Od przyszłego roku w niemieckim kraju związkowym Hesja będzie oficjalnie obchodzony Dzień Pamięci o Ofiarach Ucieczek, Wypędzenia i Deportacji - poinformował w piątek premier tego landu Volker Bouffier (CDU). Wcześniej podobną decyzję podjęła Bawaria.
68 lat po zakończeniu II wojny światowej taki dzień pamięci jest "jak najbardziej potrzebny i stosowny" - oświadczył Bouffier podkreślając, że "wypędzenie jest i pozostanie aktem bezprawia".
Decyzję podjęła rządząca w Hesji koalicja CDU i FDP. Dzień pamięci ma być obchodzony co roku w drugą niedzielę września.
W oświadczeniu prasowym wydanym przez kancelarię heskiego premiera w Wiesbaden zaznaczono, że Hesja od 2003 roku bez powodzenia zabiegała o ustanowienie narodowego dnia pamięci o wypędzonych, wspierając stosowną propozycję w Bundesracie, drugiej izbie niemieckiego parlamentu. Obecnie Hesja podjęła decyzję na własną rękę, ponieważ "nic nie wskazuje na to, by prezydent Niemiec jako organ właściwy w tej sprawie zamierzał nią się zająć" - czytamy w komunikacie prasowym.
Bouffier wyjaśnił, że co czwarty mieszkaniec Hesji sam doświadczył ucieczki i wypędzenia lub jest najbliższym krewnym osoby dotkniętej tym dramatem. Premier podkreślił, że dzień pamięci poświęcony jest nie tylko niemieckim wypędzonym, lecz także ofiarom czystek etnicznych na całym świecie. Jego zdaniem propozycja przyczyni się do porozumienia między narodami.
68 lat po zakończeniu II wojny światowej taki dzień pamięci jest "jak najbardziej potrzebny i stosowny" - oświadczył Bouffier podkreślając, że "wypędzenie jest i pozostanie aktem bezprawia".
W maju ustanowienie w swoim kraju związkowym dnia pamięci o wypędzonych zapowiedział premier Bawarii Horst Seehofer. W połowie czerwca partie koalicji rządowej CDU/CSU-FDP doprowadziły do przyjęcia przez Bundestag uchwały wzywającej rząd Angeli Merkel do podjęcia na forum ONZ działań w celu upamiętnienia ofiar wypędzeń w ramach obchodzonego 20 czerwca Światowego Dnia Uchodźcy.
W przypadku zgody ONZ na rozszerzenie kręgu poszkodowanych o ofiary przymusowych wysiedleń rząd powinien - zdaniem autorów uchwały - zatroszczyć się o to, by dzień 20 czerwca stał się w Niemczech narodowym dniem pamięci o wypędzonych.
Ziomkostwa i związani z nimi politycy chrześcijańskiej demokracji od lat zabiegali bezskutecznie o ustanowienie 5 sierpnia narodowym dniem pamięci o wypędzonych, nawiązując do przyjętej właśnie 5 sierpnia 1950 r. "Karty niemieckich wypędzonych ze stron ojczystych", uważanej za pierwszy programowy dokument niemieckich ziomkostw.
Zwolennicy tej rocznicy wskazywali, że sygnatariusze dokumentu wyrzekli się zemsty i odwetu. Krytycy podkreślali, że autorzy nie wspomnieli ani słowem o przyczynach wysiedleń ani też o niemieckich zbrodniach. Rząd Angeli Merkel nie godził się na stanowienie dnia pamięci 5 sierpnia, obawiając się negatywnych reakcji za granicą. Kwestia upamiętnienia ofiar przymusowych wysiedleń i kwalifikowanie tych wysiedleń jako bezprawia wpływała w przeszłości negatywnie na stosunki między Warszawą a Berlinem.
Przyczyną zadrażnień był też forsowany przez szefową Związku Wypędzonych (BdV) Erikę Steinbach od końca lat 90. projekt budowy Centrum przeciwko Wypędzeniom. Placówka ma powstać w 2016 r., jednak w kształcie zasadniczo odbiegającym od pierwotnych planów Steinbach. Szefowa BdV nie weszła do władz fundacji Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie nadzorującej budowę ośrodka dokumentacyjno-informacyjnego poświęconego przymusowym wysiedleniom Niemców i innych narodów europejskich w XX wieku.
Historycy niemieccy szacują na ponad 12 mln liczbę Niemców, którzy podczas wojny i po jej zakończeniu musieli opuścić Europę Środkową i Wschodnią.
24 sierpnia, na miesiąc przed wyborami do Bundestagu, ziomkostwa obchodzić będą jak co roku Dzień Stron Ojczystych. Tym razem, jak wynika z opublikowanego przez BdV programu, w uroczystości nie weźmie udziału ani kanclerz Merkel, ani żaden inny wysokiej rangi polityk niemiecki. Główne przemówienie wygłosi historyk Arnulf Bahring. Przed poprzednimi wyborami parlamentarnymi w 2009 roku Merkel była gościem honorowym spotkania ziomkostw.
Z Berlina Jacek Lepiarz (PAP)
lep/ ap/ gma/