Czasami wśród sztywnej pruskiej arystokracji powtarzano: „Daisy is crazy”. Księżna była tak otwarta, że potrafiła zjednywać sobie ludzi bez względu na ich status społeczny – mówi PAP Mateusz Mykytyszyn, rzecznik prasowy Zamku Książ w Wałbrzychu i prezes Fundacji Księżnej Daisy von Pless. 145 lat temu, 28 czerwca 1873 r., urodziła się Maria Teresa Oliwia Hochberg von Pless, zwana „Daisy”; zmarła zaś 29 czerwca 1943 r.
145 lat temu, 28 czerwca 1873 r., w zamku Ruthin w hrabstwie Denbighshire w Walii, urodziła się przyszła księżna Daisy von Pless, angielska arystokratka, księżna pszczyńska, baronowa na Książu. Była znana ze swojej filantropii, ze swych podróży, pamiętników i kontaktów z arystokratami w całej Europie. Zmarła 75 lat temu, 29 czerwca 1943 r., w Wałbrzychu. W najbliższych dniach w Wałbrzychu odbędą się uroczystości uświetniające obie te rocznice.
PAP: Dlaczego księżna Daisy tak wyraźnie wyróżniała się na tle innych kobiet tamtej epoki?
Mateusz Mykytyszyn: Wyprzedzała swoją epokę. Przyświecały jej cele i idee, które znacznie odbiegały od zwyczajowego życia arystokratki na początku XX w. Wielką wagę przywiązywała do praw kobiet. Była ekologiem w czasach, gdy nikt nie interesował się ochroną przyrody. Prowadziła działalność charytatywną w szerokim tego słowa znaczeniu. Nie była to typowa dla szlachty działalność wspierająca ubogich. Księżna zakładała spółdzielnie socjalne, tzw. Szkoły Koronczarskie Księżnej Daisy. Pozostawiła nam spuściznę literacką. Napisała trzy tomy pamiętników, dzięki którym możemy poznać jej życie. Zawładnęła wyobraźnią mieszkańców ziemi wałbrzyskiej. Mimo że zmieniały się granice państw i ludność tych terenów, pamięć o księżnej przetrwała.
PAP: Jak rodowita Brytyjka trafiła na Dolny Śląsk?
Mateusz Mykytyszyn: Stało się to dzięki zaaranżowanemu przez jej matkę małżeństwu z księciem Hansem Heinrichem XV von Pless, hrabią von Hochberg, baronem zu Fürstensteinem. Niemiecki arystokrata pracował w londyńskiej ambasadzie Niemiec jako attaché. Pannę Daisy Cornwallis-West poznał na jednym z balów w Londynie. Jej matka była zaprzyjaźniona z dworem królewskim, więc postanowiła wydać swoje córki za najbogatszych ludzi Europy.
Mateusz Mykytyszyn: Szczególnie popularna stała się po opublikowaniu pamiętników, które w USA doczekały się dwunastu wydań. Zwiedziła cały świat. Polowała na tygrysy w Indiach i na Sri Lance. Podróżowała do Argentyny, Brazylii, Sudanu, Egiptu.
Ten cel udało się jej zrealizować. Młodsza siostra Daisy Shelagh poślubiła księcia Westminster, który po rodzinie królewskiej był uznawany za jednego z najbogatszych ludzi w Wielkiej Brytanii. Daisy wyszła za przedstawiciela jednej z najzamożniejszych rodzin w Niemczech. Hochbergowie ustępowali bogactwem jedynie rodzinie Kruppów i cesarskiemu rodowi Hohenzollernów. W 1892 r. przybyła na Dolny Śląsk i zamieszkała w Książu. W 1907 r. po śmierci teścia księcia Hansa Henryka XI odziedziczyła wraz z ogromnym majątkiem władzę nad księstwem pszczyńskim.
PAP: Matka przyszłej księżnej musiała być bardzo zapobiegliwą kobietą, skoro udało jej się stworzyć tak korzystne dla jej córki małżeństwo.
