W marcu 1895 roku francuski naukowiec Henri Becquerel przeprowadził eksperyment, którym udowodnił, że ruda uranu uwalnia nieznane wówczas promieniowanie. W 127 rocznicę tego wydarzenia eksperyment powtórzył dr inż. Grzegorz Jezierski - założyciel i kustosz Muzeum Lamp Rentgenowskich.
Promienie rentgenowskie odkryto w 1895 roku. Rok później, Henri Becquerel postanowił sprawdzić, czy fluorescencji niektórych minerałów towarzyszy emisja promieni Roentgena. Wśród wielu materiałów poddanych badaniom przez naukowca znalazł się siarczan potasowo-uranowy.
Sam przebieg doświadczenia był stosunkowo prosty. Pod próbkę położono zawiniętą w czarny papier szklaną płytkę używaną w tamtych czasach do robienia fotografii. Jak się okazało, po pewnym czasie światłoczuła emulsja na płytce została zaczerniona, dowodząc tym samym, że pomimo bariery z czarnego papieru, dotarło do niej promieniowanie - nazwane promieniami uranowymi lub promieniami Becquerela. Na wyniki eksperymentu trafiła w 1897 roku Maria Skłodowska-Curie, która poszukiwała tematu do pracy doktorskiej. Efektem jej prac było m.in. odkrycie dwóch pierwiastków promieniotwórczych: polonu i radu, a w 1903 roku Becquerel, Piotr Curie i Maria Skłodowska-Curie za swoją pracę otrzymali nagrody Nobla z dziedziny fizyki.
W 127 rocznicę eksperyment Becquerela powtórzył założyciel i kustosz Muzeum Lamp Rentgenowskich Politechniki Opolskiej - największego w Polsce i jednego z największych na świecie zbioru eksponatów związanych z promieniowaniem.
"Mając do dyspozycji kilka minerałów z okolic Kletna postanowiłem powtórzyć eksperyment Becquerela z marca 1896 r. Zdjęcia wykonał p. Sławoj Dubiel. Kamień umieszczono na zapakowanej w światłoszczelny worek błonie fotograficznej 10x15 cm Foma o czułości 400 ASA. Przez cztery dni worek wraz z kamieniem i światłoczułym negatywem znajdował się w ciemni fotograficznej. Błona po zakończeniu eksperymentu została wywołana w standardowym wywoływaczu do negatywów" - wyjaśnia dr inż. Grzegorz Jezierski.
Pomimo użycia nieco innych materiałów (nowoczesna błona fotograficzna zamiast płytki szklanej), wyniki współczesnego eksperymentu nie różnią się od tych, sprzed ponad wieku. Różne jest jednak podejście do samego promieniowania. To, co kiedyś było jedynie naukową ciekawostką, dzisiaj stało się częścią naszego życia. Naukowcy i użytkownicy są także świadomi zagrożeń, związanych z promieniotwórczością i w przeciwieństwie do pierwszych badaczy tego zjawiska, którzy w wyniku prac naukowych tracili często zdrowie, obecnie potrafią skutecznie wykrywać niebezpieczeństwo i mu zapobiegać.
"Możliwości wykorzystania promieniowania jest bardzo dużo. Zazwyczaj kojarzone jest z medycyną oraz ochroną na lotniskach. Tak naprawdę jednak ze zjawiska promieniowania korzysta się w przemyśle spożywczym, przy segregacji śmieci, sprawdzaniu części maszyn, a nawet w podboju kosmosu" - wyjaśnił naukowiec.
Prawdziwą dumą kustosza uczelnianego muzeum jest - liczący 1400 eksponatów - zbiór zgromadzony na Politechnice Opolskiej. Są to głownie lampy rentgenowskie szklane oraz metalowo-ceramiczne pochodzące od różnych wytwórców na świecie i wykorzystywane do różnych zastosowań. W muzeum można zobaczyć np. lampę z marsjańskiego łazika, wyprodukowaną na potrzeby NASA, czy też jedną z największych lamp rentgenowskich świata: SRT 4 Coolidge Tube wyprodukowaną w latach 30. ubiegłego wieku przez firmę General Electric, a nawet urządzenie wytwarzające promieniowanie rentgenowskie na zasadzie rozciągającej się taśmy klejącej. Na przykładzie tych urządzeń można także przekonać się o postępie technologicznym i możliwościach, jakie przed człowiekiem stawia rozwój nauki teoretycznej i powiązanej z nią myśli inżynieryjnej. (PAP)
Autor: Marek Szczepanik
masz/ mir/