Kiedy 1 maja 2011 roku na Placu św. Piotra podnosiła się zasłona odkrywająca portret błogosławionego Jana Pawła II wielobarwny i wielonarodowy tłum ludzi ogarnęła niepohamowana radość. Cieszyli się Filipińczycy i Chorwaci, Francuzi i Meksykanie, Peruwiańczycy i Hiszpanie, Amerykanie i Rosjanie i przedstawiciele wielu innych nacji. Wśród nich oczywiście na plan pierwszy wysuwali się Polacy. W tych dniach w Rzymie trudno było nie spotkać rodaka, język polski słychać było w wielu miejscach a nasze flagi powiewały dumnie niesione przez grupy pielgrzymów.
Jan Paweł II należy do całego świata – i to było widać zarówno za jego życia jak i po powrocie do domu Ojca. Drzewo jego życia rozrosło się szeroko obejmując swoimi konarami ludzi z różnych szerokości i długości geograficznych. Jednocześnie nigdy nie zapomniał on skąd pochodzi.
Tęsknota
Beatyfikacyjny portret Jana Pawła II wisiał na tym samym balkonie, z którego pozdrawiał on Rzymian pamiętnego wieczora 16 października 1978 roku. „Jesteśmy jeszcze wszyscy pogrążeni w bólu po śmierci ukochanego Papieża, Jana Pawła I – mówił wówczas. – I oto najczcigodniejsi kardynałowie powołali nowego biskupa Rzymu. Wezwali go z kraju dalekiego. Dalekiego, ale zawsze tak bliskiego przez wspólnotę wiary i tradycji chrześcijańskiej.”
Charakterystyczne, że wspomnienie Polski padło już w trzecim zdaniu tej pierwszej publicznej wypowiedzi Papieża. Jego rodacy, ogarnięci szałem radości nie uświadamiali sobie wówczas jak bardzo trudno było arcybiskupowi krakowskiemu przyjąć zaszczyt a jednocześnie ciężar, nie tylko ze względu na wyzwania przed nim stojące, ale także dlatego, że musiał pożegnać się z ojczystym krajem.
Wyraźniej tę tęsknotę dało się odczuć tydzień później, gdy spotkał się z rodakami przybyłymi na inaugurację pontyfikatu.
„Wierzcie mi, że udając się do Rzymu na konklawe, najbardziej pragnąłem wrócić do Was, do mojej umiłowanej Archidiecezji i do Ojczyzny” – powiedział Papież. „– Skoro jednak inna była wola Chrystusa Pana, zostaję i podejmuję to nowe posłannictwo, które mi wyznaczył.”
Podjął je z zachowaniem całego dziedzictwa, które wyniósł znad Wisły. „To wszystko stanowi jakąś niepozbywalną warstwę mojej duszy, mojego doświadczenia, mojej wiary i mojej miłości” – stwierdził tego pamiętnego dnia. Już wtedy wyraził pragnienie powrotu od ojczyzny, które spełniło się siedem miesięcy później w pamiętnych dniach czerwca 1979 roku.
Pocałunek
Pielgrzymka ta rozpoczęła się nie od słów, ale od czynu. Ojciec Święty po wylądowaniu w Warszawie zszedł po schodkach samolotu, po czym uklęknął i na oczach wszystkich pocałował płytę lotniska. Ten gest powtarzał wielokrotnie w różnych krajach. Tylko tu jednak mógł powiedzieć: „Ucałowałem ziemię polską, z której wyrosłem.” Chwilę później zwięźle określił, co to oznacza: „Pozdrawiam was w imię Chrystusa, tak jak nauczyłem się pozdrawiać ludzi tutaj, w Polsce...
— w Polsce, w tej mojej ziemi ojczystej, w której stale tkwię głęboko wrośnięty korzeniami mojego życia, mojego serca, mojego powołania,
— w Polsce, w tym kraju, w którym — jak napisał Norwid — „kruszynę chleba podnoszą z ziemi przez uszanowanie dla darów nieba...” (Moja piosnka),
— w Polsce, która należy do Europy i do ludzkości współczesnej poprzez cały tysiącletni zrąb swoich dziejów,
— w Polsce, która przez cały ciąg tych dziejów związała się z Kościołem Chrystusowym i ze Stolicą Rzymską szczególnym węzłem duchowej jedności.”
…która należy do Europy i do ludzkości…
Następnego dnia Jan Paweł II przybył do Gniezna, pierwszej stolicy Polski. Sięgając do początków chrześcijaństwa, a zarazem początków państwowości, uaktualnił, wręcz uwspółcześnił wydarzenie, które miało miejsce tysiąc lat wcześniej. Chrzest Polski przyjęty przez Mieszka nie tylko wprowadził chrześcijaństwo nad Wisłę, ale też włączył Polaków w europejską kulturę i tradycję. Słynne słowa o dwóch tradycjach Europy były proroczą zapowiedzią wciąż aktualnej, lecz zapomnianej prawdy o Starym Kontynencie: „Czyż Chrystus tego nie chce, czy Duch Święty tego nie rozrządza, ażeby ten papież-Polak, papież-Słowianin, właśnie teraz odsłonił duchową jedność chrześcijańskiej Europy, na którą składają się dwie wielkie tradycje: Zachodu i Wschodu?”
Prawda ta ujrzała światło dzienne kilkanaście lat później, choć w czasie, kiedy Jan Paweł II ją wypowiadał nikt chyba nie wierzył w upadek porządku jałtańskiego.
