Reforma edukacji jest zgodna z programem, z którym Zjednoczona Prawica szła do wyborów. Jest przemyślana, podstawy programowe napisali eksperci, mimo podwójnego rocznika w szkołach w 2019 r., będą miejsca dla wszystkich uczniów - zapewnia minister edukacji Anna Zalewska.
W grudniu Sejm uchwalił ustawy Prawo Oświatowe i Przepisy wprowadzające Prawo Oświatowe, poparł je Senat, a prezydent podpisał. Zgodnie z założeniami reformy, w miejsce obecnie istniejących szkół mają powstać 8-letnie szkoły podstawowe, 4-letnie licea ogólnokształcące, 5-letnie technika, dwustopniowe szkoły branżowe i szkoły policealne. Gimnazja zostaną zlikwidowane. Reforma ruszy 1 września.
„To nie jest moja reforma, tylko reforma rządu Rzeczpospolitej, reforma Zjednoczonej Prawicy” - zapewnia w rozmowie z PAP minister edukacji Anna Zalewska. Przypomina, że z takimi postulatami i z takim programem PiS szedł do wyborów. „Taki program wygrał. Tak zdecydowali wyborcy. W związku z tym zaczęliśmy przygotowywać powolne wdrażanie tej reformy” - powiedziała. Jak dodała, zmiany zaczęły się w grudniu 2015 r. od 6-latków, gdy ich rodzice znowu dostali prawo decydowania, czy ich dzieci uczyć się będą w szkole czy w przedszkolu.
„Trzeba było wrócić do 4-letniego liceum, kształcenia ogólnego, przedmiotowego, edukacji młodych ludzi, uczenia się przez całe życie, bo mamy z tym duże kłopoty, a jednocześnie do pracy na zasadzie projektów” - tłumaczy Zalewska. Według niej, pilnej zmiany wymaga też szkolnictwo zawodowe, dlatego wprowadzone mają być szkoły branżowe, a nauka w technikach zreformowana i wydłużona do 5 lat. „Pracodawcy nie chcą dłużej czekać, potrzebują tu i teraz dobrze wykwalifikowanych pracowników m.in. w najnowocześniejszych technologiach” - mówi.
Minister edukacji odniosła się też do kwestii wygaszania gimnazjów. „Podczas debaty, gdy padały pytania na temat tego, co się stanie z gimnazjami, uczciwie odpowiadałam, że przede wszystkim chodzi o 4-letnie liceum, przede wszystkim o 6-latka uczącego się w przedszkolu i o bardzo nowoczesną edukację w klasach I-III” - wyjaśniła.
Zwróciła też uwagę na niż demograficzny w szkołach. Według niej, może on być inspiracją do tego, by tworzyć mniejsze oddziały klasowe. „Dążymy do tego aby uczniowie uczyli się w szkole na jedną zmianę, by ograniczyć dowożenie dzieci do szkół. Kładziemy nacisk na bezpieczeństwo w szkole. Chcemy by szkoła była bliżej ucznia”.
Według szefowej MEN konieczna była też zmiana podstawy programowej, bo ona określa to, co uczeń powinien z każdego przedmiotu wiedzieć i umieć kończąc dany etap edukacyjny lub daną klasę.
Nowa podstawa programowa będzie wprowadzana stopniowo począwszy od klasy I, IV i VII szkoły podstawowej. W kolejnych latach obejmie następne roczniki. Nie będzie żadnych podstaw przejściowych dla starszych roczników szkoły podstawowej. Minister powiedziała PAP, że nie widzi zagrożenia w tym, że uczniowie, którzy w tej chwili są w IV, V i VI klasie a będą od VII klasy uczyć zgodnie z nową podstawą, mieli jakieś luki i braki wiedzy.
„Padały zarzuty, że będziemy tworzyć jakieś podstawy programowe przejściowe, że podręczniki będą ma chwilę i że będziemy marnować publiczne pieniądze. Nic takiego się nie stanie. Patrzymy na całość systemu tak, aby było w nim jak najmniej przejściowych elementów” - zaznaczyła szefowa MEN. Dodała, że podstawy programowe pisali eksperci i okres przejściowy został tak zaplanowany, by maksymalnie wykorzystać to, co uczniowie wynieśli z klas I-VI. „Wszystko po to, by przygotować młodego człowieka w taki sposób, aby w 2019 r. stał się uczniem I klasy 4-letniego liceum ogólnokształcącego, dwustopniowej szkoły branżowej i 5-letniego technikum” - powiedziała Zalewska.
Odniosła się też do obaw rodziców związanych z tzw. kumulacją roczników w 2019 r. Wówczas na starcie do szkół średnich spotkają się dwa pełne roczniki uczniów, o przyjęcie do szkół ubiegać się będzie nie 350 tys. uczniów (jak jest obecnie) tylko 700 tys. Podkreśliła, że dla wszystkich uczniów ze skumulowanych roczników znajdą się miejsca w szkołach. „Mamy policzone wszystkie pomieszczenia we wszystkich placówkach ponadgimnazjalnych” - zapewniła. „Chciałabym uspokoić rodziców. Jeden rocznik będzie miał dedykowaną określoną liczbę klas. Będzie on po III klasie gimnazjum i skończy 3-letnie liceum. Młody człowiek, który skończył VIII klasę, też będzie miał dedykowane klasy, dedykowaną rekrutację i kontynuował naukę w 4-letnim liceum” – wyjaśniła.
Odnosząc się do głosów rodziców, że do najlepszych szkół, do których obecnie trudno się dostać, będzie w 2019 r. dostać się jeszcze trudniej podała, że przy najlepszych liceach teraz są gimnazja. „Nie ma takich obaw. Jest przestrzeń, są miejsca, aby przyjąć dzieci” - mówiła. Dodała, że MEN wraz z kuratorami będzie bardzo pilnować też by samorządy nie likwidowały liceów, techników i szkół branżowych, po to by być gotowym na 2019 r.
„Rozumiemy troskę rodziców. Zauważając, że ciągle są niedoinformowani, ciągle się martwią, napisaliśmy do nich list. Trafił on do każdej szkoły z prośbą, aby im go odczytać i wręczyć. Do każdej szkoły trafił też pakiet informacyjny na temat reformy. Mamy uruchomione strony internetowe, adresy mailowe, telefony, jest zespół, który będzie reagował. Chcemy przede wszystkim uspokoić rodziców” - zaznaczyła minister edukacji. (PAP)
dsr/ bos/