W sobotę przywódcy 27 państw i instytucji UE podpisali Deklarację Rzymską. Podczas wystąpień zgodnie podkreślali determinację do utrzymania jedności Unii. Premier Zdaniem premier Beaty Szydło to początek drogi zmian, które muszą nastąpić w UE.
Ceremonia na rzymskim Kapitolu upamiętniła 60. rocznicę podpisania Traktatów Rzymskich, które dały początek integracji europejskiej. Udział w obchodach wzięli przywódcy 27 państw członkowskich, bez Wielkiej Brytanii, która przygotowuje się do opuszczenia Wspólnoty.
Wspólny dokument wyznacza kierunki rozwoju Unii i podkreśla dotychczasowe osiągnięcia integracji. Pod dokumentem, oprócz szefów państw i rządów, podpisali się także szef Rady Europejskiej Donald Tusk, przewodniczący Komisji Europejskiej Jean Claude Juncker, lider Parlamentu Europejskiego Antonio Tajani.
Jak mówił gospodarz szczytu premier Włoch Paolo Gentiloni, ojcami założycielami Wspólnot kierowała "przepiękna obsesja: nie dzielić, ale łączyć", a po tym, gdy w czasie dwóch wojen światowych dokonano wyboru zła, "Europejczycy wybrali dobro". "Świętujemy wytrwałość i inteligencję ojców założycieli - zauważył. - Przeżyliśmy 60 lat w pokoju i wolności i to zawdzięczamy także ich odwadze".
Przyznał on również, że UE niewystarczająco szybko zareagowała na aktualne wyzwania, jak kryzys migracyjny i gospodarczy.
Z kolei przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk zaczął swe wystąpienie od osobistej refleksji, wspominając o historii swojego rodzinnego Gdańska, Solidarności i przełomu w 1989 r. Przypomniał, że połowę życia spędził za żelazną kurtyną, gdzie nie wolno było nawet marzyć o takich wartościach, jak godność ludzka, wolność i demokracja.
"Tak, wówczas naprawdę była to Europa +dwóch prędkości+. Dlatego dziś mam prawo głośno powtarzać tę prostą prawdę, że nic w naszym życiu nie jest dane na zawsze i że budowanie wolnego świata wymaga czasu, wielkiego wysiłku i poświęcenia. I dlatego udało się to w tak niewielu miejscach na ziemi. Udało się to nam. Jest bardzo łatwo zniszczyć ten świat. Wystarczy chwila. Już raz to się stało, w moim Gdańsku" - mówił Tusk. "Dlaczego dziś mamy utracić wiarę w jedność. Czy dlatego, że stała się naszą rzeczywistością? Czy też dlatego, że znudziliśmy albo zmęczyliśmy się nią?" - pytał.
"Dziś nie wystarczy wzywać do jedności i protestować przeciwko wielu prędkościom. Dużo ważniejsze jest to, byśmy wszyscy szanowali wspólne zasady, takie jak prawa człowieka i wolności obywatelskie, wolność słowa i zgromadzeń, równowagę władz oraz rządy prawa. To jest prawdziwy fundament naszej jedności" - powiedział Tusk.
Szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker apelował, by odczuwać większą dumę z osiągnięć integracji europejskiej. "Dziś my odnawiamy tamte przyrzeczenia i potwierdzamy zobowiązanie na rzecz niepodzielnej i niepodzielonej Unii" - dodał Juncker.
Premier pełniącej przewodnictwo UE Malty Joseph Muscat wykorzystał swe wystąpienie, by zaapelować o solidarność. Wskazał, że obecnie Wspólnota stoi na rozdrożu, gdzie każdy krok w lewo lub prawo, do przodu lub do tyłu będzie mieć konsekwencje na lata. "Ale rozwiązaniem nie może być stanie w miejscu" - podkreślił Muscat.
O to samo apelował także szef Parlamentu Europejskiego Antonio Tajani. "Tyle razy się zatrzymywaliśmy. Po rozczarowaniu, zniechęceniu była zawsze wśród nas wola, by ruszyć z miejsca" - przypomniał.
Premier Beata Szydło po podpisaniu Deklaracji oceniła, że jest to początek drogi zmian, które muszą nastąpić w UE. "Dla Polski najważniejsze jest, że jest potwierdzona jedność Unii Europejskiej, że jest potwierdzona wola wśród wszystkich państw członkowskich, do tego, abyśmy razem, wspólnie budowali naszą przyszłość" - powiedziała dziennikarzom szefowa rządu.
Zdaniem premier teraz jest czas, aby przygotować dobre projekty, które "będą kolejnym krokiem, abyśmy mogli mówić o rozwijającej się, jednej i szczęśliwej Europie".
W podobnym tonie wypowiedziała się podczas późniejszej konferencji prasowej. Deklaracja jest pierwszym krokiem do tego, aby odnowić jedność UE; sobotnie uroczystości są w cieniu decyzji Wielkiej Brytanii - podkreśliła premier.
