Aleję Pawła Adamowicza stołeczne władze, wraz z żoną i bratem zmarłego prezydenta Gdańska oraz obecną prezydent tego miasta Aleksandrą Dulkiewicz, odsłoniły w piątek w śródmiejskim parku Tadeusza Mazowieckiego. Nigdy nie zapomnimy, że Gdańsk-Warszawa to wspólna sprawa – mówił Rafał Trzaskowski.
W uroczystości odsłonięcia tablicy alei udział wzięli prezydenci i wiceprezydenci Warszawy i Gdańska, rodzina Pawła Adamowicza - Magdalena Adamowicz i Piotr Adamowicz, szefowa Rady Warszawy Ewa Malinowska-Grupińska, politycy Platformy Obywatelskiej, w tym szef PO Borys Budka i kandydatka na urząd prezydenta, wicemarszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska, a także przybyli warszawiacy.
Aleja parkowa Pawła Adamowicza, zmarłego po tym, jak został zaatakowany nożem na ubiegłorocznym finale WOŚP w Gdańsku, mieści się w parku Tadeusza Mazowieckiego. Prezydent Trzaskowski podkreślał, że Paweł Adamowicz stał się symbolem samorządów, bliskości z ludźmi i wierności swoim poglądom.
Przywołał także anegdotę, zgodnie z którą Paweł Adamowicz, kiedy jeździł do Warszawy, powtarzał: "Gdańsk-Warszawa, wspólna sprawa". "My nigdy w Warszawie Pawła Adamowicza nie zapomnimy i nigdy nie zapomnimy, że Gdańsk-Warszawa to wspólna sprawa" - zadeklarował prezydent stolicy.
Aleksandra Dulkiewicz podczas uroczystości wskazywała natomiast na związki między Pawłem Adamowiczem a Tadeuszem Mazowieckim. Od dziś, dodała, znów są razem. "Wiele bym dała, by usłyszeć, o czym dzisiaj rozmawiają" - powiedziała.
Żona Pawła Adamowicza, europosłanka Magdalena Adamowicz podziękowała władzom Warszawy za tę inicjatywę i mówiła o wadzę, jaką jej mąż przywiązywał do samorządu. "Idee Pawła miały charakter +glokalny+, bowiem on myślał globalnie, a działał lokalnie. Nie prowadził polityki krótkowzrocznie, nie był zainteresowany szybkim osiąganiem celów. Miał wizje sięgające daleko w przyszłość" - podkreśliła.
Piotr Adamowicz, starszy brat zmarłego i poseł Koalicji Obywatelskiej, podkreślał m.in., że Gdańsk jest nie tylko miastem wolności, lecz także solidarności. Małgorzata Kidawa-Błońska wskazywała natomiast, że jedne z ostatnich słów Pawła Adamowicza mówią o tym, że dobrem trzeba się dzielić. "O tym trzeba pamiętać: ludzi trzeba szanować, z ludźmi trzeba rozmawiać, w każdym trzeba znaleźć coś dobrego i taki był Paweł Adamowicz" - mówiła.
Ewa Malinowska-Grupińska przyznała z kolei, że wiele by oddała, aby nie musieć stać dziś na tym miejscu i aby to tragiczne wydarzenie nigdy nie nastąpiło. "Ale nastąpiło. W Warszawie co roku chodzimy w inne miejsce, stawiamy świeczki w miejscu, gdzie został zamordowany Gabriel Narutowicz. Przez całe lata, kiedy tam chodziłam wydawało mi się, że czczę moment historii, coś co się w ogóle nie może zdarzyć w dzisiejszych czasach. Pomyliłam się. Historia wraca" - powiedziała.
Paweł Adamowicz był samorządowcem, politykiem, działaczem opozycji w PRL, prezydentem Gdańska w latach 1998–2019. 13 stycznia 2019 r. 27-letni Stefan W. ugodził go nożem na scenie podczas gdańskiego finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Samorządowiec zmarł następnego dnia w szpitalu. Miał 53 lata.
Z inicjatywy Trzaskowskiego 16 stycznia Rada Warszawy głosami KO przyjęła uchwałę nadającą alei parkowej imię Pawła Adamowicza. Radna niezrzeszona Monika Jaruzelska wstrzymała się wówczas od głosu, a w głosowaniu nie wzięli udziału radni Prawa i Sprawiedliwości. Wcześniej radni PiS argumentowali, że żadna ze stołecznych ulic nie została dotąd nazwana imieniem prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego, który blisko dziesięć lat temu zginął w katastrofie smoleńskiej.
Trzaskowski zapowiadał, że z inicjatywą, aby uczynić patronem którejś z warszawskich ulic Lecha Kaczyńskiego, wyjdzie po wyborach parlamentarnych. Po tych wyborach, zadeklarował jednak, że zrobi to po kolejnych, prezydenckich. W niedawnej rozmowie z RMF FM szef PO Borys Budka ocenił, że stworzenie ulicy Lecha Kaczyńskiego byłoby dobrym gestem w dziesiątą rocznicę katastrofy.
Prezydent Warszawy pytany o tę kwestię w piątek podtrzymał, że z taką inicjatywą wyjdzie po majowych wyborach. Jego zdaniem każde jego działania wykorzystywane są w sposób polityczny. "Mam nadzieję, że po wyborach, kiedy opadną te emocje, będzie można podjąć tę decyzję bez zgiełku politycznego i w zgodzie" - dodał. (PAP)
Autorka: Agnieszka Ziemska
agzi/ robs/