Kilka tysięcy osób odwiedziło we wtorkowy wieczór amerykańską bazę w Redzikowie. Z okazji obchodzonego w USA 4 lipca Dnia Niepodległości, Amerykanie zaprosili tego dnia mieszkańców na dzień otwarty. Była to dla nich pierwsza okazja do odwiedzenia bazy.
Gości przywitał dowódca NSF (Naval Support Facility) Redzikowo Rick Gilbert, który w kilku zdaniach przypomniał historię obchodzonego od 241 laty amerykańskiego święta. "Dzisiaj mamy świetną okazję, aby być transparentni dla polskiego społeczeństwa. Chcę dziś ze wszystkimi porozmawiać, odpowiedzieć na wszystkie pytania" – powiedział PAP Gilbert, który po oficjalnym przywitaniu, wraz z żoną, udał się na przechadzkę wśród gości.
4 lipca był pierwszą dla okolicznych mieszkańców okazją do odwiedzenia powstającej na terenie byłego lotniska bazy. Odkąd we wrześniu ub. roku Amerykanie rozpoczęli tam prace budowlane, wstęp na ten teren jest ograniczony: wejście możliwe jest tylko po uzyskaniu specjalnej przepustki.
Nic więc dziwnego, że we wtorek z okazji zobaczenia na własne oczy amerykańskiej bazy skorzystało bardzo wielu mieszkańców okolicznych miejscowości: przed wjazdem do bazy ustawiały się długie sznury aut korkując na jakiś czas ruch na drodze krajowej nr 6.
Powstające obiekty amerykańskiej bazy - kilka niedużych, parterowych budynków, z których większość osiągnęła już stan surowy, goście mogli jednak oglądać tylko z daleka: przygotowane dla nich atrakcje ulokowano bowiem kilkaset metrów od terenu samej budowy, na który wejście było zabronione.
"Ze starego lotniska już nic nie zostało, a to było dosyć rozbudowane lotnisko" – powiedział PAP pan Ryszard ze Słupska, który wiele lat temu służył w jednostce stacjonującej na terenie dzisiejszej bazy i we wtorek skorzystał z okazji, by zobaczyć, co się zmieniło. "Nie ma już hangarów – jeszcze poniemieckich. To było jedno z nielicznych lotnisk w Polsce, gdzie wszystkie samoloty były zahangarowane" – wyjaśnił w rozmowie z PAP.
"Przyjechaliśmy zobaczyć, bo myślę, że budowa tej bazy to bardzo ważne wydarzenie. Jesteśmy miejscowi, więc co jakiś czas mamy informacje w lokalnych gazetach, co tu się dzieje, ale chcieliśmy zobaczyć na własne oczy, jak to wygląda" – powiedział z kolei PAP pan Paweł z leżącego niedaleko Redzikowa Postomina, który – jak wielu innych gości, którzy odwiedzili bazę we wtorek, zabrał z sobą syna.
"Budowli tu nastawiali" - skomentował w rozmowie z PAP Pan Jarosław, który odbywał w Redzikowie służbę wojskową, a we wtorek przyjechał z rodziną ze Słupska, by przekonać się, jakie zmian zaszły w bazie. "Szkoda, że nie wpuszczają na koszary" – żałował.
W programie dnia otwartego znalazły się występy orkiestry Reprezentacyjnej Sił Powietrznych i zespołu Marynarki Wojennej. Przewidziano też koncert amerykańskiego zespołu. Chętni mogli pograć w Cornhole - amerykańską grę polegającą na rzucaniu do celu woreczkami wypełnionymi zazwyczaj ziarnami kukurydzy czy wziąć udział w konkursach w jedzeniu arbuzów i hot-dogów. Na miejscu można też było spróbować innych typowo amerykańskich potraw i piwa.
Na byłym lotnisku, na terenie którego budowana jest baza, goście mogli też oglądać kilkadziesiąt wojskowych i policyjnych pojazdów. Był to sprzęt używany przez polską armię i policję, bo Amerykanie, których w Redzikowie jest dziś około 60, nie przywieźli tutaj jeszcze swoich pojazdów. Największą ciekawość, zwłaszcza wśród dzieci, wzbudzały największe pojazdy, w tym haubica samobieżna oraz bojowy wóz piechoty.
