27.05.2009 Kijów (PAP) - 20 lat temu, po upadku komunizmu Polacy odczuwali strach przed wolnością, dziś natomiast nie potrafią rozmawiać o trudnych wydarzeniach z przeszłości - uważa redaktor naczelny "Gazety Wyborczej" Adam Michnik. Michnik mówił o tym podczas niedawnego wykładu "20 lat wolności. Polska perspektywa" w Akademii Kijowsko-Mohylańskiej w Kijowie. W wyborach do Sejmu kontraktowego 4 czerwca 1989 roku Michnik został posłem z rekomendacji Komitetu Obywatelskiego.
"Polska jest krajem fantastycznego sukcesu" - mówił.
Analizując wydarzenia, które w czerwcu 1989 r. doprowadziły do pierwszych wolnych wyborów, Michnik wskazał, że porozumienie nie byłoby możliwe bez zgody politycznej ówczesnych przywódców dwóch przeciwnych obozów: Lecha Wałęsy ze strony Solidarności i generała Wojciecha Jaruzelskiego, reprezentującego stronę rządzącą.
"Czym odpłaciła im za to moja ojczyzna? Jaruzelski od dziesięciu lat ciągany jest po sądach, a Wałęsę jego koledzy oskarżyli, że był agentem SB. Teraz przy każdej okazji Wałęsa musi tłumaczyć, że agentem nie był" - powiedział Michnik.
Wydarzenia sprzed 20 lat Michnik określił jako "aksamitną rewolucję bez przemocy", która nie doprowadziła jednak do tego, że wszyscy Polacy w jednej chwili poczuli się całkowicie wolni.
"Po zwycięstwie nastał strach przed wolnością, niechęć do brania spraw w swoje ręce. W efekcie kilka lat po upadku starego systemu do władzy w Polsce i innych państwach postkomunistycznych wrócili byli komuniści" - zaznaczył.
Zdaniem Michnika ich powrót do władzy był dla wielu ludzi rozczarowaniem, jednak z czasem członkowie formacji postkomunistycznych dali się poznać nie jako "hamulcowi", lecz zwolennicy integracji Polski ze strukturami zachodnimi - Unią Europejską i NATO.
Wśród głównych problemów współczesnych Polaków redaktor "Gazety Wyborczej" wymienił przede wszystkim strach przed przeszłością.
"Nadal nie wiemy, jak radzić sobie z przeszłością komunistyczną, nieszlachetną. Polacy uważają się za naród wybrany, który ze swej natury nigdy nie mógł wyrządzić nikomu żadnego zła. Wciąż nie potrafimy rozmawiać o trudnych wydarzeniach z przeszłości" - powiedział.
Michnik uważa ponadto, że choć Polska poradziła sobie z - jak to określił - "putinizmem", to obecnie stoi przed zagrożeniem "berlusconizmu".
"W moim kraju +putinizm+ był realizowany w czasach rządów Prawa i Sprawiedliwości i funkcjonował pod sztandarami zagrożenia ze strony Rosji i Niemiec. Obecnie grozi mu +berlusconizm+, w którym kumulują się pieniądze, władza polityczna i media. Demokracja przekształca się tu w karykaturę" - ostrzegał Michnik w Kijowie.
Jarosław Junko (PAP)
jjk/ kar/ bk/