"Tylko mnie pogłaszcz" - tak zatytułowano pierwsze wydanie listów Ireneusza Morawskiego, niewidomego literata, do Haliny Poświatowskiej. Poetka chciała je opublikować jeszcze w latach 60., na co Morawski się nie zgodził; ukazują się one dopiero teraz - 50 lat po śmierci adresatki.
Owiane tajemnicą, nieznane miłosne listy do Haliny Poświatowskiej pisane przez Ireneusza Morawskiego przez lata były zagadką dla czytelników. Dotąd znany była jedna strona opowieści o ich znajomości - Morawski jest adresatem wydanej w 1968 r. "Opowieści do przyjaciela", autobiograficznej książki Poświatowskiej.
Poznali się pod koniec 1956 r. w Częstochowie na jej pierwszym wieczorze autorskim w redakcji "Gazety Częstochowskiej". Debiutującą poetkę, poważnie chorą na serce i początkującego niewidomego literata połączyło niecodzienne, trudne do określenia uczucie. On był zakochany i nie krył się z tym, Poświatowska co prawda raz napisała w liście "kocham", ale jej zaangażowanie w ten związek było dużo mniejsze.
"Wspomina się, że Halina była egoistyczna, egotyczna.. Zapewne tak. Jej listy są prawie wyłącznie opowiadaniem siebie, swoich doznań wizualnych, nastrojów, emocji i uczuć, jeśli między emocjami a uczuciami istnieje jakaś różnica. Myślę, że owa egotyczność jest uzasadniona, bo wszak od lat całe funkcjonowanie jej rodziny i domu było podporządkowane jej potrzebom" - tłumaczył Morawski po latach.
O ich związku pisał też: "Gdybym miał opowiedzieć więcej, musiałbym umieć opowiedzieć kobietę, która na zawsze i bardzo chciała być kochana, a w zamian za to dawała tak wiele – pozwalała się kochać. Przeważnie ludziom to nie wystarcza. Wydaje się, że wtedy nie wystarczało i mnie. Po latach sądzę, że jak dla mnie było to i tak za dużo".
Kiedy się poznali Ireneusz mieszkał u ojca w Częstochowie, więc spotykali się wielokrotnie. W maju 1957 r. Morawski wyjechał na studia do Wrocławia, rok później Halina pojechała do USA na operację serca. Spędziła tam trzy lata, wtedy łączyły ich listy. "Nienawidzę wszystkich listów, które nie są Twoimi" - pisała poetka w sierpniu 1958 r. Jednak po powrocie Poświatowskiej do kraju w lipcu 1961 r. korespondencja zaczęła tracić intensywność, w końcu Ireneusz ją zerwał. Poetka nie mogła się z tym pogodzić. W formie listu napisała autobiograficzną "Opowieść dla przyjaciela". Adresat przyjął książkę chłodno.
"Pisywaliśmy do siebie. Ona potrzebowała korespondenta, któremu opowie siebie w danym dniu i godzinie, a ja dałem się wciągnąć w tę cudowną pułapkę, przed którą się broniłem. (...) Coraz gorzej mi jednak było w tej cudownej pułapce. Chyba jest tak, że Miłość potrzebuje nadziei, rozwoju, potrzebuje jutra, a Przyjaźni wystarczy tylko Kotwica, która utrzyma ją w miejscu. Moja Miłość była bez jutra, a Kotwicy przyjaźni nie czułem" - pisał Morawski po latach.
Poświatowska bardzo chciała, aby listy Morawskiego do niej zostały opublikowane, Ireneusz nie godził się na to. 2 lutego 1966 r. poetka pisała: "Zgódź się, żebym je pokazała ludziom, pokazała wydawcom. Mnie nawet nie zależy tak bardzo, żeby były drukowane natychmiast, możesz czekać - możesz czekać i wydrukować je wtedy, kiedy mnie już nie będzie, ale chcę, koniecznie chcę wiedzieć, że one będą wydrukowane. One są piękne, lepsze, mój drogi, od mojej książki i, daruj, ale lepsze od Twoich opowiadań, im nie wolno umrzeć". Poświatowska zmarła 11 października 1967 r. po nieudanej operacji serca.
W latach 80. Ireneusz zapragnął przeczytać swoje listy. W 1985 r. pisał do rodziny Poświatowskiej: "Dla mnie są one i zostaną dokumentem późnego, acz słodkiego mojego dzieciństwa, kiedy sądziłem, że jestem czymś więcej, niż jestem naprawdę i czym zostałem w rzeczywistości. Niech zobaczę, czy będzie mi dobrze i miło spotkać się z moją minioną naiwnością...". Kopie listów zostały mu przesłane, jednak Ireneusz zdania co do ich publikacji nie zmienił do końca życia. Okazało się, że odmawiał wydania przez wzgląd na żonę, nie chciał jej zranić. Po śmierci męża w 2011 r. Helena Morawska zdecydowała się na publikację listów.
W książce "Tylko mnie pogłaszcz" znalazło się 91 listów Morawskiego do Poświatowskiej pisanych od 24 września 1957 r. do 1 stycznia 1963 r. 31 marca 1966 r. Poświatowska napisała do Morawskiego po raz ostatni. "O listy się nie martw. Opiekuję się nimi. (...) Nie napiszesz już przecież takich listów do nikogo i już nikogo nie będziesz kochał jak mnie, prawda?".
Książka, pod redakcją Marioli Pryzwan, ukazała się nakładem wydawnictwa Prószyński i S-ka. (PAP)
autor: Agata Szwedowicz
edytor: Paweł Tomczyk
aszw/ pat/