W planie dnia otwartego znalazła się również parada z flagami, a wieczór ma zakończyć pokaz sztucznych ogni.
Od momentu pojawienia się w Redzikowie amerykańscy żołnierze bardzo integrują się z lokalną społecznością. Brali udział w bardzo wielu lokalnych świętach i państwowych uroczystościach, w tym w obchodach polskiego Święta Niepodległości i Konstytucji 3 Maja, rocznicy zakończenia II wojny światowej, obchodach Bożego Narodzenia czy Wielkiej Nocy.
Amerykanie pomagają też jednej z działających w Słupsku społeczności chrześcijańskich w remoncie zajmowanego przez nią obiektu przeznaczonego na siedzibę zboru.
W ramach współpracy z Zespołem Szkół w Redzikowie od lutego Amerykanie biorą też m.in. udział w zajęciach z języka angielskiego i wychowania fizycznego. Ich udział w lekcjach polega głównie na konwersacjach, które odbywają się w języku angielskim i polskim.
Umiejscowiona w Redzikowie baza pocisków przechwytujących amerykańskiego systemu obrony przeciwrakietowej ma chronić wojska USA i sojuszników z NATO przed pociskami balistycznymi wystrzelonymi z Bliskiego Wschodu. Znajdą się w niej wyrzutnia rakiet przechwytujących oraz radar śledzenia celów i kierowania ogniem.
Poza obiektami stricte militarnymi, w ramach inwestycji w Redzikowie powstają też obiekty dla dowództwa i administracji bazy oraz mającego liczyć docelowo ok. 300 osób personelu. Pierwsza nieco większa - około 20-osobowa, grupa amerykańskich żołnierzy pojawiła się w Redzikowie w listopadzie ub.r.
Jak wyjaśnił we wtorek w rozmowie z PAP Gilbert, dziś załoga bazy liczy około 60 marynarzy, a ich liczba będzie się stopniowo – z miesiąca na miesiąc, zwiększać, by w grudniu 2018 r. osiągnąć liczbę 150. Jak zaznaczył Gilbert, gdy baza osiągnie gotowość, marynarze będę mieszkać w barakach budowanych na jej terenie. Na miejscu będą też mieli do dyspozycji salę gimnastyczną, stołówkę i przychodnię. Gilbert zaznaczył, że w razie konieczności, marynarze będą korzystali z pomocy szpitala w Słupsku i z całą pewnością będą się też zaopatrywać w mieście w dodatkowe produkty.
W ocenie Gilberta udowa bazy zaawansowana jest w około 60 procentach, ale żaden z budynków, które powstają na jej terenie nie jest jeszcze ukończony – prace nad wszystkimi obiektami prowadzone są równolegle. "Na chwilę obecną wszystko idzie wedle planu i baza powinna osiągnąć gotowość w grudniu 2018 r." – powiedział PAP Gilbert.
Koszty budowy bazy Amerykanie oszacowali na kwotę od kilkudziesięciu do 300 mln dolarów. Inwestycja jest kolejnym etapem zainicjowanego w 2009 r. programu europejskiej części tarczy antyrakietowej (European Phased Adaptive Approach). Baza w Redzikowie ma służyć do przechowywania i odpalania rakiet SM-3 Block IIA.
Baterię tych samych pocisków w wersji lądowej (Aegis Ashore) zainstalowano w Deveselu w Rumunii. W skład systemu obrony przeciwrakietowej wchodzą także cztery okręty systemu Aegis stacjonujące w Hiszpanii i uzbrojone w pociski SM-3 w wersji morskiej, a także radar wykrywania i śledzenia pocisków balistycznych w Turcji. Poszczególne elementy są włączone w system dowodzenia i kontroli w amerykańskiej bazie w niemieckim Ramstein. (PAP)
Anna Kisicka
aks/ wkt/