Kolędy skłaniają do refleksji nad istotą Świąt Bożego Narodzenia, jaką jest przyjście na świat Zbawiciela. Piękno kolęd doceniali np. sławni kompozytorzy, umieszczając linie ich motywów w swych utworach - mówi muzyk, pedagog dr Alicja Tupieka-Buszmak.
Dr Alicja Tupieka-Buszmak jest m.in. nauczycielem w Instytucie Muzyki Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie. Jej zainteresowania naukowe dotyczą problematyki kształcenia, interdyscyplinarnych badań nad edukacją artystyczną oraz zjawisk w obszarze socjologii muzyki i procesu komunikacji społecznej w sztuce.
PAP: Skąd wywodzi się tradycja śpiewania kolęd? Która z kolęd jest najstarsza?
Dr Alicja Tupieka-Buszmak: Pierwsze kolędy nawiązywały do śpiewów liturgicznych i wykonywane były po łacinie. Formuły średniowiecznych śpiewów liturgicznych, takich jak tropy, hymny, antyfony, psalmy, laudy i responsoria, miały piękną, szlachetną melodię utrzymaną w skalach modalnych, a nie tak, jak obecnie w systemie dur-moll. Z czasem łacinę zastępowano językiem narodowym, w naszym przypadku - staropolszczyzną i polską gwarą. Ich autorzy z reguły nie są imiennie znani. Najstarszą kolędą wykonywaną w języku polskim, wydaje się XV-wieczna „Zdrów bądź, Królu Anielski".
Kolędy miały swoje ściśle zakorzenienie w Ewangelii, w szczególności w Ewangeliach wg św., Mateusza i św. Łukasza. Tytuły kolęd są zaczerpnięte z pierwszych słów pieśni. W swojej wymowie - pogodne i bardzo liryczne, ale pod tą warstwą kryje się coś więcej. Przekazują nam ważne treści, mówią przecież o narodzeniu naszego Zbawiciela i skłaniają do refleksji na temat tej wielkiej prawdy o życiu, miłości i nadziei. To jest ten moment, gdy odczuwamy nie tylko radość, ale też nostalgię i tęsknotę za dzieciństwem, prostotą, uczciwością. Z biegiem czasu „pobożny lud" zaczął do tych typowo religijnych elementów ewangelicznych dokładać w kolędach elementy obyczajowe, mówiące o tym wszystkim, co wyobrażane lub doświadczane w ich codzienności. Pojawiły się opowieści obyczajowe, fantastyczno-przygodowe, generalnie o tym, czym wówczas ludzie żyli.
Dr Alicja Tupieka-Buszmak: Pierwsze kolędy nawiązywały do śpiewów liturgicznych i wykonywane były po łacinie. Formuły średniowiecznych śpiewów liturgicznych, takich jak tropy, hymny, antyfony, psalmy, laudy i responsoria, miały piękną, szlachetną melodię utrzymaną w skalach modalnych, a nie tak, jak obecnie w systemie dur-moll. Z czasem łacinę zastępowano językiem narodowym, w naszym przypadku - staropolszczyzną i polską gwarą.
PAP: A te stały się kanwą do powstania pastorałek?
