Władysław Stasiak był wymagający, ale utrzymywał przyjacielskie relacje ze współpracownikami; szanowali go przedstawiciele wszystkich stron sceny politycznej – powiedział o Władysławie Stasiaku prezydent Andrzej Duda.
W czwartek w Pałacu Prezydenckim zaprezentowano album "Władysław Stasiak. Służba Ojczyźnie" o tragicznie zmarłym w katastrofie smoleńskiej szefie kancelarii prezydenta, wcześniej szefie BBN i wiceprezydencie Warszawy.
Jak wspominał Andrzej Duda, Stasiak w pewnym sensie był piłsudczykiem. "Bardzo często powtarzał: nie bójmy się silnego państwa. I tak działał - żeby państwo było silne, sprawne swoimi instytucjami, legislacją i w efekcie ustanawianym prawem; żeby instytucje funkcjonowały w sposób rzetelny, żeby w tych instytucjach zasiadali rzetelni, przygotowani ludzie" - mówił prezydent Duda.
"Tego też wymagał od siebie, dlatego zaczął od KSAP, najpierw skończył szkołę administracji przygotowującą do tego, żeby prowadzić sprawy państwowe w sposób profesjonalny" – dodał prezydent.
Podkreślił, że Stasiak wprawdzie był wymagający, ale utrzymywał przyjacielskie relacje ze współpracownikami i kolegami, także w świecie polityki. "Chyba nie było ludzi po żadnej ze stron sceny politycznej, którzy nie szanowaliby Władka, jako człowieka, urzędnika, jako kogoś, kto realizuje pewną misję" – powiedział Duda. "Brakuje go jak wszystkich tych, którzy 10 kwietnia od nas odeszli" – podkreślił prezydent.
"Dziękuję za pamięć o Władku; pamięć, której dowody dostaję przez te wszystkie lata bardzo często" – powiedziała z kolei Barbara Stasiak o swoim mężu. "Wiele osób mówi, że jest on dla nich inspiracją, wzorem postępowania, że myślą o nim i próbują go naśladować. Całe życie Władka było poświęcone Polsce, zawsze myślał o niej. Teraz może wiemy, dlaczego żył tak szybko, tak intensywnie, jak gdyby wiedział, że ma tak niewiele czasu" – mówiła.
W liście odczytanym przez Jana Dziedziczaka, prezes PiS Jarosław Kaczyński scharakteryzował Stasiaka jako uosobienie "państwowca". "Znakomity działacz państwowy, jeden z najbliższych współpracowników mojego świętej pamięci brata, który zawsze wyrażał się o nim w samych w superlatywach. Przybyli razem długą drogę, rozpoczętą w NIK, a zakończoną tak tragicznie w drodze do Katynia" – napisał Kaczyński.
Stasiak, wieloletni bliski współpracownik Lecha Kaczyńskiego, zginął w katastrofie prezydenckiego samolotu w wieku 44 lat.
Stasiak kierował prezydencką kancelarią od końca lipca 2009 r. Wcześniej był zastępcą szefa kancelarii, a w latach 2006-07 i 2007-09 dwukrotnie szefem BBN.
Urodził się 15 marca 1966 r. we Wrocławiu. Ukończył Wydział Historii na Uniwersytecie Wrocławskim. W 1992 r. odbył staż w Dyrekcji Generalnej Policji Państwowej w MSW Republiki Francuskiej, rok później ukończył Krajową Szkołę Administracji Publicznej.
W okresie rządu PiS Stasiak był wiceszefem, a potem szefem MSWiA. Nadzorował przygotowania do wizyty papieża Benedykta XVI w Polsce w 2006 r., był też współautorem koncepcji Centralnego Biura Antykorupcyjnego. W latach 1993-2002 w Najwyższej Izbie Kontroli współpracował z Lechem Kaczyńskim, który sprawował wówczas funkcję prezesa NIK.
W latach 2002-2005, gdy Lech Kaczyński był prezydentem Warszawy, Stasiak pełnił funkcję wiceprezydenta stolicy. Odpowiadał m.in. za bezpieczeństwo i zarządzanie kryzysowe. Należał do kręgu najbardziej zaufanych i najbardziej cenionych współpracowników Lecha Kaczyńskiego, który powołując go na wiceprezydenta Warszawy zapowiedział, że Stasiak będzie jego "szeryfem".
Miał być kandydatem PiS na prezydenta Warszawy w wyborach samorządowych w 2010 r. Jego pasją były górskie wędrówki. (PAP)
autor: Jakub Borowski
brw/ godl/