Mateusz Mykytyszyn: Rodzina Daisy nie była zbyt zamożna, ale miała doskonałe koneksje. Ród wywodził się od hrabiów De la Warr. Wśród jej przodków byli średniowieczni królowie z Anglii, z dynastii Plantagenetów, i z Francji z dynastii Kapetyngów. Hochbergowie pochodzili zaś ze starej śląskiej szlachty rycerskiej, która rezydowała tu od ośmiu wieków. W XIX w. stali się potentatami węglowymi na Dolnym i Górnym Śląsku. W ich kopalniach węgiel kamienny był wydobywany już od XVII w. W 1776 r. w ich dobrach po raz pierwszy skoksowano węgiel i uzyskano wysokokaloryczny koks. Dzięki ich wpływom i poparciu innych rodów arystokratycznych w ten region Niemiec dotarła kolej.
Można więc powiedzieć, że był to mariaż wspaniałej genealogii i wielkich pieniędzy. Było to małżeństwo zaaranżowane, wówczas w tych kręgach rzadko wychodziło się za mąż z miłości.
PAP: Wspomniał pan o zaangażowaniu księżnej w pomoc społeczną. Czy ten region Dolnego Śląska był bogaty?
Mateusz Mykytyszyn: Raczej ubogi. Najbardziej znanym projektem społecznym księżnej było oczyszczenie rzeki Pełcznicy, która przepływa przez Wałbrzych. W tym czasie nie miała ona rozdzielonych ujść wody pitnej i przemysłowej. Mieszkańcy miasta bardzo często zapadali na tyfus. Dzięki wsparciu księżnej Daisy udało się sprowadzić z Wielkiej Brytanii komisję bakteriologów nazywanych „zieloną komisją doktora Greena”. Przygotowali projekt oczyszczenia wód, rzeka została przykryta i ostatecznie wyeliminowano przypadki tyfusu. Daisy stworzyła również projekt dystrybucji pasteryzowanego mleka wśród rodzin górników. Jej akcje cieszyły się poparciem kościołów luterańskiego i katolickiego.
PAP: Jak księżna czuła się na Dolnym Śląsku?
Mateusz Mykytyszyn: Średnio lubiła rezydencję w Pszczynie. Uwielbiała Książ. Pisała o nim dużo w swoich pamiętnikach. Szczególnie w drugim, najbardziej intymnym tomie pt. „Lepiej przemilczeć”. Księżna zachwycała się przyrodą otaczającą Książ. Dziś jest to Książański Park Krajobrazowy. Te miejsca zaprzątały jej wyobraźnię. Myślała o nich również po rozwodzie w 1922 r. i wyjeździe z Książa na dwanaście lat. Wróciła w roku 1934. Pogodziła się z mężem i znów zamieszkała w Książu. W sumie na ziemi wałbrzyskiej spędziła ponad trzydzieści lat.
PAP: Może się wydawać, że rezydencje niemieckiej arystokracji były dość ponure i konserwatywne. Co się zmieniło pod wpływem księżnej w zamku w Książu?
Mateusz Mykytyszyn: Nadała tej rezydencji angielską lekkość. Instalowała nowoczesne wówczas łazienki. Zapraszała do zamku arystokrację europejską. Była doskonałą gospodynią takich spotkań. Urządzała przyjęcia i polowania, o których mówiło się w całej Europie. W Książu przebywali przedstawiciele najznamienitszych rodów, takich jak Hohenzollernowie. Małżeństwo blisko przyjaźniło się z Potockimi z Łańcuta. Hochbergowie mieli silne związki z Polską. Ich syn Aleksander walczył w armii gen. Andersa pod Monte Cassino. Nikt z gałęzi książańskiej Hochbergów nie walczył w trakcie II wojny światowej po stronie Niemiec.
Mateusz Mykytyszyn: W 1936 r. gestapo aresztowało syna Daisy Bolko Konrada. Został zwolniony po trzech tygodniach brutalnych przesłuchań i wkrótce zmarł. Jego syn jest obecną głową rodu i jest bardzo dumny z noszenia piastowskiego imienia „Bolko”.
W 1936 r. gestapo aresztowało syna Daisy Bolko Konrada. Został zwolniony po trzech tygodniach brutalnych przesłuchań i wkrótce zmarł. Jego syn jest obecną głową rodu i jest bardzo dumny z noszenia piastowskiego imienia „Bolko”. Nosi to imię po budowniczym zamku Książ księciu Bolko I Świdnicko-Jaworskim. Mimo że zamki dolnośląskie miały piastowski rodowód, były dziełem żywiołu germańskiego, to jednak piastowska przeszłość była dobrze pamiętana.
