Prezydent Andrzej Duda z małżonką Agatą Kornhauser-Dudą oraz wicepremier Beata Szydło przeszli w niedzielę z wadowiczanami ulicami rodzinnego miasta św. Jana Pawła II w Orszaku Trzech Króli. „Chciałbym, abyśmy zawsze pozostali wspólnotą” – mówił prezydent.
„Chciałbym, abyśmy zawsze pozostali wspólnotą. Wspólnotą myślenia wzajemnie o sobie, wspólnotą bycia razem, wspólnotą rozumienia się nawzajem. Bo to jest także istota Orszaku Trzech Króli. To jest także istota w ogóle Święta Objawienia Pańskiego i Trzech Króli. Bycie razem. Wspólnota rodziny, ducha, wiary i tradycji” – mówił prezydent podczas wystąpienia na wadowickim rynku, które kończyło orszak.
Andrzej Duda podkreślił, że udział w orszaku w Wadowicach jest znamienny. „Przecież to jest miasto Karola Wojtyły, św. Jana Pawła II; miasto, które go wychowało, z którego wyszedł. Miasto, które było jego kolebką, które go ukształtowało jako człowieka w rodzinie, wspólnocie parafialnej, szkolnej; (ukształtowało - PAP) wartości, które niósł w sobie i ze sobą przez całe życie” – mówił.
Prezydent, wspominając motto tegorocznego orszaku: "Odnowi oblicze ziemi", które nawiązywało do słów Jana Pawła II wypowiedzianych podczas pielgrzymki do Polski w 1979 r., powiedział, że papież wołając wtedy „Niech zstąpi Duch twój i odnowi oblicze ziemi, tej ziemi” miał na myśli „prawdziwy powrót głębokiej wiary do naszego społeczeństwa”. „Miał na myśli to, żeby dalej kształtowała się nasza świadomość i tradycja, abyśmy ją kultywowali” – podkreślił.
Andrzej Duda zaznaczył, że rozszerzanie się idei Orszaku Trzech Króli dowodzi, iż „ta ziemia właśnie się odnawia”. „Że my wszyscy idziemy w tej tradycji wiary, tego, co dla nas tak bardzo ważne, a przede wszystkim - wspólnoty. Tego, że idziemy razem, spotykamy się, pokazujemy, co jest dla nas ważne i chcemy być ze sobą” – dodał.
Prezydent w przemówieniu nawiązał do wydarzeń w Koszalinie, gdzie w piątek doszło do pożaru, w którym zginęło pięć dziewcząt, uczennic gimnazjum, a jeden mężczyzna został ciężko poparzony. "Chciałbym, abyśmy w tym roku także w sposób szczególny spojrzeli na drugą stronę naszego kraju, żebyśmy spojrzeli na Koszalin, gdzie mieszkańcy w tym roku w marszu Trzech Króli, jako marszu radości, w tym wspaniałym, barwnym orszaku nie pójdą ze względu na tragedię, która spotkała ich wspólnotę" - mówił.
"Bo to jest marsz rodzin, to jest orszak, w którym idą dzieci, idzie ich rodzeństwo; w którym idą ich rodzice, dziadkowie, mieszkańcy miast, miasteczek, wsi. U nich nie pójdą, bo tak straszliwą stratę ponieśli w ostatnich dniach" - dodał. Zapewnił, że idąc w Orszaku Trzech Króli w Wadowicach wszyscy łączyli się z nimi. "W myślach, w bólu po tej tak straszliwej stracie i w modlitwie, i że o nich pamiętamy" - mówił.
Po tragicznym pożarze niedziela była dniem żałoby w Koszalinie. Odwołane zostały wszystkie wydarzenia kulturalne. Biskup diecezjalny Edward Dajczak odwołał także Orszak.
Burmistrz Wadowic Bartosz Kaliński podkreślił, że miejski orszak tworzą zwykli ludzie. „Tworzą go uczniowie, nauczyciele, samorządowcy, ale przede wszystkim rodziny” – mówił.
Wadowickie uroczystości Święta Trzech Króli zainaugurowała w południe msza św. w kościele św. Piotra Apostoła. Eucharystii przewodniczył biskup pomocniczy z Krakowa Damian Muskus, który wygłosił homilię.
Duchowny homilii powiedział, że należy się cieszyć z rosnącej popularności orszakowej tradycji. „Cieszy widok całych rodzin, które świętują najpiękniejszą prawdę o tym, że Bóg jest między nami, w samym środku naszych ludzkich spraw. Jednak pamiętajmy o tym, że nie wychodzimy, by zademonstrować naszą wiarę i pokazać jej triumf. Tak naprawdę liczy się to, co z dzisiejszej radości spotkania z Jezusem zostanie w nas na kolejne dni” – podkreślił.
Biskup Muskus zaznaczył, że Bóg nie zbawia człowieka „przez manifestacje czy demonstrowanie przynależności do Kościoła”. „Nie osiągniemy zbawienia, niosąc sztandary z deklaracjami wiary i spierając się w ideologicznych potyczkach. Nie odnowimy naszej rzeczywistości poprzestając na pustych słowach i deklaracjach bez pokrycia. Bóg najpełniej objawia się w codzienności. Przemiana świata nie dokonuje się w świetle kamer, lecz w każdym, najmniejszym nawet geście, o ile wypełniony jest miłością” – mówił.
Duchowny nawiązał także do motta orszaku. Podkreślił, że siłą papieża-Polaka „nie była polityka, ale wiara”. „Gdy wołał: +Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze tej ziemi+, żarliwie pragnął, by jego rodacy przyjęli Ewangelię jako program życia i źródło wolności, i by byli jej świadkami w życiu społecznym, rodzinnym i osobistym” – wskazał.
Po mszy św. ze świątyni orszak wyruszył na wadowicki rynek, gdzie Kacper, symbolizujący Europę, Melchior – Azję, a także Baltazar – Afrykę, złożyli dary Jezusowi. W rolę mędrców wcielili się aktorzy, a świętą rodziną została wadowicka familia Niedziółków – Małgorzata i Mateusz. Mają czworo dzieci. Najmłodsze, trzymiesięczna córeczka, odgrywała rolę Jezusa.
Para prezydencka na rynku złożyła kwiaty przed pomnikiem św. Jana Pawła II.
Na zakończenie uroczystości pierwsza dama Agata Kornhauser-Duda złożyła wadowiczanom noworoczne życzenia w imieniu swoim i małżonka. „Życzymy wiary, która góry przenosi, nadziei, która nigdy nie gaśnie i wiele miłości, która pochodzi od bożego dziecięcia. Do siego roku” – powiedziała.
6 stycznia w Kościele katolickim przypada uroczystość Objawienia Pańskiego czyli święto Trzech Króli: Kacpra, Melchiora i Baltazara. Kończy ono obchody Bożego Narodzenia. Od 2011 r. jest to dzień wolny od pracy. Od Trzech Króli rozpoczyna się karnawał, którego zakończeniem są ostatki - wtorek przed Środą Popielcową rozpoczynającą Wielki Post.
Orszak Trzech Króli to największe na świecie uliczne jasełka. Para prezydencka wzięła w nim udział po raz czwarty. Trzy lata temu uczestniczyła w orszaku w Warszawie, dwa - w Cieszynie, a w ub.r. - w Skoczowie. W Wadowicach odbył się on po raz czwarty. (PAP)
autorzy: Marek Szafrański i Rafał Białkowski
szf/ rbk/ agz/