Walka z władzą komunistyczną była przede wszystkim walką z niesprawiedliwością i kłamstwem. Nie można było obojętnie patrzeć na ludzką krzywdę – mówili we wtorek na konferencji w PE byli dysydenci z Europy Środkowo-Wschodniej, w tym z Polski.
Ludwika i Henryk Wujcowie, Zbigniew Janas, a także estońska opozycjonistka z czasów komunistycznych Lagle Parek oraz czeski działacz niepodległościowy Jan Ruml przyjechali do Brukseli na konferencję i na otwarcie wystawy poświęconej środkowoeuropejskim dysydentom i historii regionu.
Czeski działacz niepodległościowy Jan Ruml mówił, że przełomowym momentem, w którym poczuł powiew wolności, było założenie czechosłowackiej organizacji opozycyjnej "Karta 77". „Ona jakby zwróciła nam historię. To byli ludzie różnych zawodów, którzy ze sobą rozmawiali. To było coś fascynującego” – podkreślił.
Ruml wspominając swoją walkę z reżimem komunistycznym powiedział, że podstawowym powodem, dla którego walczył o prawa człowieka, była nie tylko brutalność milicji, ale też niesprawiedliwość, która wynikała z samej budowy systemu komunistycznego. „Ta niesprawiedliwość przejawiała się w tym, że niektórzy ludzie nie mogli dostać się na studia czy zdobyć pracy” – powiedział. Jak dodał, przełomowym momentem, w którym poczuł powiew wolności, było założenie czechosłowackiej organizacji opozycyjnej "Karta 77". „Ona jakby zwróciła nam historię. To byli ludzie różnych zawodów, którzy ze sobą rozmawiali. To było coś fascynującego” – podkreślił.
Ruml zaznaczył, że najważniejszą rolę w walce z komunizmem odgrywała wola obywateli, którzy pragnęli wolności. „Demonstrowaliśmy tak długo, aż reżim padł. Mówiło się, że ktoś rano jadł śniadanie w więzieniu, a po południu demonstrował. Wszystko nagle zaczęło się zmieniać. Mnie przy życiu trzymał esej Vaclava Havla, który napisał, że w czasach beznadziei musimy robić rzeczy, które uznamy z właściwe” - powiedział.
Ludwikę Wujec w komunizmie odstraszało również przede wszystkim kłamstwo, które - jak mówiła - można było znaleźć w gazetach czy usłyszeć z głośników. „Uważam się za wychowankę 1968 roku, studenckiego buntu, który zaczął się od obrony kolegów wyrzuconych ze studiów za to, że odważyli się spotkać z francuskim dziennikarzem. Zderzenie studenckiego protestu z tym, co się czytało o nim w prasie, a potem represje pozwoliły nam zrozumieć, że tej władzy wierzyć nie można” – powiedziała.
„W 1976 roku, po strajkach w Ursusie i Radomiu, po tym, jak dramatycznie represjonowano robotników, którzy nie chcieli żyć za głodowe pensje, jak ich pobito, wsadzano do więzień, człowiek musiał działać” – podkreśliła działaczka niepodległościowa. Dodała, że potem ta chęć do działania ich „wessała”.
Jej mąż przywołał również protesty. „To były naturalne reakcje na kłamstwo. Myśmy nie myśleli o obaleniu komunizmu, ale o tym, że musimy pójść i pomóc. Władzy to się nie podobało. To ogarnęło dość dużą grupę ludzi. O dziwo, po roku udało się wyciągnąć z więzienia wszystkich ludzi. To był znak, że trzeba iść dalej, działać, drukować” – powiedział Henryk Wujec.
„W 1976 roku, po strajkach w Ursusie i Radomiu, po tym, jak dramatycznie represjonowano robotników, którzy nie chcieli żyć za głodowe pensje, jak ich pobito, wsadzano do więzień, człowiek musiał działać” – podkreśliła Ludwika Wujec. Dodała, że potem ta chęć do działania ich „wessała”.
Zbigniew Janas mówił, że był robotnikiem i w tamtych czasach nie znał studentów, ale postanowił znaleźć dojście do działaczy opozycyjnych i to mu się udało. Przełomowym momentem – dodał – było przeczytanie przez niego esejów napisanych przez sygnatariuszy „Karty 77”. „Powiedziałem sobie, że teraz już wiem, co mam robić. To był moment najważniejszy” – zaznaczył.
Lagle Parek w dzieciństwie została zesłana wraz z rodziną na Syberię, skąd do Estonii wróciła po śmierci Józefa Stalina. Zaangażowała się w działalność niepodległościową, za co trafiła do więzienia. Jak mówiła, motywem jej działania było to, że nie zgadzała się z "okupacją Estonii". „Estończycy to niewielki naród i dla nas kultura jest sprawą fundamentalną. Chcieliśmy, żeby zakazana literatura była czytana, żeby ludzie wiedzieli, ile Estończycy wnieśli do światowej kultury ” – powiedziała.
Celem konferencji było przypomnienie o dorobku działaczy opozycji demokratycznej z krajów Europy Środkowej i Wschodniej w ich pokojowej walce z komunistycznym reżimem.
Konferencji towarzyszy wystawa; przedstawia zdjęcia z krajów członkowskich UE, które do 1989 roku znajdowały się w bloku wschodnim i wystąpiły z niego w ramach przemian ustrojowych i rewolucji pokojowych.
Konferencja, jak i wystawa została zorganizowana przez Europejską Partię Ludową. Gospodarzem jest europoseł Michał Boni (PO), współorganizatorami są posłowie EPL: Alojz Peterle ze Słowenii, Jaromir Sztietina z Czech oraz Tunne Kelam z Estonii.
Z Brukseli Łukasz Osiński (PAP)
luo/ gpal/ mmp/ mc/