Plenerowa wystawa „Andrzej Wajda 40/90” została otwarta w czwartek na skwerze przed warszawskim kinem Iluzjon. Ekspozycja przygotowana została z okazji 90. urodzin reżysera.
Na planszach, obok miniatur plakatów filmowych oraz zdjęć z planu, znalazły się informacje, w języku polskim i angielskim, na temat powstawania kolejnych filmów Wajdy, ich kontekstu i znaczenia politycznego i kulturalnego.
Tytuł wystawy nawiązuje do 90. urodzin, które artysta obchodził 6 marca br., a także do 40 filmów, które dotychczas zrealizował. Ekspozycja chronologicznie prezentuje kolejne jego filmy, takie jak m.in. „Pokolenie” (1954), „Popiół i diament” (1958), „Niewinni czarodzieje” (1960), „Miłość dwudziestolatków” (1962), „Wesele” (1972), „Katyń” (2007), a także „Powidoki” (2016) – najnowszy obraz o malarzu Władysławie Strzemińskim, który po raz pierwszy zostanie pokazany podczas 41. Festiwalu Filmowego w Gdyni (festiwal odbywać się będzie w dniach 19-24 września).
„Lubię robić filmy. Początkowo miałem być malarzem, studiowałem trzy lata na Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, ale – jak powiedział mój przyjaciel malarz i grafik Jan Tarasin – dla malarza największym przyjacielem jest on sam. A to nie jest moje marzenie. Lubię mieć wokół siebie przyjaciół, lubię ludzi, lubię pracować z innymi. A na tym polega kręcenie filmu. Jeśli nie poświęca się dla innych, nie ma rezultatów. Jeśli film jest udany – to MY robimy film. Jeśli jest nieudany – to JA go robię” – żartował Wajda w rozmowie PAP.
Jak dodał, powodem dla którego nakręcił tak wiele filmów była obecność cenzora. „Nigdy nie było wiadomo, który z tych filmów uda się zrobić. Scenariusz +Człowieka z marmuru+ 13 lat czekał – był już nawet wydrukowany! Nam się wydawało, że jak wydrukujemy to cenzura będzie już za nami. A tu się okazało, że myśmy wydrukowali, a przeczytali ci, co nie powinni byli czytać i położyli na filmie +łapę+” - wspomina.
W tekstach zamieszczonych na planszach filmoznawca Krzysztof Kornacki wskazuje, że „choć akcja trzech czwartych jego dzieł dzieje się w przeszłości, to niemal wszystkie prowokowały do aktualnych, gorących dyskusji na temat tożsamości narodowej, polskich imponderabiliów". Jego zdaniem "Wajda starał się jednak, aby jego filmy miały także uniwersalne przesłanie, co przyniosło mu międzynarodową sławę”.
Wystawa została otwarta w rocznicę wybuchu II wojny światowej. W związku z tą datą w kinie Iluzjon pokazane zostały dwa, związane tematycznie z wojną, obrazy Wajdy – „Lotna” (1959) i „Kronika wypadków miłosnych” (1985). Drugi z tych filmów, na podstawie prozy Tadeusza Konwickiego, kończy się właśnie 1 września; w ostatniej scenie słychać wybuchy bomb.
Po projekcji odbyło się spotkanie publiczności z reżyserem. Wajda wspominał dzieciństwo, przeżyte w czasie wojny. „Miałem 13 lat, gdy wybuchła wojna, a ojciec poszedł walczyć. Nie da się tego opisać. Wiedzieliśmy, że jest na froncie, to wszystko. 1 września dowiedzieliśmy się, że wybuchła wojna. To coś, czego nie da się sobie wyobrazić. To jedna, wielka niewiadoma. A potem ta klęska, którą widziałem na własne oczy – dojrzałem, uciekając i patrząc. Bohaterstwo jest bohaterstwem, a głupota i bezradność władzy wojskowej i cywilnej była bezgraniczna” – opowiadał, odnosząc się do „Lotnej”. Reżyser opowiadał także o powstawaniu najsłynniejszych filmów, poszczególnych scen, inspiracjach, pracy filmowej w okresie komunizmu, a także o międzynarodowym sukcesie „polskiej szkoły filmowej”. (PAP)
pj/ jbr/