85 lat temu, 27 sierpnia 1938 r., dostarczono do Warszawy mercedesa, który był prezentem Göringa dla prezydenta Polski. W ówczesnej sytuacji międzynarodowej był to podarunek bardzo niewygodny dyplomatycznie. Obie strony starały się ten fakt utajnić.
"Samochód w darze dla P. Prezydenta RP od feldmarszałka premiera Göringa. Dnia 27 bm. został doręczony Panu Prezydentowi RP samochód myśliwski jako dar feldmarszałka Göringa. Samochód został doręczony przez delegację złożoną z pierwszego sekretarza ambasady niemieckiej von Scheliba i kpt. Menthe, adiutanta feldmarszałka Göringa, w obecności radcy MSZ p. Koziebrodzkiego" – notka prasowa tej treści ukazała się w "Kurierze Porannym" 30 sierpnia 1938 r.
Dwa dni wcześniej taki komunikat opublikowała Polska Agencja Telegraficzna. Na podstawie tej depeszy podobne notki prasowe ukazały się też w innych tytułach, np. "Dzienniku Białostockim".
Historia ta jest mało znana, bo od samego początku była tuszowana przez jedną i drugą stronę. Potwierdza to treść korespondencji dyplomatycznej z tamtego czasu.
W liście radcy ambasady RP w Berlinie Stefana Lubomirskiego, przesłanym do szefa Kancelarii Cywilnej Prezydenta RP Stanisława Łepkowskiego 13 sierpnia 1938 r., napisano: "Podczas ostatnich polowań w Białowieży feldmarszałek Göring przyrzekł ofiarować Panu Prezydentowi specjalny samochód do używania w celach łowieckich. Obecnie p. Göring poinformował ambasadora, że wóz już jest gotów i że w najbliższym czasie chciałby go przesłać do Warszawy. Z ramienia Göring pojechałby jeden z jego adiutantów, prawdopodobnie Menthe. Chciałbym panu o powyższym zakomunikować, zaznaczając, iż telegraficznie podam jeszcze dzień, w którym nadejdzie wóz do Warszawy".
Ignacy Mościcki był zapalonym myśliwym. Każda wyprawa tego rodzaju była dla niego wielkim wydarzeniem, z jednej strony były to chwile odpoczynku od obowiązków głowy państwa, z drugiej możliwość oddania się wielkiej pasji - łowom. Osoby dobrze znające prezydenta wiedziały, że najbardziej cieszyły go prezenty związane z myślistwem.
W drugiej połowie lat 30. na polowaniach ustalano wiele kwestii ważnych dla stosunków międzynarodowych. Trafnie określił charakter polowań dyplomata Jan Szembek, pisząc o nich: "Stały się już zwykłym sposobem organizowania politycznych spotkań polski-niemieckich".
W polityce dyplomatycznej hitlerowskich Niemiec kosztowne prezenty dla zagranicznych polityków były elementem wspierającym propagandę "Wielkich Niemiec". Najczęściej podarunkami były: dzieła sztuki, wyroby regionalne, porcelana i ekskluzywne auta.
"Pytaniem, które zrodziło się w miarę moich poszukiwań, było – jakie były prywatne relacje między Göringiem i Mościckim" – powiedział PAP historyk dr Jarosław Krawczyk, który w 2009 r. przez kilka miesięcy badał omawianą historię. "Obaj byli zapalonymi myśliwymi. W latach 30. kilkukrotnie razem polowali. W różnych dokumentach można znaleźć dowody potwierdzające serdeczną atmosferę tych spotkań. Późniejszy bieg historii (II wojna światowa) rzucał jednak na to cień" – kontynuował.
"Na to pytanie trudno znaleźć jednoznaczną odpowiedź. Ten wątek jest jednak dość ważny dla sprawy, gdyż w 1938 r. omawiany podarunek nie był już tylko kurtuazją dyplomatyczną i dowodem dobrych stosunków na wysokim szczeblu państwowym, bo stosunki polsko-niemieckie zaczynały być napięte, a wybuch wojny był tylko kwestią czasu" – zaznaczył dr Krawczyk.
24 sierpnia 1938 r. Józef Lipski, ambasador RP w Berlinie, przesłał tajny raport do Ministra Spraw Zagranicznych Józefa Becka z informacją o sposobie dostarczenia samochodu myśliwskiego od Göringa dla Mościckiego.
