Dziewięć osób, w tym jedną pośmiertnie, uhonorowano w czwartek w Białymstoku nadanymi przez prezydenta Andrzeja Dudę Krzyżami Wolności i Solidarności za walkę z systemem komunistycznym. Odznaczania wręczył wiceprezes Instytutu Jan Baster.
Krzyże odebrali działacze opozycji antykomunistycznej: Bogdan Arczewski, Sławomir Karolik, Leszek Lewoc, Józef Racewicz, Zdzisław Wasilewski, Tadeusz Waśniewski, Wanda Wieliczko, Roman Wilk. Jeszcze jeden nagrodzony - Józef Laskowski - był nieobecny. Pośmiertnie uhonorowano Henryka Perkowskiego - odznaczenie odebrał jego brat.
Wiceprezes IPN Jan Baster mówił, że Krzyż Wolności i Solidarności to jedno z najpiękniejszych polskich odznaczeń. Powiedział, że wręczenie tego krzyża to moment, w którym "my jako przedstawiciele wolnej Polski chcemy spłacić dług, który zaciągnęliśmy u wszystkich, których w latach komunistycznego zniewolenia, walcząc w obronie podstawowych ludzkich spraw położyli na szali wolność osobistą, wolność i dobrobyt swoich rodzin i ponosili przez lata ofiarę zapomnienia".
Poinformował, że od 2010 r. krzyżem tym nagrodzono ok. czterech tysięcy osób. Przypomniał, że wśród inicjatorów ustanowienia tego odznaczenia byli m.in. prezydent RP Lech Kaczyński, prezes IPN Janusz Kurtyka czy pochodzący z województwa podlaskiego wicemarszałek Sejmu i Senatu Krzysztof Putra, którzy zginęli w katastrofie smoleńskiej.
"Bardzo wielu z inicjatorów i pomysłodawców i potem gorących orędowników powstania tego odznaczenia zginęło w katastrofie smoleńskiej. Dlatego sądzę, że te uroczystości, dzisiejsza również, są takim wypełnieniem testamentu tych ludzi, którzy byli nam bliscy, a już ich nie ma między nami" - mówił wiceprezes IPN.
Przypomniał, że Krzyż Wolności i Solidarności nawiązuje do krzyża niepodległości z 1930 r. ustanowionego z inicjatywy Aleksandry Piłsudskiej. "Oba odznaczenia miały podobny cel: uhonorowanie tych, którzy walczyli o wolność i niepodległość bez broni, siłą własnej godności, honoru i odwagi, cech charakteru, które nie są dane każdemu" - mówił Baster.
Wiceprezes zaznaczył, że wśród wszystkich ok. czterech tysięcy odznaczonych najwięcej jest takich osób, które nigdy wcześniej nie były honorowane żadnymi nagrodami. Mówił, że działacze w małych miejscowościach byli najbardziej narażeni na represje. "I dlatego właśnie na prowincji odwaga kosztowała najwięcej" - dodał. Przypomniał, że osoby walczące z systemem komunistycznym poniosły różne skutki swojej działalności - rodzinne, ekonomiczne, dlatego chciałby, by odznaczenia były też nagrodą dla rodzin.
"Są wśród was zwykli ludzie, ówcześni robotnicy, rolnicy, ale i pracownicy wyższych uczelni. To pokazuje, że pragnienie życia w wolnej ojczyźnie było pragnieniem powszechnym. A jednak nie wszystkim wystarczało odwagi, żeby sprzeciwić się zbrodniczemu systemowi, który jeszcze w trakcie swojej agonii nie wahał się zabijać przeciwników politycznych" - mówił Jan Baster.
Dziękując w imieniu odznaczonych, Tadeusz Waśniewski powiedział, że uczestnicząc w tworzeniu Solidarności, ówcześni działacze - jak to ujął - myśleli raczej o "poszerzeniu marginesu wolności". Przypominał, że Solidarność była zaskoczeniem dla ówczesnych władz PZPR.
Krzyże Wolności i Solidarności są przyznawane od sierpnia 2010 r. Ustanowiono je przed 30. rocznicą Sierpnia'80 oraz powstania NSZZ "Solidarność", by uhonorować tych, którzy "w latach 1956–1989, nie zważając na represje i prześladowania, przeciwstawili się komunistycznej dyktaturze i stanęli w obronie podstawowych wartości".(PAP)
kow/ itm/