Mija 70. rocznica tragedii miechowickiej, jednego z najbardziej dramatycznych wydarzeń towarzyszących wkroczeniu Armii Czerwonej na Górny Śląsk w styczniu 1945 r. Od 25 do 28 stycznia czerwonoarmiści zamordowali w Miechowicach - dzisiejszej dzielnicy Bytomia – ponad 200 cywilów.
Ofiary zbrodni upamiętnia tablica odsłonięta w miniony weekend w miejscowym kościele Bożego Ciała. Poświęcił ją biskup gliwicki Jan Kopiec. "W 70. rocznicę męczeńskiej śmierci księdza wikarego Jana Frenzla, wszystkich zamordowanych w styczniowych dniach 1945 roku przez Armię Czerwoną oraz deportowanych w głąb Rosji parafian, którzy już nigdy stamtąd nie wrócili" - taki napis znalazł się na tablicy.
W styczniu 1945 r. Armia Czerwona potraktowała Miechowice jako terytorium wroga, ponieważ przed wojną miejscowość - podobnie jak sąsiedni Bytom - leżała w granicach Niemiec. O ile na terenach przedwojennej Polski wśród żołnierzy sowieckich była utrzymywana względna dyscyplina, na ziemiach należących wcześniej do Trzeciej Rzeszy wszelkie ograniczenia zniknęły, ofiarami zbrodni byli zarówno Niemcy, jak i Ślązacy i Polacy – przypominają przedstawiciele Instytutu Pamięci Narodowej.
Sowieci zabijali w Miechowicach tak mężczyzn, jak i nastoletnich chłopców oraz osoby w podeszłym wieku, gwałcili kobiety. Ofiarami Armii Czerwonej byli, według IPN, głównie Ślązacy - zarówno sympatyzujący z Polską, jak i Niemcami. W plebiscycie w 1921 r. trzy czwarte mieszkańców Miechowic opowiedziało się za przyłączeniem do Polski.
Wśród zamordowanych byli też m.in. zakwaterowani tam robotnicy przymusowi z Polski centralnej oraz Ukrainiec, który wybiegł witać żołnierzy. Jedną z ofiar był miejscowy ksiądz Jan Frenzel - wywleczony przez żołnierzy, gdy posługiwał wiernym w jednej z piwnic, torturowany i poniżany, a w końcu zabity w lesie w okolicach pobliskich Stolarzowic.
W czasach PRL zbrodnia miechowicka była tematem tabu. Dopiero w ostatnich latach udało się ustalić prawdopodobną liczbę zabitych i nazwiska części ofiar. Pierwsze działania upamiętniające pomordowanych cywilów podjęła rada dzielnicy Miechowice, która w 2010 r. zorganizowała rocznicowe obchody.
Sowieci zabijali w Miechowicach tak mężczyzn, jak i nastoletnich chłopców oraz osoby w podeszłym wieku, gwałcili kobiety. Ofiarami Armii Czerwonej byli, według IPN, głównie Ślązacy - zarówno sympatyzujący z Polską, jak i Niemcami. W plebiscycie w 1921 r. trzy czwarte mieszkańców Miechowic opowiedziało się za przyłączeniem do Polski.
Śledztwo w sprawie zbrodni wojennej w Miechowicach IPN wszczął w 2003 r. W ramach postępowania Instytut zbadał zbiorową mogiłę, w której złożono szczątki części ofiar. Próba uzyskania dokumentów z archiwów rosyjskich zakończyła się niepowodzeniem. Postępowanie umorzono w październiku 2012 r. Według ustaleń IPN, żołnierze sowieccy w styczniu 1945 r. zamordowali w Miechowicach co najmniej 220 cywilów.
„Wyczerpaliśmy wszystkie możliwe źródła dowodowe, a okoliczności tragedii zostały względnie precyzyjnie zrekonstruowane. Jeżeli pojawią się kiedyś jakieś dodatkowe informacje na ten temat, to dzięki badaniom historyków” - powiedziała we wtorek PAP naczelniczka pionu śledczego w katowickim IPN prok. Ewa Koj.
