W wieku 97 lat zmarł w Warszawie Bohdan Bartosiewicz, ostatni z żyjących koszykarzy reprezentacji Polski, która w 1939 r. zdobyła brązowy medal mistrzostw Europy. Stawał także na podium krajowych rozgrywek w siatkówce i piłce ręcznej, był uznanym trenerem.
Urodzony 21 października 1918 roku w podwarszawskich Michałowicach, wicemistrz kraju z Polonią Warszawa, był najmłodszym zawodnikiem reprezentacji koszykarzy prowadzonej przez trenera Walentego Kłyszejkę, która w dniach 22-28 maja 1939 roku zdobyła w Kownie pierwszy dla Polski medal mistrzostw Europy.
"Na Litwę pojechaliśmy praktycznie bez żadnych przygotowań. Na zgrupowanie w Warszawie stawiło się początkowo tylko trzech zawodników z Polonii. Gdy dołączył czwarty – Zbigniew Resich z Cracovii, prasa napisała: +teraz mogą już grać w brydża+. Potem przyjechało dwóch ze Lwowa, po kilku dniach szóstka poznaniaków z kapitanem drużyny Florianem Grzechowiakiem, a już na peronie, gdy odjeżdżaliśmy do Wilna, dołączył z Krakowa Paweł Stok. Trzecie miejsce było dla nas olbrzymim sukcesem. Ja cieszyłem się, że jako debiutant wcale nie grzałem ławki” - mówił w lutym PAP Bartosiewicz, zwany przez kolegów Bartkiem. W Kownie zdobył 24 punkty.
Po wojnie został kapitanem reprezentacji koszykarzy. Pełnił tę funkcję na mistrzostwach Europy w Czechosłowacji (1947), w których drużyna zajęła szóste miejsce.
Rok później, 18 lutego 1948, Bartosiewicz wystąpił w podstawowym składzie w pierwszym oficjalnym meczu międzypaństwowym drużyny narodowej ...siatkarzy. W hali warszawskiej YMCA przy ul. Konopnickiej biało-czerwoni przegrali z Czechami 2:3.
Bartosiewicz przed i po wojnie był wyróżniającym się graczem nie tylko koszykówki i siatkówki, ale i piłki ręcznej, wówczas 11-osobowej. W każdej z tych gier, z różnymi klubami (Polonia, Społem, AZS Warszawa), wielokrotnie stawał na podium mistrzostw Polski.
"Najbardziej polubiłem koszykówkę, a cała ta moja wszechstronność i pasja do sportu wzięła się jeszcze z czasów szkolnych, gdy uczęszczałem do gimnazjum Władysława IV na warszawskiej Pradze” - wspominał.
Po zakończeniu zawodniczej kariery przez wiele lat pracował jako trener. Największe sukcesy odnosił z koszykarkami Polonii Warszawa, z którymi wielokrotnie stawał na podium rozgrywek ligowych i zdobył Puchar Polski.
"Przyszedł do Polonii w 1962 roku i w klubie zaczęło się coś dziać, bo Bartek chodził po szkołach, namawiał nauczycieli. Po dwóch latach w tzw. zawodach pierwszego kroku zespołów koszykarskich startowało 15 drużyn Polonii. W klubie pojawił się tłum dziewczynek. Tą drogą trafiło tu wiele zdolnych koszykarek. Zapamiętałam, że trener dbał nie tylko o sportowy rozwój swoich podopiecznych, ale interesował się wszystkim, co robiły. Namawiał do zdobywania wykształcenia, dbał o wszystko. Sam nie miał dzieci, więc zawodniczki traktował jak dzieci” - wspomina Hanna Loth-Nowakowa, była zawodniczka "Czarnych Koszul” i reprezentantka Polski.
Jego byłe zawodniczki zawsze utrzymywały z nim kontakt. W ostatnich tygodniach życia trenera tworzyły sztafetę opiekunek, czuwających na zmianę przy szpitalnym łóżku. (PAP)
cegl/ krys/