Merian C. Copper urodził się w 1893 roku, gdy wojna uchodziła jeszcze za męską przygodę, a wiele miejsc na ziemi wciąż czekało na swego odkrywcę. Nic więc dziwnego, że ów potomek szacownej amerykańskiej familii młode lata spędził daleko od domu: najpierw walcząc z Niemcami próbującymi podbić Europę, potem przemierzając z kamerą słabo zbadane rejony Azji i Afryki. Bardziej zaskakuje fakt, że w tak zwanym międzyczasie Cooper wziął udział w naszej wojnie z bolszewikami.
Merian C. Copper urodził się w 1893 roku, gdy wojna uchodziła jeszcze za męską przygodę, a wiele miejsc na ziemi wciąż czekało na swego odkrywcę. Nic więc dziwnego, że ów potomek szacownej amerykańskiej familii młode lata spędził daleko od domu: najpierw walcząc z Niemcami próbującymi podbić Europę, potem przemierzając z kamerą słabo zbadane rejony Azji i Afryki.
Bardziej zaskakuje fakt, że w tak zwanym międzyczasie Cooper wziął udział w naszej wojnie z bolszewikami.
Do Polski przyjechał w lutym 1919 roku, by nadzorować pomoc humanitarną dla wygłodzonego i obleganego przez Ukraińców Lwowa. Ta misja wydała się jednak temperamentnemu kapitanowi „zanadto pokojowa”. Zgłosił się więc do Józefa Piłsudskiego z projektem zorganizowania eskadry, złożonej z amerykańskich pilotów wojskowych, weteranów walk na zachodzie. Swój pomysł tłumaczył chęcią spłaty długu jaki zaciągnęła wobec Polski jego ojczyzna w czasach, gdy sama walczyła o niepodległość.
Według rodzinnych przekazów pradziadek Coopera był przyjacielem i towarzyszem broni Kazimierza Pułaskiego. Naczelnik, choć o lotnictwie miał raczej blade pojęcie, ofertę przyjął. Zainteresowanych dziejami 7. Eskadry Myśliwskiej im. Kościuszki odsyłam do książki „Dług honorowy” Roberta F. Karolevitza i Rossa S. Fenna, wydanej u nas przed pięcioma laty.
W lipcu 1920 roku samolot Coopera został zestrzelony przez Kozaków we wschodniej Galicji. Następne dziewięć miesięcy nasz bohater spędził w ciężkiej bolszewickiej niewoli, nie wiedząc, że w gazetach ukazały się już jego nekrologi. Po brawurowej ucieczce via Łotwa dotarł do Warszawy, by odebrać z rąk Marszałka order Virtuti Militari.
W pamięci rodaków Merian Cooper zapisał się jako podróżnik, żołnierz obu wojen światowych, pionier przemysłu lotniczego i – przede wszystkim – filmowiec. Wymyślił i wyreżyserował uwielbianego na całym świecie „King Konga”, wyprodukował kilka kultowych westernów z Johnem Waynem. Czas, gdy głowę Coopera zdobiła rogatywka, miał jednak duże znaczenie dla jego biografii i poglądów. To w Polsce stał się zdeklarowanym antykomunistą i… kobieciarzem. Owocem jednego z romansów nieustraszonego amerykańskiego lotnika był pisarz i tłumacz Maciej Słomczyński, znany szerszej publiczności pod pseudonimem Joe Alex.
Wyświechtany zwrot o życiorysie, stanowiącym gotowy scenariusz filmowy, jak ulał pasuje do założyciela 7. Eskadry Myśliwskiej. Aż dziw, że tak długo nie zauważył tego żaden hollywoodzki producent. Od kilkunastu miesięcy media obiegają jednak wieści o planowanej polsko-amerykańskiej superprodukcji, ukazującej lotnicze i miłosne przewagi Coopera na bolszewickim froncie. Główną rolę ma ponoć zagrać Brad Pitt, a marszałkiem Piłsudskim będzie Bogusław Linda…
Mark Cotta Vaz, „Szalone życie Meriana Coopera, twórcy King Konga”, przełożył Paweł Łopatka, Wydawnictwo Literackie
Wiesław Chełminiak