
Ludwika Gonzaga była kolejno żoną dwóch polskich królów. Polska zawdzięcza jej królową Marysieńkę, śluby lwowskie i modę na wydekoltowane suknie. 18 sierpnia mija rocznica urodzin Ludwiki Marii Gonzagi.
Przez połowę życia znana była jako Maria Ludwika (Marie Louise). Zmiana kolejności tych imion była jednym z warunków przedmałżeńskiego kontraktu w królem Władysławem IV Wazą. Chodziło o to, że imię Maria w ówczesnej Polsce było niejako zarezerwowane dla Matki Boskiej.
Zanim wyszła za władcę Polski miała już za sobą romanse i niespełnione plany matrymonialne. O mało nie została szwagierką króla Francji Ludwika XIII. Z planowanego jej małżeństwa z Gastonem Orleańskim ostatecznie jednak nic nie wyszło, bo wmieszał się w to sam monarcha i potężny kardynał de Richelieu. Dla Gastona upatrzyli bowiem inną partię. Maria Ludwika miała w tamtym momencie zaledwie 16 lat i od tamtej pory w jej życiu stale obecna była polityka.
Urodziła się 18 sierpnia 1611 r. w Nevers. Pochodziła z jednej najpotężniejszych rodzin we Francji. Jej ojciec, Karol Gonzaga, książę Mantui i de Nevers, miał wśród przodków bizantyjskich cesarzy, a z równie starego rodu wywodziła się jej matka, Katarzyna de Mayenne.
Świetnie usytuowana, z koneksjami, a nawet własnym salonem literackim, była tak zwaną dobrą partią na rynku matrymonialnym, który ówcześnie w kręgach arystokratycznych rządził się swoimi, zgoła nieromantycznymi przesłankami. Maria Ludwika odczuła to na własnej skórze przynajmniej dwukrotnie. Wspomniany epizod z Gastonem Orleańskim skończył się dla niej trzyletnim pobytem w klasztorze, do którego została wysłana z polecenia Ludwika XIII.
Po raz drugi, kiedy nawiązała relacje z markizem Henrykiem d’Effiat, który spiskował przeciwko samemu kardynałowi Richelieu – będącemu zresztą jego opiekunem po śmierci ojca. Kiedy planowany zamach wyszedł na jaw, młodzieńcowi zasądzono najwyższy wymiar kary – ścięcie głowy.
Tym samym rozpoczęły się poszukiwania odpowiedniego męża dla Gonzagi. Wśród powtarzających się kandydatów wymieniano Władysława IV Wazę. Ten jednak wtedy poślubił Austriaczkę Cecylię Renatę Habsburżankę. Historycy twierdzą, że już wtedy byłby możliwy jej mariaż z przebywającym we Francji bratem polskiego króla – Janem II Kazimierzem Wazą. Na tym jednak małżeństwie miał zaważyć sprzeciw samego Richelieu, któremu psułoby to misternie tkane intrygi. Mijały lata, Maria Ludwika zdobywała wykształcenie i bywała na różnych dworach. Trwało to do marca 1644 r., kiedy Władysław IV oficjalnie został wdowcem. Znów pojawił się pomysł zeswatania, teraz już ponad trzydziestoletniej Francuzki z polskim pretendentem do korony. Słynny kardynał już nie żył, nie mógł więc znowu stanąć pomiędzy narzeczonymi, pojawiła się za to inna, dość nieoczekiwana komplikacja.
O ile we Francji nie wzbudzało to żadnych kontrowersji, o tyle w warunkach polskiego katolicyzmu stanowiło pewien problem, bowiem mniej więcej aż do XVIII w. w Rzeczypospolitej panował niepisany zwyczaj, że nie nazywano dziewczynek imieniem Maria.
Związane to było z przekonaniem, że podobnie jak imię Jezus, było ono zarezerwowane tylko dla Syna Bożego i jego matki. Inne jego użycie uznawano za niewłaściwe. W związku z tym dokonano zmiany i księżniczka Gonzaga stała się oficjalnie Ludwiką Marią. Teraz pozostało podpisać intercyzę, a przyszłemu małżonkowi wypłacić, nie bez komplikacji, 700 000 skudów (kwota ta w opracowaniach bywa różnie przeliczana, ale odpowiadała co najmniej 7 tonom srebra). Miał to być nie tyle posag panny młodej, co zabezpieczenie ewentualnych roszczeń małżonka do majątku rodowego przyszłej żony. Wielu uważało, że w ten sposób Ludwika Maria dosłownie kupiła swoje największe życiowe pragnienie i wkrótce została żoną króla.
Małżeństwo to, mimo tak starannych przygotowań, było wyjątkowo krótkie – od marca 1646 r. do śmierci Władysława IV Wazy w maju 1648 r., a więc zaledwie nieco ponad dwa lata. Rok później Ludwika Maria ponownie stanęła na ślubnym kobiercu, tym razem z bratem zmarłego króla, Janem II Kazimierzem Wazą. Dla wielu dworzan wydawało się to dziwne i pospieszne, ale w ówczesnych realiach dynastycznych było rozwiązaniem całkiem logicznym: zapewniało ciągłość sojuszu z Francją i zachowywało jej pozycję jako królowej. Sama Gonzaga miała ponoć przyjąć tę zmianę losu z pragmatycznym spokojem – wiedziała, że w świecie wielkiej polityki uczucia zawsze schodziły na dalszy plan.
A jak ówcześni Polacy postrzegali zamorską królową? Chyba dość ambiwalentnie. Zarzucano jej promowanie paryskich mód, wydekoltowanych, strojnych sukni, zmienianych nawet kilka razy dziennie, ale nade wszystko wtrącanie się w politykę. A miała na tym polu niemałe zasługi. Zabiegała o sojusz z Habsburgami przeciw Szwecji, co doprowadziło do pokoju oliwskiego w 1660 r., oraz przeprowadziła reformę mennicy koronnej, ratując finanse Rzeczypospolitej. Z działalności na styku religii i polityki można wymienić sprowadzenie do Polski zakonów wizytek, tzw. szarytek (czyli sióstr miłosierdzia), oraz księży misjonarzy. Nade wszystko była jednak odpowiedzialna za tak zwane „śluby lwowskie”, czyli oddanie Polski pod opiekę Maryi w 1656 r. Także Ludwice Marii zawdzięczamy pierwszą polską, regularnie ukazującą się gazetę, czyli „Merkuriusz Polski. Dzieie wszytkiego świata w sobie zamykający dla informacyey pospolitey”.
Ona sama zwierzała się w liście do przyjaciółki: „Gdy mi polskie sprawy dokuczają, jestem zdrowa, a gdy te lepiej idą, jest mi niedobrze”.
Możliwe, że była to tęsknota za ojczystą Francją, tym bardziej, że starała się otaczać swoimi rodakami, a jedną z jej najważniejszych dam dworu była Maria Kazimiera d’Arquien, która w historii zapisała się jako Marysieńka Sobieska.
Ludwika Maria zmarła 10 maja 1667 r. W kraju niespecjalnie przejęto się jej śmiercią i jak pisze historyk Andrzej Kersten: „Obrady sejmowe przerwano tylko na jeden dzień, tronu i ław nie obito czarnym suknem i nie zorganizowano większych uroczystości żałobnych”. Mimo to jej wpływ na politykę zagraniczną, finanse i kulturę Polski był znaczący i wkrótce po jej odejściu Sejm elekcyjny wprowadził zasadę, że od tej pory „Królowa Jejmość [będzie] in negotia Status”, tzn. zostanie tylko żoną króla, bez prawa do ingerowania w sprawy państwa.