Danuta Szaflarska była symbolem odradzającej się po wojnie polskiej kinematografii - napisał o zmarłej aktorce prezydent Andrzej Duda. Szaflarska, nazywana pierwszą amantką powojennej kinematografii, zmarła w niedzielę w wieku 102 lat.
O zgonie aktorki poinformowała PAP Kaja Stępkowska z teatru TR Warszawa.
"Była symbolem odradzającej się po wojnie polskiej kinematografii" - napisał o Szaflarskiej prezydent Andrzej Duda w komunikacie zamieszczonym w niedzielę na stronie internetowej www.prezydent.pl. "Łączyła misję artystyczną z głębokim pojmowaniem patriotyzmu. Ujmowała wdziękiem, naturalnością, radością. Do końca pozostawała osobą aktywną zawodowo, pełną pasji i nowych pomysłów" - podkreślił.
Jak powiedział kiedyś o Szaflarskiej jeden z najwybitniejszych polskich twórców teatralnych Erwin Axer, "każda jej rola błyszczy jak kryształ. Praca z nią należy do największych przyjemności".
Przedstawiciel młodszego pokolenia reżyserów teatralnych Grzegorz Jarzyna uważa, że Szaflarska "przekraczała granice swojego wieku, czas dla niej nie istniał". "Była niewzruszona wobec tego, jak potraktował ją los. Była wobec tego ironiczna. Uwielbialiśmy jej cięty humor i opowieści z drugiej wojny światowej. Zawsze opowiadała o najstraszniejszych rzeczach z dystansu. To nas wciągało w prawdziwy, nieustraszony wir życia. Zawsze miała dobry humor, a jak ktoś odpadał, to przypominała mu, że ból i cierpienie jest tylko w naszym mózgu i możemy nad tym zapanować" - powiedział.
Kariera Szaflarskiej trwała prawie 80 lat.
6 lutego 2017 r. aktorka skończyła 102 lata. Urodziła się 6 lutego 1915 roku (choć w jej dokumentach jako oficjalna podawana jest data 20 lutego 1915 r.) we wsi Kosarzyska koło Piwnicznej. O swym dzieciństwie i wczesnej młodości opowiadała w filmach w reżyserii Doroty Kędzierzawskiej "Inny Świat" i "Pora umierać".
Chciała studiować medycynę, potem handel. Ostatecznie, za namową kolegów, zdecydowała się na aktorstwo. Zdała do Państwowego Instytutu Sztuki Teatralnej - szkoły założonej w Warszawie z inicjatywy Aleksandra Zelwerowicza i Leona Schillera. Dostała się tam mimo początkowych trudności. Po studiach rozpoczęła karierę artystyczną w Teatrze na Pohulance w Wilnie (1939-1941). W ciągu dwóch lat zagrała tam ok. 20 ról - od klasyki po obyczajowe komedie. W wojennych latach 1942-43 Szaflarska grała w teatrze podziemnym.
"Teatr podziemny miał za zadanie przygotować repertuar, który gralibyśmy zaraz po zakończeniu wojny. Próby odbywały się w wielu domach prywatnych, m.in. w mieszkaniu Teresy Roszkowskiej na Saskiej Kępie. Czesław Miłosz tłumaczył Szekspira, a Jarosław Iwaszkiewicz sztuki Giraudoux" - opowiadała artystka po latach. "Wystąpiliśmy nawet dwa razy w Warszawie, przede wszystkim dla władz Biura Informacji Propagandy Komendy Głównej AK" - wspominała.
Podczas powstania warszawskiego była łączniczką. Jak przypomniał w rozmowie z PAP Olgierd Łukaszewicz prezes ZASP – Stowarzyszenia Polskich Artystów Teatru, Filmu, Radia i Telewizji - aktorka wspominała często swoje doświadczenia z czasów powstania warszawskiego, jak np. suszenie pieluch przy ogniu palących się kamienic.
Według Jarzyny, opowiadając o wojnie, Szaflarska zachowywała ironię i dystans. "Miała w głowie obrazy umierających dookoła ludzi i jednocześnie jakąś inną wartość, która pozwalała jej wierzyć w to, że życie jest gdzie indziej niż tam, na bruku". "Wojna dla niej i dla jej pokolenia była zawsze w tle" - dodał reżyser.