Spośród wszystkich pielgrzymek do Ojczyzny, szlak tej pierwszej był chyba najbardziej naznaczony także podróżą w głąb dziejów. Dla Jana Pawła II były to dzieje duchowe. Odnosząc się do konkretnych wydarzeń z przeszłości ukazywał on ich źródła i konsekwencje oraz głęboki sens współczesny. Z Gniezna udał się na Jasną Górę, która streszczała w sobie tradycje Polski Jagiellońskiej, zwycięską obronę przed Szwedami i najnowsze wydarzenia, których sam był świadkiem – odnowienie ślubów narodu w 1956 roku oraz obchody Tysiąclecia Chrztu Polski dziesięć lat później. „Tutaj zawsze byliśmy wolni!” – powie 4 czerwca 1979 zwracając uwagę, że wolność jest czymś wewnętrznym, wynika z siły ducha człowieka a nie z zewnętrznych okoliczności.
Następnym przystankiem na tej trasie był Kraków z katedrą wawelską i Uniwersytetem Jagiellońskim.
„Katedra wawelska jest niezwykłym fenomenem” – napisze Papież wiele lat później w autobiografii „Dar i tajemnica”. „– Jest bowiem, tak jak żadna inna świątynia w Polsce, nasycona treścią historyczną, a zarazem teologiczną. Spoczywają w niej królowie polscy, poczynając od Władysława Łokietka. W tej świątyni byli oni koronowani i tu składano później ich doczesne szczątki. Ten, kto nawiedza katedrę wawelską, musi stanąć twarzą w twarz wobec historii narodu.” Co więcej, spoczywają tam nie tylko osoby władcy, ale i twórcy kultury – Mickiewicz, Słowacki oraz święci. Wśród nich szczególne miejsce – także w sercu papieża - zajmuje kobieta, która potrafiła być pełną poświęcenia żoną i matką, roztropną władczynią i światłym mecenasem kultury – święta królowa Jadwiga.
To właśnie ona odnowiła Akademię Krakowską przekształcając ją w Uniwersytet Jagielloński – jedną z wiodących w tamtych czasach europejskich uczelni. „Święta fundatorka uniwersytetu, Jadwiga, w mądrości właściwej świętym wiedziała, iż uniwersytet, jako wspólnota ludzi poszukujących prawdy, jest niezbędny dla życia narodu i dla życia Kościoła” – powie papież już wiele lat później, gdy w 1997 roku przybędzie do Krakowa, aby ją kanonizować.
Papieska historia Polski … i świata
Jan Paweł II odbył osiem podróży do Ojczyzny na przestrzeni 23 lat (1979-2002). W tym czasie miały miejsce historyczne już dziś wydarzenia potwierdzające jego wizję dziejów, które kształtuje „plus ratio quam vis” („bardziej rozum niż siła” – jest to dewiza Uniwersytetu Jagiellońskiego). W dziejach Polski papież widział nie tyle historię zbrojnych sukcesów i porażek, ile walkę wewnętrzną, której celem było poszukiwanie, odkrycie i pójście za Dobrem, Prawdą i Pięknem. Dzięki temu człowiek uzyskuje wewnętrzną wolność, która sprawia, że staje się suwerenny w swoich wyborach, a naród jest tym bardziej suwerenny im większa liczba ludzi o taką wolność zabiega.
Jan Paweł II – papież Kościoła powszechnego i jeden z największych (jeśli nie największy) bohater najnowszych dziejów Polski, Europy i świata wielokrotnie odnosił się do dziedzictwa przyniesionego znad Wisły. Wystarczy tu wspomnieć nawiązanie do Henryka Sienkiewicza i jego powieści „Quo vadis” podczas inauguracji pontyfikatu (22.10.1978), podkreślenie roli kultury w utrzymaniu tożsamości narodowej podczas przemówienia w UNESCO (Paryż, 2.06.1980) czy liczne wypowiedzi podczas modlitwy Anioł Pański po wprowadzeniu stanu wojennego w Polsce. Warto podkreślić, że korzenie Wojtyły czyniły go bardzo wiarygodnym w dawnych państwach kolonialnych, gdzie chrześcijaństwo kojarzyło się z podbojem przez obcych. Przychodził on bowiem z kraju, który poznał smak niewoli i właśnie w wierze odnalazł przestrzeń wolności pozwalającą na przetrwanie trudnych czasów.
Doświadczenie, które wyniósł z dziejów ojczyzny towarzyszyło mu na każdym etapie jego wędrówki – zarówno na początku pontyfikatu, gdy symbolem sytuacji na świecie był mur berliński, jak i pod koniec, gdy takim symbolem stały się płonące wieże World Trade Center. Rok po tej tragedii, podczas swoich ostatnich Światowych Dni Młodzieży w Toronto stary i schorowany Jan Paweł II nawiązał do historii, którą poznał nie tylko z książek, ale z własnego polskiego doświadczenia: „Chociaż przeżyłem wiele ciemności i srogich reżimów totalitarnych, to jednak ujrzałem wystarczająco wiele dowodów, aby być niezachwianie przekonanym, że żadna trudność i żaden lęk, jakkolwiek wielkie by one były, nie są w stanie całkowicie stłumić nadziei, która rodzi się wiecznie w sercach młodych ludzi. Nie pozwólcie umrzeć tej nadziei. Postawcie swoje życie na niej. Nie jesteśmy sumą naszych słabości i upadków. Jesteśmy sumą miłości Ojca dla nas, naszej prawdziwej zdolności stawania się obrazem Jego syna, Jezusa.”
Paweł Zuchniewicz
Źródło: Muzeum Historii Polski