Dr Alicja Tupieka-Buszmak: Tak, nazwa pastorałka – od pastoralis, oznacza pasterski. Pastorałki są zakotwiczone w religijnych treściach, ale też odbiegają od nich właśnie tym wzbogaceniem o treści obyczajowe. Najbardziej znane polskie pastorałki to: "Oj maluśki, maluśki", "Kaczka pstra", "Hola, hola pasterze z pola" czy "W dzień Bożego Narodzenia". Kiedyś pastorałki były głównie wykonywane przez młodych ludzi – czeladników i żaków, chodzących w tym czasie "od domu do domu". I z tej udramatyzowanej formy, ale nie w sensie smutku, ale epickiej ilustracji – narodziły się jasełka. Jasło - w języku starosłowiańskim oznacza żłób - i jasełka - ilustrują właśnie takie "chodzenie wokół tematyki żłóbka". Jasełka w ogóle mają swoje korzenie osadzone w wystawianiu szopek noworocznych (XIII w.). Twórcy szopki noworocznej, świętemu Franciszkowi z Asyżu, chodziło właśnie o to, żeby wiernemu ludowi urealnić, unaocznić to wszystko, co ewangelicznie jest trudne. Bo słowa Ewangelii, oparte na przypowieściach - nie są łatwe, a właśnie w szopce "szczery, pobożny lud" miał możliwość zobaczenia, jak Narodzenie Pana Jezusa mogło wyglądać. Do orszaku Trzech Króli dostawiano także inne postaci - przedstawicieli różnych profesji, różnie sytuowanych społecznie ludzi. To było bardzo ważne, gdyż niosło dowartościowujące przesłanie: +wobec Boga i faktu Jego przyjścia na świat – wszyscy jesteśmy równi+, +Wszystkim dany jest Syn Boży+.
Powstawały zatem coraz liczniej szopki Bożego Narodzenia z figurami Pana Jezusa, Matki Boskiej, św. Józefa, byli też Trzej Królowie, pastuszkowie i zwierzęta. Potem szopki urosły do rangi sztuki realizowania ruchomych misternie wykończonych miniaturowych budowli, pełnych detali i ruchomych marionetek.
Zwyczaj jasełek ma zatem związek z misteriami. A misteria są rodzajem średniowiecznego dramatu liturgicznego i opartego na nim widowisku. Muzyka miała zatem nie tylko funkcję estetyczną czy sakralną, ale też i ludyczną. Chodziło więc o integrację ludzi, o przekaz wychowawczy i umoralniający.
PAP: Nie znamy w większości twórców kolęd.
Dr Alicja Tupieka-Buszmak: Faktycznie, zarówno twórcy tekstów, jak i muzyki, w większości są anonimowi. Ale np. piękną kolędę "Bóg się rodzi" w stylu poloneza w XVIII w. napisał Franciszek Karpiński. Kolędy w XIX w. pisał też Stanisław Moniuszko, a wśród współczesnych twórców kolęd można wymienić Antoniego Szalińskiego, Tadeusza Szeligowskiego, Józefa Świdra. Kolędy opracowywał również Witold Lutosławski. Co ciekawe, motywy polskich kolęd znalazły się też w literaturze romantycznych twórców – literatury pianistycznej, np. Fryderyka Chopina czy Franciszka Liszta. Motywy muzyczne z kolęd "Jezus malusieńki" i "Lulajże Jezuniu" zostały przepięknie opracowane instrumentalnie i stały się inspiracją dla konstrukcji całego utworu.
PAP: Co tak naprawdę oznacza słowo kolęda?
Dr Alicja Tupieka-Buszmak: Pod słowem kolęda kryje się wiele elementów, to szerokie pojęcie. Kolęda wywodzi się od łacińskiego słowa kalende, pochodzącego przynajmniej z II wieku przed narodzeniem Chrystusa. Termin oznaczał "pierwszy dzień miesiąca", potem "pierwszy dzień roku" i wyznaczał granicę nowej rachuby czasu. Rachuba czasu wiązała się z kolei z terminem rozpoczęcia urzędowania konsulów rzymskich. Dosłownie więc oznaczała nowy kalendarz. Natomiast od momentu narodzenia Pana Jezusa ta rachuba oznaczała już duchowy przełom czasów - od momentu narodzenia Chrystusa nadeszło dla ludzkości Nowe Przymierze, nowa możliwość i nowa nadzieja na życie wieczne. Potem kolędą zwano już nie tylko okres Bożego Narodzenia, ale i samą pieśń wykonywaną ku chwale Zbawiciela, fakt wykonywania kolęd, chodzenia ze śpiewem, a w dzisiejszych czasach - określa się nią także zwyczaj odwiedzania przez kapłana – parafian w formie wizyty duszpasterskiej, od Nowego Roku, aż do święta Matki Bożej Gromnicznej.
Rozmawiała Agnieszka Libudzka (PAP)
ali/ mhr/