Po wojnie, przez rok, występowała w Starym Teatrze w Krakowie (1945-1946), a następnie w Łodzi - w Teatrze Kameralnym. W 1949 r., po likwidacji Kameralnego, przeniosła się do Warszawy. Do 1957 r. występowała w Teatrze Współczesnym, potem w Narodowym (1954-1966). Od 1966, do emerytury w roku 1985, pracowała w Teatrze Dramatycznym. Potem, gościnnie, występowała na scenach niemal wszystkich warszawskich teatrów - od 2010 r. była członkiem zespołu aktorskiego TR Warszawa.
"Przypomniała nam o wadze i wartości tego, co robi się w teatrze. Podnosiła stawkę teatru. Potwierdzała istotność zawodu aktora i przypominała aktorom o pełnionej przez nich misji" - mówił Jarzyna, reżyser i dyrektor artystyczny TR Warszawa.
Jak zaznaczył Łukaszewicz, Szaflarska była przychylna młodym artystom, dopiero rozpoczynającym swoje kariery teatralne. "Uczyła nas fachu, rzemiosła, zwykłości w tym rzemiośle i tego, byśmy byli jak najdalej od tego, by tytułować ją tytułami w rodzaju +królowej+. Jej obecność wśród nas była darem. Uczyła, jak można połączyć prostotę z zawodem, który żyje ze sztuczności. Potrafiła wykreować coś, co było sztuką, ale jednocześnie pozostawało lekkie, proste, klarowne, ze świadomością tematu i struktury" - dodał.
Tuż po wojnie Szaflarska zdobyła w Polsce wielką popularność jako aktorka filmowa - za sprawą ról w "Zakazanych piosenkach" (1946) i "Skarbie" (1948) Leonarda Buczkowskiego.
Krytyk teatralny Wojciech Majcherek podkreślił, że już pierwszy film w karierze Szaflarskiej - przyniósł jej popularność. "Zbiegło się w nim to, co w niej najpiękniejsze - jej osobowość, temperament, naturalność i uroda, z jej nieprzeciętnymi umiejętnościami aktorskimi" - ocenił.
G. Jarzyna: "Przypomniała nam o wadze i wartości tego, co robi się w teatrze. Podnosiła stawkę teatru. Potwierdzała istotność zawodu aktora i przypominała aktorom o pełnionej przez nich misji".
Zdaniem Andrzeja Kołodyńskiego, redaktora naczelnego miesięcznika "Kino" aktorka ponownie rozkwitła - "co jest pewnym paradoksem" - koło siedemdziesiątki.
W 2007 r. wielkie uznanie widzów i krytyki przyniosła jej główna rola w filmie Doroty Kędzierzawskiej "Pora umierać", za którą otrzymała nagrodę dla najlepszej aktorki na festiwalu w Gdyni oraz Polską Nagrodę Filmową - Orła. Wystąpiła także w filmach "Ile waży koń trojański?", "Jeszcze nie wieczór", a także "Janosiku. Prawdziwej historii".
Od maja 2010 r. Szaflarska należała do zespołu TR Warszawa. Wystąpiła tam w wystawionej przez reżysera Grzegorza Jarzynę sztuce Doroty Masłowskiej "Między nami dobrze jest" (2009) w roli Osowiałej Staruszki Na Wózku Inwalidzkim, za którą otrzymała m.in. ufundowaną przez ZASP Nagrodę im. Jacka Woszczerowicza.
"Przy niej zapomina się o różnicy wieku. W trakcie zdjęć do +Pora umierać+ to ja miałam wrażenie, że jestem starsza - przyjeżdżałam na plan, mówiłam, że +tu mnie boli, tam strzyka, źle się dzisiaj czuję+, tymczasem pani Danuta nie narzekała. Ona w pracy nie narzeka. Jest absolutnie przygotowana do zdjęć, zna tekst na pamięć, nie ma aktorskich fochów" - mówiła Kędzierzawska PAP w 2015 r., przed 100. urodzinami Szaflarskiej. (PAP)
pj/ oma/ agz/ amac/