W paryskiej Salle Pleyel odbyła się w piątek wieczorem 42. gala wręczenia Cezarów, nagród przyznawanych przez francuską Akademię Sztuki i Techniki Filmowej. Podczas gali nie zabrakło akcentów politycznych. Cezary uważane są za francuski odpowiednik amerykańskich Oscarów.
Nagrodę Cezara dla najlepszego filmu zdobył dreszczowiec "Elle", który był nominowany w 11 kategoriach. Film wyreżyserował znany holenderski twórca Paul Verhoeven. Isabelle Huppert, która gra główną rolę w tym filmie, uznana została za najlepszą aktorkę.
Huppert niedawno zdobyła w USA nagrodę Złotego Globu i jest uważana za faworytkę do nagrody Oscara. Gala wręczenia Oscarów odbędzie się w niedzielę w Hollywood.
Statuetkę za najlepszy film zagraniczny zdobył film brytyjskiego reżysera Kena Loacha "Ja, Daniel Blake" (I, Daniel Blake) opowiadający historię 59-letniego stolarza, który zmuszony został do przerwania pracy po tym, jak doznał zawału. Blake ukazany jest jako nieomal bohater dzieł Franza Kafki, zmagając się z bezlitosną i bezduszną biurokracją.
Odbierając nagrodę, Loach apelował do Francuzów, aby nie ulegali zabiegom prawicy, która wykorzystuje "rozczarowanie ludzi" i oddali głos w wyborach prezydenckich na kandydata lewicy.
Cezara dla najlepszego aktora odebrał Gaspard Ulliel za rolę homoseksualisty w filmie kanadyjskiego reżysera Xaviera Dolana "To tylko koniec świata" (Juste la fin du monde). Dolan uznany został też za najlepszego reżysera.
Bohaterem filmu, który zdobył już główną nagrodę na festiwalu w Cannes, jest Luis, homoseksualista i odnoszący sukcesy pisarz, który po 12 latach nieobecności, będąc bliski śmierci, powraca do rodziny.
Honorowego Cezara za całokształt twórczości wręczono amerykańskiemu gwiazdorowi George'owi Clooney'owi. Wykorzystał on tę okazję, aby zaapelować o obronę wartości demokratycznych i pośrednio skrytykować obecną sytuację w USA pod rządami prezydenta Donalda Trumpa.
"Określamy siebie jako obrońcy wolności, ale nie możemy bronić wolności za granicą, jeśli zapominamy o niej u nas" - powiedział Clooney, dodając, że "na świecie zachodzą ważne zmiany, nie wszystkie jednak dobre". "Obywatele świata muszą dołożyć starań, aby nienawiść nie zwyciężyła" - podkreślił.
Clooney ironicznie skomentował też wypowiedź Trumpa, nie wymieniając go jednak z nazwiska, że "Paryż nie jest już Paryżem". Prezydent powołał się na przyjaciela, który zaprzestał regularnych pobytów w stolicy Francji. Prezydent pokazał Paryż jako negatywny przykład, broniąc swojej polityki imigracyjnej.
"Tak, nikt nie chce już odwiedzać Paryża, bo tu najwidoczniej jest strasznie" - powiedział Clooney, stojąc na czerwonym dywanie razem ze swoją żoną Amal. "Mamy parę spraw do zajęcia się w Stanach Zjednoczonych. Myślę, że wy tutaj także macie kilka podobnych, tak więc powodzenia" - dodał.
Akcent polityczny pojawił się także podczas wręczania Cezara za najlepszy film dokumentalny, który otrzymał obraz "Dziękuję szefie" (Merci patron). Opowiada on o francuskich robotnikach zwolnionych z pracy po przeniesieniu ich fabryki do Polski, ze względu na niższe koszty produkcji. Autor filmu Francois Ruffin zaapelował do prezydenta Francois Hollande'a o położenie kresu takim praktykom.
Do nagród w czterech kategoriach (najlepszy film, reżyseria, scenariusz oryginalny i zdjęcia) nominowany był polsko-belgijsko-francuski film "Niewinne" w reżyserii Anne Fontaine.
Tegoroczna gala rozdania Cezarów odbyła się bez przewodniczącego, którym miał być Roman Polański. Reżyser wycofał się po protestach środowisk feministycznych. (PAP)
jm/