Książ przez sto lat należał do Piastów świdnicko-jaworskich. Ożenienie się z księżniczką Piastówną było dla miejscowych rodów wielkim zaszczytem. Honorowy obywatel Wałbrzycha i Pszczyny, książę Bolko, który jest przyjacielem Polski i Polaków, nie kryje dumy ze swojego piastowskiego imienia.
PAP: Jaki był wizerunek księżnej Daisy wśród lokalnych elit arystokratycznych? Czy jej angielskie maniery były akceptowane przez otoczenie?
Mateusz Mykytyszyn: Czasami wśród sztywnej pruskiej arystokracji powtarzano: „Daisy is crazy”. Księżna była tak otwarta, że potrafiła zjednywać sobie ludzi bez względu na ich status społeczny. Miała dar otwierania ludzkich serc i czasami porównywana jest nawet z księżną Dianą. Angielskich księżnych było w tym czasie w Niemczech więcej. Żadna z nich nie miała charyzmy i magii Daisy.
PAP: Dziś nazwalibyśmy ją celebrytką?
Mateusz Mykytyszyn: Tak, każde jej wyjście z domu było odnotowywane przez prasę. Gdy w 1903 r. miała wypadek samochodowy w Witoszowie Górnym, między Wałbrzychem a Świdnicą, trzy tygodnie później pisały o tym gazety nawet w Australii. Mamy sporo artykułów prasowych, w których pisano o jej życiu, strojach, publicznych wystąpieniach.
Daisy szczególnie popularna stała się po opublikowaniu pamiętników, które w USA doczekały się dwunastu wydań. Zwiedziła cały świat. Polowała na tygrysy w Indiach i na Sri Lance. Podróżowała do Argentyny, Brazylii, Sudanu, Egiptu.
PAP: Mówi się, że cały ten świat runął w lipcu 1914 r. Czy wybuch wojny był dla księżnej przełomem?
Mateusz Mykytyszyn: Był to dla niej szczególnie tragiczny czas. W dniu jej urodzin zamordowano w Sarajewie arcyksięcia Franciszka Ferdynanda. Przebywała wówczas w Londynie. Bardzo szybko powróciła na Śląsk. Przez całą I wojnę pracowała jako siostra Czerwonego Krzyża. Opiekowała się angielskimi jeńcami. Te kontakty spowodowały, że oskarżono ją o szpiegostwo. Jej mąż był oficerem, a w zamku w Pszczynie znajdowała się kwatera główna dowództwa armii niemieckiej, więc sprawie „ukręcono łeb”.
Wojna i znalezienie się krajów małżonków po przeciwnych stronach frontu sprawiły, że małżeństwo rozpadło się i nie można było go odbudować. Tuż po wojnie Daisy podupadała na zdrowiu. Prawdopodobnie cierpiała na stwardnienie rozsiane. Zmarła w 1943 r. w willi w Wałbrzychu, dzień po swoich 70. urodzinach. W ostatnich latach była schorowana i przykuta do wózka inwalidzkiego.
PAP: Miała również duże kłopoty finansowe…
Mateusz Mykytyszyn: Ukazanie się jej pamiętników miało być sposobem na wyjście z tych problemów. Daisy mieszkała w tym czasie na południu Francji. W obliczu szalejącej hiperinflacji alimenty wysłane z Wałbrzycha docierały na miejsce znacznie mniej warte.
Równie trudny był okres po dojściu Hitlera do władzy. W tym czasie rodzina Hochbergów zaczynała tracić swój majątek. W 1934 r. sprzedali uzdrowisko Szczawno Zdrój. Już dwa lata wcześniej musieli sprzedać słynną stadninę ogierów. Sam zamek został przejęty przez państwo kilka miesięcy po jej śmierci, w listopadzie 1943 r.
Mateusz Mykytyszyn: W dniu jej urodzin zamordowano w Sarajewie arcyksięcia Franciszka Ferdynanda. Przebywała wówczas w Londynie. Bardzo szybko powróciła na Śląsk. Przez całą I wojnę pracowała jako siostra Czerwonego Krzyża. Opiekowała się angielskimi jeńcami.
PAP: Gdzie została pochowana księżna Daisy?
