Warszawa 11.01.2012 Prof. dr hab. med. Wiesław Wiktor Jędrzejczak, fot. PAP/Marcin Kaliński
41 lat temu wykonano pierwszy w Polsce udany allogeniczny przeszczep szpiku. Działaliśmy w globalnej fazie pionierskiej. Wykonywaliśmy procedury, których nigdy wcześniej nie widzieliśmy - powiedział PAP prof. Wiesław Jędrzejczak, którego zespół przeprowadził pierwszą w Polsce transplantację.
28 listopada 1984 r. w ówczesnym CSK WAM wykonano pierwszy w Polsce i jeden z pierwszych w Europie udany allogeniczny przeszczep szpiku. Jak podkreśla prof. Wiesław Jędrzejczak, zabieg przeprowadzono w warunkach, które z dzisiejszej perspektywy nie przypominają współczesnej transplantologii. - Nie było leków przeciwwirusowych ani przeciwgrzybiczych, nie znano antygenów HLA klasy II, a typowanie opierało się wyłącznie na klasie I. Brakowało infrastruktury, sprzętu i izolacji. To była medycyna improwizowana, nadrabiana kompetencjami i przygotowaniem – powiedział.
Pierwszy zabieg wykonano od dawcy spokrewnionego, ale – jak zaznaczył profesor – światowe doświadczenia również były wówczas ograniczone. Choć pierwszy udany przeszczep w białaczce dokonano w 1971 r., a przełomową serię 100 przypadków opublikowano w 1977 r., przeszczepy od dawców niespokrewnionych wciąż pozostawały eksperymentalne.
- Działaliśmy w globalnej fazie pionierskiej. Wykonywaliśmy procedury, których nigdy wcześniej nie widzieliśmy. Wszystko opracowywaliśmy sami. Wcześniej ćwiczyliśmy na myszach i musieliśmy przeskalować te rozwiązania tysiąckrotnie – wspomniał prof. Jędrzejczak.
Funkcjonowanie w wojskowym szpitalu, mimo oficjalnych deklaracji o znaczeniu przeszczepów w razie konfliktu nuklearnego, nie wiązało się z realnym wsparciem. - Nie dostaliśmy etatów, sprzętu ani dodatkowego finansowania. Plany istniały, ale nikt nie ułatwiał ich realizacji. Udało się tylko dzięki zespołowi – podkreślił w rozmowie z PAP. Po wykonaniu dziewięciu zabiegów, z których trzech pacjentów żyje do dziś, zespół został rozwiązany, choć technologia była już opracowana.
Pierwszą pacjentką prof. Jędrzejczaka, w kwestii przeszczepu szpiku, była sześcioletnia dziewczynka z zespołem Diamonda-Blackfana, skierowana do jego zespołu przez prof. Urszulę Radwańską. - To była sytuacja graniczna: miała 60 transfuzji, a w ich wyniku początki marskości wątroby. Na świecie wykonano wcześniej tylko jeden taki przeszczep – zaznaczył profesor. Zabieg zakończył się sukcesem, a pacjentka żyje do dziś i nie wymaga transfuzji. Do ośrodka nie trafiali wówczas chorzy dorośli, bo – jak zaznaczył prof. Jędrzejczak – wielu hematologów zajmujących się dorosłymi pacjentami nie wierzyło w skuteczność tej metody.
Profesor przypomniał, że pierwsze globalne próby rozpoczęto w latach 50., a masowe przeszczepienia od dawców niespokrewnionych rozwinęły się dopiero w XXI wieku, wraz z powstaniem rejestrów. - W tym sensie zabieg z 1984 r. mieścił się w światowej fazie pionierskiej – podkreślił.
W tamtym czasie w ostrych białaczkach szanse przeżycia były minimalne. W chorobach wrodzonych, takich jak ta u pierwszej pacjentki, przeszczep był jedyną możliwością ratunku. Dziś – jak wskazał profesor – w ostrej białaczce szpikowej wyleczyć można około 50 proc. chorych, choć procedura wciąż jest obciążona ryzykiem i wymaga dobrego stanu ogólnego pacjenta. - Najstarszy mój pacjent miał 76 lat i przeszedł przeszczep od dawcy niespokrewnionego z dobrym skutkiem – dodał.
Polska hematologia, jak ocenił prof. Jędrzejczak, jest obecnie silna szczególnie w zakresie transplantacji: w naszym kraju wykonuje się ponad 2 tys. przeszczepień rocznie, działa ponad 20 ośrodków wykonujących te procedury, a rejestry obejmują 2,3 mln dawców – to piąty wynik na świecie. Powstały banki komórek i centra typowania, a rozwojowi dawców sprzyja działalność organizacji takich jak DKMS.
Nowe terapie – w tym CAR-T – stopniowo ograniczają część wskazań do przeszczepień, podobnie jak wcześniej terapie celowane w przewlekłej białaczce szpikowej, ale – jak podkreślił profesor – przeszczep pozostaje metodą o unikalnej skuteczności. - To zabieg ryzykowny, stosowany, gdy choroba jest gorsza od leczenia – ocenił.
Największym wyzwaniem na przyszłość jest – jego zdaniem – rosnąca liczba pacjentów. - Wiele chorób ostrych stało się przewlekłymi. Pacjenci żyją lata, ale wymagają wielokrotnych hospitalizacji. Mimo podwojenia liczby hematologów w ciągu 20 lat system nie nadąża za potrzebami starzejącego się społeczeństwa – podsumował.
Mira Suchodolska (PAP)