Cena książki w Polsce jest dzisiaj bardzo rozhuśtana, to psuje rynek; regulacja tego rynku jest bardzo potrzebna, ale ustawa o książce za główny cel powinna stawiać sobie wzrost czytelnictwa - mówi PAP współtwórczyni wydawnictwa W.A.B. Beata Stasińska.
W środę sejmowa podkomisja nadzwyczajna zajmie się projektem ustawy o książce, który został przygotowany przez Polską Izbę Książki, a złożony w Sejmie przez klub PSL.
Projekt zakłada nałożenie na wydawców i importerów książek obowiązek ustalenia jednolitej ceny książki przed wprowadzeniem jej do obrotu. Cena nowości musiałaby być stosowana przez 12 miesięcy przez wszystkie podmioty prowadzące sprzedaż nabywcy końcowemu.
"Regulacja rynku książki w Polsce jest bardzo potrzebna. Jest pytanie, czy ma to robić ustawa czy też, tak jak to bywa w wielu innych krajach, porozumienia branżowe. Moim zdaniem podmioty działające na polskim rynku książki nie będą w stanie się dogadać, bo to pokazało ostatnie 25 lat i ustawa jest konieczna" - mówi Stasińska.
Jak podkreśla, "w wielu krajach jest tak, że przez rok, półtora nawet dwa lata cena na nowości jest zamrożona, nie można nią manipulować, nie można tego zmniejszać o rabaty, nie wiadomo jak duże".
"W Polsce dzisiaj cena książki jest bardzo rozhuśtana, to psuje rynek książki, wydawcy zawyżają w związku z tym cenę książki o rabaty (jakie otrzymują np. sieci handlowe - PAP) - od 20 do nawet trzydziestu paru procent. To nie powinno mieć miejsca. Jestem za ustawą o książce, która jednocześnie za główny cel stawiałaby sobie wzrost czytelnictwa w Polsce" - zaznacza Stasińska.
Dodaje, że "dzisiaj wiele krajów walczy o to, by była stała cena książki". Jak mówi, są kraje, które stosunkowo niedawno wprowadziły ustawę o książce. "To są Włochy, Kanada się do tego przymierza, od prawie 30 lat taka ustawa działa skutecznie we Francji" - wylicza.
"W Polsce dzisiaj cena książki jest bardzo rozhuśtana, to psuje rynek książki, wydawcy zawyżają w związku z tym cenę książki o rabaty (jakie otrzymują np. sieci handlowe - PAP) - od 20 do nawet trzydziestu paru procent. To nie powinno mieć miejsca. Jestem za ustawą o książce, która jednocześnie za główny cel stawiałaby sobie wzrost czytelnictwa w Polsce" - zaznacza Stasińska.
"Jest pytanie, czy ustawa jest w stanie wpłynąć na wzrost czytelnictwa? Tylko wtedy, jeśli ustawodawczo umocuje coś takiego jak Narodowy Program Rozwoju Czytelnictwa, o który walczyli Obywatele Kultury. Ten Narodowy Program Rozwoju Czytelnictwa został wprowadzony, nie jest natomiast ani wieloletnim programem rządowym, czyli przy zmianie rządu może zostać wyrzucony do kosza, ani nie ma umocowania ustawowego" - mówi.(PAP)
hgt/ laz/