Mateusz Mykytyszyn: Początkowo w mauzoleum Hochbergów na terenie parku w Książu. Spoczywała tam przez dwa lata. Znajdujące się w mauzoleum trumny zostały splądrowane przez czerwonoarmistów. Trumnę księżnej pochowano w parku pod krzewem rododendronu. Również ten grób był plądrowany. Zdecydowano więc przenieść wszystkie trumny z mauzoleum na cmentarz ewangelicki w miejscowości Szczawienko, która dziś jest częścią Wałbrzycha. Pod koniec lat sześćdziesiątych cmentarz został zlikwidowany, a przez jego teren przeprowadzono drogę szybkiego ruchu. Tam urywają się wszelkie informacje o szczątkach księżnej Daisy.
PAP: Likwidacja cmentarza jest symbolem zacierania przez władze komunistyczne wszelkich śladów historii tych ziem. Jak przetrwała pamięć o księżnej?
Mateusz Mykytyszyn: W okresie PRL-u nie mówiło się o arystokracji, tym bardziej o niemieckiej. Był to temat tabu. Mimo że z czasów piastowskich w Książu zachowała się jedna wieża, to jednak wciąż mówiono o tym stuletnim okresie przynależności tego miejsca do Piastów, a nie czterech wiekach gospodarowania przez Hochbergów i jego rozbudowach w stylach renesansowym i barokowym.
Pamięć o księżnej Daisy przetrwała wśród lokalnych mieszkańców. Pamiętajmy, że była to postać tak znana, że przed 1939 r. również polska prasa była pełna informacji o jej życiu. Po roku 1989 wciąż żyli świadkowie jej życia. W latach siedemdziesiątych o Książu i jego historii zaczął pisać dr Alfons Szyperski, który przypomniał postać Daisy.
Już w wolnej Polsce można było także przypomnieć życiorys jej syna, który walczył w szeregach polskiej armii. Pod koniec lat sześćdziesiątych rozpoczął się proces restauracji zamku w Książu, ale pamiętajmy, że to trzeci co do wielkości zamek w Polsce, w którym stacjonowali naziści i sowieci i który wymaga więc jeszcze wielu nakładów i prac konserwatorskich. Książ zmienia się z każdym rokiem i jest coraz piękniejszy. Jesienią po raz pierwszy w historii udostępnimy dla zwiedzających labirynt podziemnych korytarzy, wykutych pod zamkiem przez więźniów obozu KL Fürstenstein. Była to filia obozu KL Gross-Rosen.
Mateusz Mykytyszyn: Pamięć o księżnej przetrwała wśród lokalnych mieszkańców. Pamiętajmy, że była to postać tak znana, że przed 1939 r. również polska prasa była pełna informacji o jej życiu. Po roku 1989 wciąż żyli świadkowie jej życia.
PAP: Jakie są plany zamku w Książu z okazji przypadających 28 i 29 czerwca rocznic urodzin i śmierci księżnej Daisy?
Mateusz Mykytyszyn: 28 czerwca o godz. 18:00 odbędzie się koncert ulubionych utworów księżnej z repertuaru Fryderyka Chopina. Jego kompozycje zgodnie z wolą księżnej miały być odegrane na jej pogrzebie. Tym razem podczas koncertu „Daisy in Memoriam” wystąpi wybitna japońska pianistka Atsuko Seta. Następnego dnia o 17:30 odbędzie się wykład konserwator zabytków i historyk sztuki Marty Dąbrowskiej „Gdzie są klejnoty księżnej Daisy?”. 30 czerwca poprowadzę spacer po „zielonym raju księżnej Daisy”, czyli Książańskim Parku Krajobrazowym.
Obchody urodzin księżnej odbędą się w Wałbrzychu już po raz siódmy. Głównymi organizatorami są Fundacja Księżnej von Pless i Zamek Książ w Wałbrzychu dzięki wsparciu Urzędu Miejskiego. Fundacja zajmuje się upowszechnianiem wiedzy o historii Książa, Wałbrzycha i całego regionu, dziejów księżnej Daisy i rodziny Hochbergów. Od 2012 r. przygotowujemy wystawy, wykłady, publikacje i filmy poświęcone tym zagadnieniom.
Rozmawiał Michał Szukała (PAP)
szuk / skp /