Prowadzenie postępowania było możliwe dzięki Józefowi Bonczolowi, naocznemu świadkowi, który w czasie tragedii miechowickiej miał 11 lat. Bonczol pamiętał wiele szczegółów związanych z wejściem do Miechowic żołnierzy sowieckich. Później poznał wiele dokumentów związanych z tamtymi wydarzeniami. Prócz jego informacji i materiałów, śledczy IPN w ramach śledztwa analizowali dokumenty, m.in. akta sądów grodzkich i księgi parafialne. Dotarli też do spokrewnionych z ofiarami świadków; co najmniej dwie osoby przesłuchane zostaną jeszcze w Niemczech na zasadzie pomocy prawnej.
Po zbrodni część ofiar pochowano na pobliskim cmentarzu, ale dla wielu zabrakło tam miejsca. Resztę - około 100 zabitych - pochowano w zbiorowej mogile przy ul. Warszawskiej. W 1969 r. szczątki zostały ekshumowane i po cichu przeniesione na cmentarz komunalny w Bytomiu.
Przy pomocy archeologów IPN zbadał dwie tamtejsze zbiorowe mogiły, oznaczone jako Kwatera Wojenna i Kwatera Wojenna Miechowice. W pierwszej spoczywały szczątki żołnierzy Ludowego Wojska Polskiego. Prokuratorzy, którzy otworzyli dwie trumny, są niemal pewni, że w drugiej mogile złożono szczątki ofiar tragedii miechowickiej - nie był to bowiem pochówek pierwotny, do trumien powrzucano kości różnych osób, znaleziono tam również cywilne przedmioty.
Jak podkreśla prok. Koj, trudno znaleźć uzasadnienie dla zbrodni na cywilnych mieszkańcach Miechowic. Przypomniała, że działo się tak we wszystkich miastach Górnego Śląska, które przed wojną leżały w granicach Trzeciej Rzeszy. „Zbrodnie te były przejawem nienawiści, chęci wzięcia odwetu za zbrodnie popełnione przez najeźdźcę hitlerowskiego, okazania siły wobec bezbronnych pokonanych, a wreszcie przejawem braku dyscypliny wśród żołnierzy pozostawionych nierzadko bez kontroli oficerów” - wskazała Koj.
Przypomniała też, że czerwonoarmiści - poza ofiarami i stratami materialnymi - zostawili po sobie napisy na familokach w Miechowicach np. „Śmierć niemieckim najeźdźcom”. Były tak trwałe, że dopiero rozbiórki domów w latach 70. położyły kres ich istnieniu.
Wydarzenia w Miechowicach są jednym z rozdziałów Tragedii Górnośląskiej - fali sowieckich represji w latach 1945-1948, które pochłonęły kilkadziesiąt tysięcy ofiar i pociągnęły za sobą dramaty ich rodzin. Uroczystości upamiętniające Tragedię Górnośląską zaplanowano w najbliższych dniach w wielu miastach w regionie.
Terminem określa się akty terroru wobec Ślązaków: aresztowania, egzekucje oraz wywózki na Sybir i do kopalń Donbasu. Szacuje się, że na Wschód wywieziono - według różnych opracowań - od 50 do 90 tys. osób. Część z nich nigdy już nie powróciła do domów. Ich liczba jest trudna do ustalenia.
W 2010 r. Sejmik Województwa Śląskiego, a w 2012 r. Sejmik Województwa Opolskiego, przyjęły uchwałę o corocznym upamiętnianiu Tragedii Górnośląskiej, jako termin wyznaczając koniec stycznia. Śląscy radni ustanowili 2015 r. Rokiem Pamięci Ofiar Tragedii Górnośląskiej 1945.(PAP)
kon/ mab/