Dyrektor Muzeum Stutthof Piotr Tarnowski w oświadczeniu opublikowanym ws. zakończonego procesu b. sekretarki KL Stutthof, 99-letniej Irmgard Furchner napisał, że każdy członek załogi obozów koncentracyjnych – bez względu na rolę i funkcję – jest winny niedoli ofiar, którym zadawano śmierć i ból oraz odzierano z godności.
Niemiecki Federalny Trybunał Sprawiedliwości odrzucił we wtorek apelację byłej sekretarki z obozu koncentracyjnego Irmgard Furchner. Obecnie 99-letnia kobieta została w 2022 roku skazana przez sąd w Itzehoe na karę dwóch lat więzienia w zawieszeniu za pomocnictwo w zabójstwie 10 505 więźniów obozu koncentracyjnego Stutthof oraz pomocnictwo w usiłowaniu zabójstwa w pięciu przypadkach. Wyrok jest prawomocny.
Oświadczenie w tej sprawie na stronie internetowej Muzeum Stutthof w Sztutowie (woj. pomorskie) zamieścił dyrektor instytucji Piotr Tarnowski.
"Zakończył się proces Irmgard Furchner, cywilnej pracownicy zatrudnionej w komendanturze KL Stutthof. Dziś już wiemy, że Irmgard Furchner została oficjalnie uznana za winną pomocnictwa w zbrodniach, jakie miały miejsce na terenie obozu" - podkreślił.
"Ale czy nie wiedzieliśmy tego wcześniej? Czy ktokolwiek pełniący służbę w KL Stutthof – zwłaszcza przez dwa lata – nie wiedział co się działo w obozie? Czy jest możliwe by codziennie zasiadając za biurkiem w sekretariacie komendanta obozu nie słyszeć krzyków, strzałów, wołania o pomoc?" - zaznaczył.
Piotr Tarnowski zauważył, że dziś, na kilka dni przed 85. rocznicą pierwszego transportu więźniów do obozu Stutthof, "warto przypomnieć, że wielkie zło zaczyna się od małych niegodziwości, od zwykłego odwracania głowy, znieczulenia i pogardy". "Że wszelkie podziały, szowinizm i ksenofobia, prowadzą do takich miejsc jakim było KL Stutthof. I że żadna zbrodnia nie zostanie zapomniana" - napisał.
"Przecież zaraz za oknem jest Brama Śmierci, przez którą przechodziły dziennie setki więźniów obozu, wymęczonych głodem, cierpieniem i bólem. Zmuszanych do ciężkiej, nieludzkiej pracy, torturowanych i zabijanych, także w komorze gazowej. Czy jest możliwe o tym wszystkim nie wiedzieć, gdy codziennie na maszynie wystukuje się zbrodnicze statystyki, rozkazy i raporty z egzekucji?" - napisał dyrektor Muzeum.
Jak dodał, na początku tego procesu, miał nadzieję, że sprawiedliwość dosięgnie po latach pomocnicę zagłady. "Byłby to dobry znak dla Ofiar niemieckich obozów koncentracyjnych i ich rodzin, że oprawcy będą sądzeni. Sygnał dla sprawców, że nawet mimo ich sędziwego wieku, te zbrodnie nie przedawnią się nigdy. I choć kara nigdy nie powinna być zemstą, to w moim przekonaniu, każdy członek załogi obozów koncentracyjnych – bez względu na rolę i funkcję – jest winny niedoli Ofiar, którym zadawano śmierć i ból oraz odzierano z godności" - podkreślił.
Zauważył, że dziś, na kilka dni przed 85. rocznicą pierwszego transportu więźniów do obozu Stutthof, "warto przypomnieć, że wielkie zło zaczyna się od małych niegodziwości, od zwykłego odwracania głowy, znieczulenia i pogardy". "Że wszelkie podziały, szowinizm i ksenofobia, prowadzą do takich miejsc jakim było KL Stutthof. I że żadna zbrodnia nie zostanie zapomniana" - napisał Piotr Tarnowski.
Furchner była zatrudniona jako pracownik cywilny w komendanturze niemieckiego obozu koncentracyjnego pod Gdańskiem od czerwca 1943 do kwietnia 1945 r. W ten sposób miała pomagać osobom kierującym obozem koncentracyjnym w systematycznym zabijaniu więźniów. Ponieważ nie miała wówczas ukończonych 19 lat, proces toczył się przed izbą dla nieletnich.
Proces rozpoczął się jesienią 2021 roku. Prokuratura wnioskowała o karę w zawieszeniu na dwa lata, obrona domagała się uniewinnienia.
Sekretarka milczała niemal do końca procesu. W 40. dniu rozprawy przemówiła: "Jest mi przykro z powodu wszystkiego, co się stało i żałuję, że byłam wtedy w Stutthofie. To wszystko, co mogę powiedzieć".
Od 1939 do 1945 roku w Stutthofie więziono około 110 tys. mężczyzn, kobiet i dzieci z 28 krajów. Większość z nich pochodziła z Polski, Związku Sowieckiego i Rzeszy Niemieckiej. Wśród więźniów było około 50 tys. osób narodowości żydowskiej. Niemcy zamordowali blisko 65 tys. więźniów tego obozu. Wielu z nich zmarło z przepracowania, niedożywienia i chorób. Podczas ewakuacji obozu i marszów śmierci zamordowano kilka tysięcy więźniów.(PAP)
pm/ par/