Belgijska rodzina królewska od końca XIX wieku korzysta z paszportów, na których widnieją pseudonimy, a nie prawdziwe imię i tytuł - przyznał we wtorek MSZ w Brukseli. Zastrzegł, że nie są to fałszywe dokumenty, jak w niedzielę mówił były szef tego resortu.
W niedzielnym programie telewizyjnym "Royalty" były minister spraw zagranicznych Belgii (1989-1992) Mark Eyskens powiedział, że ze względów bezpieczeństwa członkowie rodziny królewskiej od dawna używają paszportów i innych dokumentów, gdzie widnieje ich fałszywa tożsamość, dzięki którym mogą incognito wyruszać za granicę w prywatne podróże.
Król Filip, który w lipcu zastąpił na tronie swojego ojca Alberta II, czasami korzysta z paszportu, na którym widnieje pseudonim "Philippe Dermulle" - poinformował Eyskens. "To oczywiście nie są prawdziwe paszporty, obiektywnie rzecz biorąc to pewien rodzaj falsyfikatu" - oświadczył we flamandzkiej telewizji VTM.
Były minister spraw zagranicznych Belgii (1989-1992) Mark Eyskens powiedział, że ze względów bezpieczeństwa członkowie rodziny królewskiej od dawna używają paszportów i innych dokumentów, gdzie widnieje ich fałszywa tożsamość, dzięki którym mogą incognito wyruszać za granicę w prywatne podróże.
"Zajmuje się tym bliski współpracownik króla", a paszporty produkowane są przez MSZ - dodał były szef dyplomacji.
Komentując wypowiedź Eyskensa, obecny szef belgijskiego resortu spraw zagranicznych Didier Reynders przyznał, że nic nie wiedział o tej praktyce. W poniedziałek wieczorem zapowiedział, że w ministerstwie przeprowadzone zostanie wewnętrzne śledztwo w tej sprawie.
Sam Eyskens we wtorek prostował swoją niedzielną wypowiedź. "Ministerstwo spraw zagranicznych nigdy nie wydaje fałszywych paszportów" - cytuje byłego ministra dziennik "Le Soir". "W wyjątkowych okolicznościach często wydawane są tymczasowe paszporty incognito, by chronić prywatność danej osoby. Ale nie ma to nic wspólnego z falsyfikatem" - podkreślił Eyskens.
W podobnym tonie wypowiedział się MSZ. W komunikacie napisano, że wydawanie rodzinie królewskiej paszportów, na których widnieją pseudonimy, ma w Belgii ponadstuletnią historię i sięga czasów króla Leopolda II (1835-1909). Podyktowane jest to koniecznością ochrony prywatności i wzglądami bezpieczeństwa - sprecyzowano, dodając, że "celem użytkowników w żadnym przypadku nie jest oszustwo".
Resort zastrzegł, że dokumenty te wydawane są jedynie wtedy, gdy członkowie rodziny królewskiej podróżują w celach prywatnych. MSZ przypomniał też, że paszport jest dokumentem podróży, a nie dokumentem tożsamości.
Na paszportach dyplomatycznych członków rodziny królewskiej, którymi posługują się oni podczas oficjalnych zagranicznych wizyt, widnieją imiona i tytuły. "Nie zwiększa to swobody podczas prywatnych podróży" - wyjaśniło ministerstwo.
Z kolei pałac królewski odmawia potwierdzenia, że członkowie belgijskiej rodziny królewskiej wciąż używają paszportów z pseudonimami.
Z Brukseli Julia Potocka (PAP)
jhp/ kot/