Funkcjonowanie pamięci w przypadku fotografii jak i traumatycznego przeżycia jest niezwykle podobne. Sposób w jaki reagujemy, gdy coś dotyka naszego tabu, jest fascynujący - powiedziała PAP fotografka Marta Zgierska. Wystawa jej prac w Instytucie Fotografii Fort potrwa do 11 marca.
PAP: Na wystawę w Instytucie Fotografii Fort składają się prace z dwóch projektów: „Post” i „Drętwienie”. Jak długo i w jakich okolicznościach powstawały te zdjęcia?
Marta Zgierska: Cykl „Post” powstawał 4 lata, natomiast „Drętwienie” to proces, który zajął około roku. Kilka lat temu postanowiłam włączyć w swoje prace wątek osobisty, tak aby stał się podstawą moich twórczych poszukiwań. Impulsem do podjęcia takiej decyzji była ocena opisowa na zakończenie pierwszego semestru mojej nauki w szkole podstawowej, którą znalazłam przypadkiem po latach w moim rodzinnym domu. Dokumentację tej oceny będzie można zobaczyć na wystawie. Choć czytając ją łatwo uśmiechnąć się pod nosem, tak naprawdę stanowi bardzo ważny punkt - to pryzmat, przez który można oglądać cała wystawę.
Ta stara kartka była dla mnie obnażeniem absurdu różnic między opinią z zewnątrz a własnym doświadczeniem, między tym, co zapisuje się w świadomości grupy a własną pamięcią. Zaczęłam zastanawiać się jakie napięcia nosimy w sobie, i właśnie to osobiste napięcie chcę oddać w swoich pracach. Wszelki lęk, natręctwa, nerwice.
Potem miałam poważny wypadek samochodowy; nastąpił czas urzeczywistniania się lęków. Był to moment przełomowy w moim życiu, a co za tym idzie dla procesu powstawania cyklu. Po wypadku w pracach pojawiły się inne motywy, traumy, a sam proces pracy był bardziej bolesny i cielesny.
PAP: Co sprawia, że - jak napisano w tekście kuratorskim - wystawa stanowi rodzaj pani autoportretu?
Marta Zgierska: Jak zauważył kurator wystawy Adam Mazur wszystkie prace można traktować jako autoportret, na dodatek taki, w którym każdy w pewien sposób może się przejrzeć. To autoportret złożony z odłamków, emocji, fragmentów, które budują obraz osobowości i wewnętrznego napięcia, jakie nosimy w sobie.
Na fotografiach nie zawsze musi pojawiać się postać, czy twarz autora, by były one autoportretem.
W nowym, niepokazywanym jeszcze cyklu „Dryf” oraz w serii, nad którą właśnie pracuję nie pojawiam się osobiście, a eksploruję motyw śladu obecności czy zasłonięcia. Ta fascynacja „byciem na styku” zrodziła się w trakcie pracy nad pokazywanym na wystawie „Drętwieniem”. W tym cyklu przechodzę przez proces wykonywania kolejnych odlewów własnej twarzy, by zadać pytanie o czas i rolę doświadczenia. Fotografuję materię, która pośredniczy między twarzą a aparatem, która „zapamiętuje”, zasłania, nosi w sobie kolejny wizerunek.
W przypadku prac pokazywanych na wystawie, głównym źródłem obrazów było wszystko to, co dzieje się wewnątrz mnie. Proces powstawania poszczególnych obrazów jest bardzo różny. Korzystam z „gotowych” artefaktów z mojego życia - jak zakrwawiona kurtka, zwłaszcza, gdy odnoszę się bezpośrednio do wypadku. Wykonuję też instalacje, „chwilowe” rzeźby, działam na swoje ciało. Metod pracy jest wiele, tak jak wiele jest fotografowanych obiektów.
PAP: Na czym polega związek pomiędzy projektem „Post”, a „Drętwieniem”?
Marta Zgierska: „Drętwienie” jest zapisem odlewów mojej twarzy. Każdy kolejny odlew to inna forma. Formy wykonywane były w ciągu jednej sesji, jedna po drugiej. Mimo tej samej osoby, tego samego dnia i sposobu działania, każdy wizerunek jest inny, na swój sposób zdeformowany. Na wystawie prezentuję dokumentację wykonaną na tradycyjnym japońskim papierze, co daje wspomnienie pierwotnie użytego, kruchego i bardzo taktylnego medium jakim jest gips.
Cykle funkcjonują razem nie tylko na wystawach, ale także w mojej pierwszej książce. W niej twarze „Drętwienia” reprodukowane są na „biblijnym” papierze, którego przezroczystość sugeruje ich jedność i odrębność, przypomina o chwili przed, i chwili po, a jednocześnie wyodrębnia to, co teraz.
