Koncert charytatywny na Zamku Królewskim pt. Sercem za serce, na rzecz Fundacji Sue Ryder. Nz. działaczka charytatywna Sue Ryder oraz architekt Jerzy Bogusławski. Fot. PAP/Adam Urbanek
Opowiedz mi swoją historię – tymi słowami zaczynała rozmowę z każdym Sue Ryder, Brytyjka, filantropka, działaczka charytatywna, przyjaciółka Polski, Baronessa of Warsaw. W niedzielę, 2 listopada, mija 25. rocznica jej śmierci.
Margaret Susan Ryder urodziła się 3 lipca 1923 r. w wielodzietnej rodzinie ziemiańskiej. Dzieciństwo spędziła w posiadłości Scarcroft Hall, w hrabstwie Yorkshire w północnej Anglii. Rodzina prowadziła otwarty dom, goszcząc w nim zarówno ludzi zamożnych, jak i pokrzywdzonych przez los. Sue „zawsze chciała pomagać ludziom”, wspomniała jej matka.
Po wybuchu II wojny światowej, nie mając jeszcze 18 lat, dziewczyna zgłosiła się do pomocy do miejscowego szpitala, a w 1940 r., po ogłoszeniu powszechnej mobilizacji – do FANY (First Aid Nursing Yeomanry, pol. Korpus Pielęgniarek Pierwszej Pomocy).
Po przeszkoleniu w tej paramilitarnej organizacji, Ryder trafiła do głównej kwatery SOE (Special Operations Executive, pol. Kierownictwo Operacji Specjalnych), będącej tajną komórką armii brytyjskiej wspierającą ruch oporu w okupowanej Europie. Tu została przydzielona do polskiej sekcji, która odpowiadała za rekrutację oraz szkolenie Cichociemnych, czyli spadochroniarzy Armii Krajowej. Nazywała ich „bods”, co potocznie znaczy „faceci”, „goście”. Do jej zadań należał transport żołnierzy do szkoły spadochroniarzy, naprawa sprzętu oraz praca szyfrantki. W 1943 r. jednostkę przeniesiono do Tunezji, a potem do Włoch. W bazie w Latiano, w Apulii, Ryder zajmowała się m.in. organizacją zrzutów na teren powstańczej Warszawy.
Po wojnie jako wolontariuszka pracowała w różnych organizacjach pomocowych na terenach zniszczonych podczas wojny, w tym w Normandii, Belgii i Niemczech. Misją Ryder była pomoc młodym osobom ofiarom wojny, które w wyniku złamania prawa trafiały do więzień. To dla nich w 1952 r. założyła pierwszy Dom dla Chłopców w Niemczech.
W 1953 r. powołała fundację swojego imienia. Zdecydowała się kupić dom w Cavendish, w którym mieszkała jej matka, i utworzyć tam centralę Fundacji oraz dom pomocy. Pierwszymi darczyńcami była rodzina i przyjaciele. Symbolem fundacji stała się gałązka rozmarynu oraz cytat z „Hamleta” Williama Szekspira, w którym Ofelia mówi: „There’s rosemary, that’s for remembrance, pray, love, remember” („Masz tu rozmaryn, na pamiątkę. Proszę cię, kochany, pamiętaj”, tłum. Stanisław Barańczak).
Od czasu wojny i pracy w SOE Sue Ryder podziwiała Polaków, dlatego praca dla Polski miała dla niej ogromne znaczenie. Za pozyskane w Anglii pieniądze wybudowała i zaopatrzyła w Polsce 30 ośrodków pomocy społecznej tzw. Domów Sue Ryder, pięć szpitalnych oddziałów onkologicznych oraz trzy hospicja. Nie mogąc ich prowadzić w okresie PRL w ramach własnej fundacji, wybudowane obiekty przekazywała polskim organizatorom.
W ramach działań fundacji organizowała m.in. wyjazdy wypoczynkowo-rehabilitacyjne dla byłych więźniów obozów koncentracyjnych. Do 1978 r. z tej formy pomocy skorzystało ok. 8 tys. osób, głównie Polaków.
W sumie The Sue Ryder Foundation wybudowała w 15 krajach, na czterech kontynentach, ponad 80 domów pomocy społecznej. Pomysłem filantropki były również sklepy charytatywne, których w sumie powstało ponad 600. Działania pomocowe prowadzała wraz ze swoim mężem, Leonardem Cheshire (1917-1992) – pilotem RAF-u. Para doczekała się dwójki dzieci.
Polska zawsze była bliska jej sercu, traktowała ją jak własną ojczyznę. O Polakach mówiła „My, Polacy”. „Czuję, że należę do Polski. To barwny kraj, tak często źle rozumiany, stosunkowo mało znany i ze względu na położenie geograficzne narażony przez całą swoją długą historię na ataki ze strony silniejszych sąsiadów” - pisała Ryder.
W 1978 r. otrzymała z rąk królowej Elżbiety II tytuł Para Anglii. Określając się jako Polka z wyboru, to właśnie Warszawę wybrała sobie za siedzibę swego tytułu szlacheckiego, używając od tamtej pory tytułu Lady Ryder of Warsaw. Swój wybór umotywowała, cytując słowa premiera Winstona Churchilla: „Nigdy dotąd tak wielu nie zawdzięczało tak wiele tak niewielu”.
Po wprowadzeniu stanu wojennego 13 grudnia 1981 r. Ryder była pierwszą kobietą cudzoziemką, która przekroczyła granicę Polski, przewożąc dary w tym sprzęt medyczny, leki, żywność i odzież.
„Nie bała się ani moralnie, ani fizycznie, mało jadła, mało spała, była całkowicie obojętna na własny komfort i często wyglądała na wyczerpaną, a jednak zdawała się być niesiona wewnętrznym ogniem siły” – pisał brytyjski dziennik „Guardian” w pośmiertnym portrecie opublikowanym 25 lat temu.
W Wielkiej Brytanii często była porównywana do Florence Nightingale, żyjącej na przełomie XIX i XX w. angielskiej pielęgniarki i działaczki społecznej.
Ryder została odznaczona szeregiem tytułów i godności, w tym ośmioma doktoratami honoris causa, Orderem Św. Michała i Św. Jerzego, Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski, Krzyżem Pro Ecclesia et Pontifice, odznaczeniem Ecclesia Populoque Sevitium Praestanti i Orderem Uśmiechu, który przyjęła od polskich dzieci w 1983 r.
Sue Ryder zmarła 2 listopada 2000 r. w szpitalu w Bury St. Edmunds w Suffolk. Pochowana została na cmentarzu w Cavendish, gdzie znajdują się też groby Polaków ocalonych z obozów koncentracyjnych i więzień, mieszkańców pierwszego Domu Sue Ryder.
Z Londynu Marta Zabłocka (PAP)
mzb/ sp/