21.08. 2009 Warszawa (PAP) - Głównym celem rządu Tadeusza Mazowieckiego była stabilizacja gospodarki w pierwszej fazie transformacji oraz rozpoczęcie przełomowych reform. Nie obyło się to jednak bez dużych kosztów społecznych, np. bezrobocia spowodowanego upadkiem PGR-ów - powiedział PAP profesor Jerzy Osiatyński, nawiązując do 20. rocznicy powołania Mazowieckiego na premiera. Osiatyński, ekonomista i polityk, w rządzie Mazowieckiego pełnił funkcję ministra-szefa Centralnego Urzędu Planowania.
Wyjaśnił, że Centralny Urząd Planowania był instytucją zakorzenioną jeszcze w centralnie planowanej gospodarce PRL-u, nieco zreformowaną przez rząd Mieczysława Rakowskiego. "Jego zadaniem było rozpoznawanie wyzwań rozwojowych polskiej gospodarki i przygotowywanie rządowych decyzji w tym zakresie" - zaznaczył.
"Do przyjęcia teki szefa CUP zaprosił mnie Tadeusz Mazowiecki; po rozmowie z żoną zgodziłem się. Miałem poczucie olbrzymiej odpowiedzialności, a z drugiej strony świadomość braku doświadczenia. Wcześniej nikt na świecie nie wychodził jeszcze z komunizmu, nie było skąd czerpać wzorców" - wspomina profesor.
"Zdawaliśmy sobie sprawę, że gdy zostaną urealnione ceny energii, paliw, wyrobów hutniczych itd., niektóre przedsiębiorstwa mogą upaść. Ale trzeba urealnić ceny, bo kto miałby do nich dopłacać? Rychło się jednak okazało, że przy tych urealnionych cenach większość energochłonnego przemysłu cementowego czy chemicznego stała się nieopłacalna" - powiedział Osiatyński.
Przypomniał, że wtedy Polska należała - tak jak dzisiaj Ukraina - do krajów o jednym z największych zużyciu energii na jednostkę PKB, które dopiero w ciągu następnych 4-5 lat zostało radykalnie obniżone.
Dodał, że konsekwencją reformy było też urealnienie rachunku wyników i strat małych biznesów. "Choć uwolnienie cen od administracyjnej kontroli mogło być przykre dla firm nauczonych funkcjonowania przez układy, dzięki temu stworzono podstawy dla normalnego rachunku ekonomicznego. W efekcie mamy dziś wydajny sektor nowych przedsiębiorstw" - zauważył Osiatyński.
Jego zdaniem, do rozwoju handlu i przedsiębiorczości w pierwszym okresie transformacji przyczyniło się też to, "że Polacy wyjęli z tzw. skarpet swoje rezerwy dolarowe". "Te środki szacuje się ostrożnie na co najmniej 1-3 mld dolarów. Ludzie sprowadzali za nie pierwsze towary, sprzedawali je z ręki, z rozkładanych łóżek polowych. Rok później sprzedawcy przenieśli się do straganów, a jeszcze później do pierwszych sklepów" - podkreślił.
"Polska specyfika polegała na skutecznym połączeniu pakietu stabilizacyjnego z reformami strukturalnymi. Miało to decydujące znaczenie, a ponieważ zostało wykonane bardziej konsekwentnie niż w innych krajach regionu, zapewniło nam w krótkim czasie pozycję lidera transformacji" - dodał prof. Osiatyński.
Przyznał jednak, że byli przegrani tych procesów. "Upadek przemysłu włókienniczego spowodował, że pracę utraciły setki tysięcy ludzi, podobny koszt przyniósł upadek PGR-ów" - zauważył.
"W pierwszym okresie transformacji nie zawsze wiedzieliśmy dokładnie jak postępować, ale nie byliśmy bezczynni i najlepiej jak umieliśmy, reagowaliśmy na problemy" - zaznaczył Osiatyński. Dodał, że to także dotyczyło następnych rządów: Jana Krzysztofa Bieleckiego i Hanny Suchockiej. Jako przykład podał wprowadzoną w latach 1992-1993 ustawę o restrukturyzacji przedsiębiorstw i banków oraz pakt o przedsiębiorstwie.
"Gdy zadłużone przedsiębiorstwa dobrze rokowały, mogły spłacać swoje długi w ratach rozłożonych na 2-3 lata, pod warunkiem wprowadzenia programu restrukturyzacji. Skorzystało z tego m.in. wiele firm tekstylnych i włókienniczych" - przypomniał. "Pakt zaś miał przygotować zrestrukturyzowane przedsiębiorstwa do prywatyzacji i przekonać do niej pracowników. Te rozwiązania zyskały uznanie i później były wdrażane w innych krajach naszego regionu" - dodał. Przyznał jednak, że nie było pomysłu na PGR-y.
"Być może trzeba było wtedy zrobić jeszcze jedną reformę rolną, po prostu rozdać tę ziemię, ale nie byli tym zainteresowani sami pracownicy PGR-ów" - powiedział Osiatyński. Zauważył, że wprowadzenie programu stabilizacyjnego zajmuje kilka lub kilkanaście miesięcy, reformy strukturalne nawet kilkanaście lat, ale zmiana mentalności ludzi wymaga czasem wymiany pokolenia.
Obok reformy gospodarczej równie ważna - w opinii Osiatyńskiego - była reforma samorządowa i wprowadzenie "świeżej krwi" do służby publicznej. "W obszarze administracji państwowej ta zmiana miała fundamentalne znaczenie" - podkreślił.
Za inny sukces ekipy Mazowieckiego Osiatyński uważa redukcję olbrzymiego długu zagranicznego. "Minister spraw zagranicznych miał +bojowe+ zadanie uzyskania poparcia Francji, Niemiec i Stanów Zjednoczonych dla redukcji naszego zadłużenia w Klubie Paryskim. Zakładaliśmy redukcję na poziomie 50 proc. i to się mniej więcej udało. Miało to wówczas znaczenie absolutnie fundamentalne, a powodzenie nie było oczywiste" - podkreślił Osiatyński.(PAP)
jzi/ bos/ par/ woj/