Choć cykle „Drętwienie” i „Post” są odrębnymi pracami, pozostają bardzo mocno splecione ze sobą. Oba cykle mówią o osobowości, o pamięci, o kształtowaniu przez doświadczenia. W Muzeum Fotografii w Helsinkach razem z kuratorkami zdecydowałyśmy się pokazać je w jednej sali, na „widzących się” ścianach. Podobnie będzie w premierowym pokazie w Polsce w galerii Instytutu Fotografii Fort, gdzie prace z „Postu” będą okalać znajdujące się w centralnym miejscu „Drętwienie”.
PAP: Czy możemy w przypadku tych projektów mówić o pewnym rodzaju terapii poprzez fotografię?
Marta Zgierska: Ani „Post”, ani „Drętwienie” zdecydowanie nie mają założeń terapeutycznych. To tylko obraz tego jak jest. Próba oddania całego napięcia, jakie nosimy w sobie. To odbicie, a nie próba pokonania własnych słabości.
Każda z moich prac jest efektem długiego procesu, w którym dookreślam sensy jakie mnie interesują i łączę je z formalnymi rozwiązaniami. Często pracuję odnosząc się do osobistych doświadczeń, korzystam z własnego ciała. „Post” jest na tym polu szczególny, bo jest bardzo ściśle połączony z moim życiem. Jednak dalej jest to dla mnie proces naturalny dla artysty, działanie, które jest twórczą odpowiedzią na zastaną rzeczywistość.
PAP: W jaki sposób prace mogą wejść interakcję z odbiorcą?
Marta Zgierska: Aby w pełni odpowiedzieć na to pytanie, muszę zaznaczyć, że własne doświadczenia nie są jedyną podstawą dla „Postu”. Cykl wyrasta także z teoretycznej refleksji: na ile medium fotografii z wszystkimi swoimi właściwościami przylega do struktury traumy? Analizując cykle fotograficzne podejmujące temat osobistej traumy, zauważyłam bardzo dużo podobieństw w, często intuicyjnie, dobieranych środkach. Zaczęłam przyglądać się funkcjonowaniu pamięci, które w przypadku fotografii i w przypadku przeżycia traumatycznego okazało się niezwykle podobne.
Przeżycia traumatycznego nie jesteśmy w stanie normalnie doświadczyć w czasie rzeczywistym, bo bodźce są zbyt mocne. To niedoświadczenie zostaje w nas, by później powracać i nękać naszą świadomość, czasami przez lata. Wiele mocnych doświadczeń, mimo swojej indywidualności, ma ten sam rdzeń – przez co jestem skłonna mówić o pewnego rodzaju „wspólnocie przeżycia traumatycznego”. Nieraz pojedynczy, ascetyczny obraz, nie wyrażający znaczeń explicite, może w różnych osobach przywołać podobne wspomnienia, flashbacki.
Całość wystawy ma z kolei w sobie ciężar emocjonalny, który powoduje bardzo różne, często skrajne reakcje: mimo że wizualnie nie przekraczam żadnego tabu. To fascynujące w jaki sposób reagujemy, gdy coś dotyka naszego prywatnego tabu.
Rozmawiał Marek Sławiński (PAP)
Wernisaż wystawy zdjęć autorstwa Marty Zgierskiej odbędzie się 9 lutego w warszawskiej Galerii Instytutu Fotografii Fort. Ekspozycja potrwa do 11 marca.
Marta Zgierska (ur. 1987) jest polską fotografką, absolwentką fotografii na Państwowej Wyższej Szkole Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej oraz teatrologii i dziennikarstwa Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie. W swojej praktyce artystycznej zajmuje się problematyką traumy i doświadczeń granicznych oraz pracą z ciałem. Nadaje tym wątkom osobisty rys, często stawiając siebie w roli obiektu działań. Jej debiutem na arenie międzynarodowej, a zarazem najbardziej znaną pracą jest cykl "Post", uhonorowany prestiżową nagrodą Prix HSBC pour la Photographie.
W 2015 r. Zgierska znalazła się na sporządzonej przez magazyn Lens Culture liście 50 najciekawszych fotografów młodego pokolenia na świecie. Jej zdjęcia prezentowane były na wystawach indywidualnych we Francji, Włoszech, Szwajcarii, Stanach Zjednoczonych, Japonii, Szwecji, Finlandii, Grecji, Hiszpanii i Portugalii, jak również w ramach wystaw zbiorowych, m.in. w Holandii, Belgii, Libanie, Tunezji, Korei Południowej.
autor: Marek Sławiński
masl/ agz/