Nie nadając sprawie dyplomatycznego i oficjalnego rozgłosu – co według dokumentów było wolą darczyńcy i obdarowanego – adiutant Göringa kpt. Peter Menthe dostarczył 27 sierpnia 1938 r. pojazd prezydentowi Mościckiemu. W korespondencji nazywano go "myśliwskim", według dzisiejszych kryteriów nazwany byłby – terenowym.
"Cały czas odnajdywałem jedynie dokumenty dotyczące tego zdarzenia. Ani w Archiwum Akt Nowych, ani w Centralnym Archiwum Wojskowym nie mogłem znaleźć zdjęć tego auta. Wiedziałem, że chodzi o mercedesa, ale nie wiedziałem, o jaki model" – stwierdził dr Krawczyk. "Zmieniłem więc kierunek poszukiwań – z oficjalnych na prywatne pamiątki po Mościckim. Idąc tą drogą, trafiłem do Archiwum Jasnogórskiego oo. Paulinów w Częstochowie. W zbiorach po Ignacym i Marii Mościckich znalazłem zdjęcie prezydenta przy ciemnym Mercedesie model G5. Na odwrocie Maria Mościcka napisała: +Spała, 1938 rok+. To było piękne ukoronowanie mojego ponadrocznego badania" – podsumował historyk.
Samochód, który otrzymał prezydent Polski, był terenowym Mercedesem G5. Producent do oznaczenia tego modelu używał przemiennie określeń: G5, 200, W152. Jego produkcja ruszyła w 1937 r. Z powodu braku wojskowych zamówień model ten był przeznaczony na rynek cywilny. Reklamowano go jako pojazd do aktywnej rekreacji, czego najbardziej modnym przykładem było wówczas polowanie. Stąd przylgnęło do niego określenie "myśliwski". Do zakończenia wytwarzania w 1941 r. wyprodukowano ogółem tylko 378 podwozi Mercedesów G5, na których montowano kilka różnych typów karoserii, np. dla ratowników górskich, myśliwską, wojskową. Samochód mieścił pięć osób, ważył ok. 2000 kg i miał długość 3990 mm. Do napędu wykorzystywano czterocylindrowy, dolnozaworowy silnik benzynowy, o pojemości 2006 cm3 i mocy 45 KM. Pozwalało to na osiągniecie prędkości maksymalnej, na szosie – 80 km/h, a w terenie 35 km/h. Poprzez pięcioprzekładniową skrzynię biegów i terenowy reduktor napędzanie było przenoszone na wszystkie koła, co było cechą aut terenowych. Ciekawym rozwiązaniem, zastosowanym w tym samochodzie, był mechanizm skrętu wszystkich czterech kół, co dawało zmniejszenie średnicy zawracania. Można było jednak ten mechanizm zablokować i wtedy klasycznie skręcały tylko koła przednie.
6 września 1938 r. Mościcki napisał odręczny list do Göringa z podziękowaniami za prezent; pocztą dyplomatyczną został on dostarczony do adresata. W liście prezydent napisał: "Korzystam z tej okazji, aby podziękować panu za wspaniały samochód myśliwski. Proszę mi wierzyć, że bardzo szczególnie doceniam tę uprzejmość ze strony drogiego towarzysza łowów. To mistrzowskie dzieło niemieckiego przemysłu samochodowego sprawdza się tutaj wyśmienicie i dostarcza mi, dzięki precyzyjnemu i praktycznemu wykonaniu, dużo radości".
W Archiwum Akt Nowych zachował się też dokument z 19 października 1938 r., w którym Szef Gabinetu Wojskowego Prezydenta RP gen. bryg. Kazimierz Shally zwraca się do protokołu dyplomatycznego Ministerstwa Spraw Zagranicznych z prośbą o wystąpienie do ministra skarbu o zwolnienie z opłat celnych auta, które otrzymał Mościcki.
"Historia Mercedesa G5 była przez wiele lat zupełnie nieznana" – powiedział PAP właściciel Gdyńskiego Muzeum Motoryzacji Witold Ciążkowski. "Po raz pierwszy napisano o tym szerzej w wydanej kilkanaście lat temu książce +Samochody terenowe na ziemiach polskich+. Warto też pamiętać, że nie był to jedyny Mercedes G5, jaki trafił do Polski. Taki sam wóz pod koniec lat 30. był testowany przez specjalistów wojskowych z Biura Badań Technicznych Broni Pancernych" – dodał.(PAP)
Autor: Tomasz Szczerbicki
szt/ skp/