Ponad 11 tys. uczniów chorzowskich szkół podstawowych i ponadpodstawowych, a także przedszkoli raz w miesiącu może korzystać z lekcji edukacji regionalnej. Do placówek trafiło właśnie 100 egzemplarzy "Gornoślonskiego ślabikorza” - czyli elementarza po śląsku.
W ślabikorzu zamiast Ali, która ma kota, jest Paulek, który uczy się "pisać i czytać po naszymu". Lektura ślabikorza to okazja do poznania historii regionu, lokalnych tradycji i zwyczajów, a także śląskich słów, jak pukeltasza (tornister), tyta (wręczany pierwszoklasistom na początek szkoły rożek na słodycze) czy krauza (słoik).
Jak poinformował w poniedziałek chorzowski urząd miasta, ze ślabikorza, który trafił do tamtejszych szkół, uczniowie będą korzystali m.in. podczas zajęć regionalnych.
"Edukacją regionalną w naszym mieście objęte są nie tylko podstawówki, ale także przedszkola i szkoły ponadpodstawowe. Nauczyciele dbają, aby zajęcia były ciekawe - organizując m.in konkursy śląskiej godki czy wycieczki po mieście" - powiedział, cytowany w informacji magistratu, wiceprezydent Chorzowa ds. społecznych Wiesław Ciężkowski.
100-stronicowy "Gornoślonski ślabikorz" opracował przed kilkoma laty zespół pod kierunkiem prof. Jolanty Tambor z Uniwersytetu Śląskiego. Był efektem projektu, na który Towarzystwo Kultywowania i Promowania Śląskiej Mowy "Pro Loquela Silesiana" pozyskało dotację z budżetu państwa w ramach Programu Operacyjnego - Fundusz Inicjatyw Obywatelskich.
Samorząd Chorzowa podaje, że dodatkowe lekcje edukacji regionalnej odbywają się tam raz w miesiącu i korzysta z nich ponad 11 tys. uczniów. Z myślą o młodszych dzieciach w mieście ruszył też projekt "Roztańczony Śląsk" - zajęcia taneczne i wokalne organizowane we współpracy z Zespołem Pieśni i Tańca "Śląsk".
Obecnie samorządy lokalne organizują i finansują tego typu zajęcia samodzielnie. Od lat regionalne środowiska odwołujące się do śląskiej tradycji postulują jednak uznanie "ślonskiej godki" za język regionalny (dziś taki status ma język kaszubski). Umożliwiłoby to szersze wsparcie edukacji regionalnej, czy działalności kulturalnej i artystycznej związanej z takim językiem.
Inicjatywy związane ze "ślonską godką" nie znalazły dotąd poparcia w parlamencie. Złożenie jeszcze przed końcem tego roku kolejnego, zmierzającego w tym kierunku, projektu nowelizacji ustawy o mniejszościach narodowych i etnicznych oraz języku regionalnym potwierdziła ostatnio szefowa śląskich struktur Nowoczesnej Monika Rosa.
Ostatni, wspierany m.in. przez Ruch Autonomii Śląska (RAŚ) obywatelski projekt nowelizacji ustawy o mniejszościach narodowych i etnicznych trafił do Sejmu w lipcu 2014 r. Ponieważ w poprzedniej kadencji nie wyczerpano związanej z nim procedury, w obecnej – jako projekt obywatelski - rozpatrywany był od nowa. W ub. roku odrzuciły go dwie sejmowe komisje.
Samorząd Chorzowa od lat wspiera inicjatywy związane ze śląską mową. Winda w tamtejszym ratuszu zamiast mówić do pasażerów – goda, a dwa lata temu śląskie napisy pojawiły się na miejskich tablicach powitalnych ("Mo wos rod" i "Chowcie sie!"). Godką urzędnicy zachęcają również do sprzątania po psach (akcja "Nie rób gańby – skludzej po swoim psie").
Urząd Miasta w Chorzowie był też przed laty pierwszą instytucją, która otrzymała certyfikat "Godomy po ślonsku". Celem akcji koordynowanej m.in. przez "Pro Loquela Silesiana" jest promowanie używania śląskiego w miejscach publicznych, w tym w sklepach, firmach usługowych, urzędach, szkołach, placówkach kultury i innych instytucjach.(PAP)
autor: Mateusz Babak
mtb/ js/