wiązało się bowiem z pauperyzacją wielu rodzin i regresem gospodarczym w miejscowościach, gdzie kopalnie były głównymi, a czasami jedynymi zakładami.
Wszystkie te czynniki sprawiły, że w 2001 r. Akcja Wyborcza Solidarność (już z Buzkiem, a nie z Krzaklewskim na czele) nawet nie przekroczyła progu wyborczego.
W tamtym momencie wiele wskazywało na to, że Jerzy Buzek już nie wróci do polityki. Tymczasem zaledwie trzy lata później (w 2004 r.) został wystawiony przez Platformę Obywatelską na Śląsku jako kandydat do Parlamentu Europejskiego i zdobył mandat z rekordowym w skali kraju wynikiem – ponad 173 tys. głosów.
W kolejnych wyborach (w 2009, 2014 i 2019 r.) ten sukces powtórzył. W lipcu 2009 r. został zaś wybrany na przewodniczącego Parlamentu Europejskiego – jako pierwszy (i dotąd jedyny) przedstawiciel „nowych” krajów UE. W trakcie swojej dwuipółletniej kadencji stał się jednym z najpopularniejszych polityków w Europie.
W europarlamencie negocjował, ale nie rządził. W tym, w czym wiele osób upatrywało słabość, tkwiła prawdopodobnie przyczyna jego sukcesu.
Nie angażował się w krajowe konflikty polityczne, chyba że dotyczyły one spraw dla niego fundamentalnych: przestrzegania demokracji oraz obecności Polski w strukturach europejskich. Nie atakował i nie był atakowany. Miał dobre kontakty w różnych obozach. Niektóre z nich jeszcze z czasów, gdy był premierem. Ministrami w jego rządzie były osoby, które potem współtworzyły zarówno Platformę Obywatelską, jak i PiS.
W Polsce równie często jak wcześniej był krytykowany, później był obiektem pochwał, nagród i wyróżnień. To najwyższe – Order Orła Białego – otrzymał w 2012 r. Wśród zagranicznych szczególną wagę miały: Europejska Nagroda Kultury w dziedzinie polityki („za dążenie do zapewnienia Polsce miejsca w zjednoczonej Europie”) oraz Medal Marcina Lutra - najwyższe odznaczenie przyznawane przez Kościół ewangelicki w Niemczech.
Doktoraty honoris causa przyznały mu m.in. Uniwersytet Ekonomiczny w Krakowie i Śląski Uniwersytet Medyczny w Katowicach (obydwa w 2025 r., czyli w momencie, gdy nie sprawował już żadnej funkcji), a wcześniej Warszawski Uniwersytet Medyczny, Uniwersytet Warmińsko-Mazurski w Olsztynie, Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego, Akademia Górniczo-Hutnicza w Krakowie, Uniwersytet Śląski w Katowicach, Wojskowa Akademia Techniczna w Warszawie oraz kilka uniwersytetów za granicą: w Dortmundzie, Isparcie i Seulu. Takie samo wyróżnienie przyznały mu politechniki: Opolska, Świętokrzyska w Kielcach, Wrocławska, Łódzka oraz Śląska w Gliwicach.
Od Związku Pracodawców dostał nagrodę Super Wektora za „wybitne osiągnięcia w działalności przynoszącej znaczące korzyści państwu i gospodarce, a także za tworzenie klimatu sprzyjającego rozwojowi polskiej, europejskiej i światowej przedsiębiorczości”.
Honorowe obywatelstwo przyznały mu Warszawa, Kraków, Gdynia, Katowice, Gliwice, Chorzów, Zabrze, Ruda Śląska, Rybnik, Jarosław, Jastrzębie-Zdrój, Lubliniec, Opole, Ostrów Wielkopolski, Piekary Śląskie, Puławy, Wisła, powiat bieruńsko-lędziński oraz województwo opolskie.
W sierpniu 2024 r. (czyli już po odejściu z polityki) otrzymał nagrodą specjalną Campus Polska Przyszłości, a miesiąc później w Krakowie - Nagrodę im. Biskupa Tadeusza Pieronka. Jak podkreślono w laudacji - został uhonorowany w szczególności za „odwagę i wizjonerstwo w podejmowaniu fundamentalnych reform na rzecz państwa i społeczeństwa wykraczających poza wyborczy horyzont i polityczną kalkulację oraz za przełożenie na język konkretu znaczenia takich pojęć jak: solidarność, współpraca, dialog i szacunek, a nade wszystko wierność ideałom”.
„Jerzy Buzek to człowiek dialogu, wierzący w siłę współpracy i wzajemnego szacunku. Jego kariera polityczna jest dowodem na to, że można łączyć najwyższe standardy etyczne z efektywnym działaniem na rzecz społeczności” – mówiła w laudacji na cześć byłego premiera senator Halina Bieda. „Swoim życiem udowodnił, że polityka może być służbą, a nie celem samym w sobie” – dodała. (PAP)
jkrz/ miś/