Zaznaczyła, że Deklaracja na pewno nie spełnia oczekiwań wszystkich, jeśli chodzi o jej "dalekosiężność i ambicje", ale jest dokumentem, który był możliwy do podpisania w tym momencie.
"60 lat temu, doświadczeni tragedią dwóch wojen światowych, postanowiliśmy stworzyć silną więź i odbudować kontynent z popiołów" - napisano w Deklaracji Rzymskiej. Przywódcy zaznaczyli w dokumencie, że Unia stała się wyjątkową wspólnotą pokoju, wolności, demokracji, praw człowieka i praworządności oraz jedną z największych gospodarczych potęg.
Nie należy bać się w UE rozmowy szerokiej, pokazywania różnych scenariuszy, a więc także możliwości zmiany traktatów; ten temat zostaje otwarty - powiedziała premier. Podkreśliła, że w UE muszą być przeprowadzone reformy, niezależnie od użytych do tego narzędzi.
Jak dodała, "dobór narzędzi", będzie zależał od wyników rozmów nt. reform UE i jak potoczą się rozmowy dot. Brexitu. "Będziemy mieli w UE bardzo intensywny czas. Życzmy sobie, żeby Unia pozostała jedna, jednolita, niepodzielona, by pomysły na budowanie Europy kilku prędkości przestały już funkcjonować" - podkreśliła premier.
Polscy politycy są podzieleni ws. negocjacji polskiego rządu dotyczących Deklaracji Rzymskiej.
Doradca prezydenta Andrzej Zybertowicz zauważył w sobotę, że negocjacje dotyczące Deklaracji Rzymskiej to sygnał, że Polska chce być częścią UE, ale ma też własne interesy. Według Joachima Brudzińskiego (PiS) premier Beata Szydło odniosła sukces. Zdaniem przedstawicieli opozycji negocjacje były spektaklem.
Eksperci podkreślają, że Deklaracja Rzymska ma przede wszystkim znaczenie symboliczne, a nie faktyczne. Zwracają też uwagę, że może nie mieć większego znaczenia dla przyszłości UE. Prawdziwa dyskusja o przyszłości Unii Europejskiej będzie się toczyć po wyborach we Francji i Niemczech – uważa dr Paweł Kowal z Instytutu Studiów Politycznych PAN.
Deklaracja Rzymska jest sukcesem Polski - mówi politolog z Uniwersytetu Warszawskiego prof. Piotr Wawrzyk. Ale - jak podkreśla - jest to dokument bardzo ogólny, otwierający dopiero pole do rozmów.
"60 lat temu, doświadczeni tragedią dwóch wojen światowych, postanowiliśmy stworzyć silną więź i odbudować kontynent z popiołów" - napisano w deklaracji. Przywódcy zaznaczyli w dokumencie, że Unia stała się wyjątkową wspólnotą pokoju, wolności, demokracji, praw człowieka i praworządności oraz jedną z największych gospodarczych potęg.
"Uczynimy Unię Europejską silniejszą i odporniejszą dzięki jeszcze większej jedności i solidarności między nami oraz poszanowaniu wspólnych zasad" - napisano. "Pojedynczo zostalibyśmy zmarginalizowani przez globalną dynamikę. Razem mamy największą szansę wpływać na nią oraz bronić naszych wspólnych interesów i wartości" - zaznaczyli szefowie państw i rządów.
"Będziemy działać wspólnie, w zależności od potrzeb w różnym tempie i z różnym nasileniem, podążając jednocześnie w tym samym kierunku, tak jak czyniliśmy to w przeszłości, zgodnie z Traktatami, nie odmawiając tym, którzy zechcą przyłączyć się później" - deklarują przywódcy.
"Nasza Unia jest niepodzielona i niepodzielna" - podkreślają.
Szefowie państw i rządów zobowiązali się w deklaracji do podjęcia pracy na rzecz czterech celów: zwiększania bezpieczeństwa w oparciu o ochronę granic zewnętrznych i walkę z terroryzmem, zapewniania rozwoju gospodarczego, podejmowania działań prospołecznych takich jak walka z bezrobociem i wykluczeniem, wzmacniania Unii na arenie międzynarodowej.
Według unijnych liderów UE jest najlepszym narzędziem służącym realizacji tych celów. "Zobowiązujemy się wsłuchiwać w obawy wyrażane przez naszych obywateli i reagować na nie; będziemy także współpracować z naszymi parlamentami narodowymi" - zapowiedzieli.
Projekt Deklaracji Rzymskiej zamyka to samo zdanie, które kończy przyjętą 10 lat temu, w 50-lecie podpisania Traktatów Rzymskich, Deklarację Berlińską: "Europa jest naszą wspólną przyszłością".(PAP)
tgo/ mag/