Rosyjski historyk Nikita Pietrow uważa, że strona polska wciąż powinna pytać Rosję o dostęp do archiwów w sprawie tzw. obławy augustowskiej i żądać odpowiedzi; pesymistycznie ocenia jednak szanse na dotarcie do nowych dokumentów w rosyjskich archiwach w tej sprawie. Obławą augustowską nazywany jest niewyjaśniony dotychczas mord dokonany w lipcu 1945 roku na około 600 Polakach, działaczach podziemia niepodległościowego z Suwalszczyzny.
Pietrow, który jest wiceprzewodniczącym stowarzyszenia "Memoriał" zajmującego się m.in. badaniem prawdy o zbrodniach stalinowskich, wygłosił w środę wykład w IPN w Białymstoku. Pietrow dotarł do nieznanego dotychczas dokumentu, który potwierdza udział NKWD w tej zbrodni. O dokumencie tym napisał w wydanej kilka miesięcy temu książce pt. "Według scenariusza Stalina".
Obława augustowska to - jak podkreślają historycy - największa po II wojnie światowej niewyjaśniona dotąd zbrodnia dokonana na Polakach. Nazywana jest czasem "małym Katyniem" lub "drugim Katyniem". Nie wiadomo jednak, gdzie ofiary były wywiezione, gdzie spoczywają.
Pietrow mówił, że dokument ten znalazł w latach 1992-93 w archiwach, gdy szukał całkiem innych materiałów. Nie mógł zrobić kopii, sporządził jedynie notatki, bo materiały wydały mu się ciekawe, ale je odłożył. Przyznał, że o zbrodni wówczas nie wiedział i był przekonany, że to materiały dotyczące planów NKWD, "bo niemożliwością byłoby, żeby coś takiego było wykonane". Dlatego - jak mówił - dokument nie wywołał w nim wtedy "większych emocji". O sprawie usłyszał dopiero później i wtedy zrozumiał, że do zbrodni doszło.
Obława augustowska to - jak podkreślają historycy - największa po II wojnie światowej niewyjaśniona dotąd zbrodnia dokonana na Polakach. Nazywana jest czasem "małym Katyniem" lub "drugim Katyniem". Nie wiadomo jednak, gdzie ofiary były wywiezione, gdzie spoczywają.
Pietrow ocenił, iż "nie ma wątpliwości", że jeśli nawet władze rosyjskie przyznają, że zbrodnia miała miejsce, to nie będą pomagać historykom, którzy będą chcieli na własną rękę zbadać dokumenty. Podkreślał jednak, że ze starań nie można zrezygnować, a najlepiej byłoby, gdyby doszło do badań polsko-rosyjskich. Pietrow uważa, że swobodnego, pełnego dostępu do archiwum nie będzie, można jedynie pracując z różnymi dokumentami pośrednio wyciągać wnioski, zadawać pytania i oczekiwać odpowiedzi.
Mówił, że dokumentów w sprawie obławy należy szukać w centralnym archiwum ministerstwa obrony Rosji, rosyjskim archiwum państwowym oraz w archiwach służb bezpieczeństwa, dokumentach dotyczących III Białoruskiego Frontu. Uważa, że jeśli dokumenty się zachowały, to właśnie w tych dwóch ostatnich miejscach mogą być jakieś informacje o miejscu kaźni i pochówku ofiar obławy.
Rodziny ofiar obławy bezustannie próbują ustalić, gdzie są groby ich bliskich. Pietrow podkreślał, że ustalenie miejsca kaźni i pochówku jest obecnie, właśnie ze względu na rodziny ofiar, sprawą najważniejszą. Mówił, że zazwyczaj w dokumentach takie informacje były podawane w sposób bardzo ogólnikowy, np. że coś miało miejsce na północ od jakiejś miejscowości. Od razu zaznaczył jednak, że nawet i taka informacja byłaby "nadzwyczaj cenną wskazówką".
Pietrow mówił, że łatwiej można byłoby znaleźć nazwiska tych, którzy dokonywali zbrodni, ponieważ były w dokumentach zapisy o wyznaczaniu do nagród takich osób, tak jak to było w przypadku zbrodni katyńskiej.
Po publikacji Pietrowa środowiska związane z pomordowanymi w 1945 roku wysyłały pisma w tej sprawie do prezydenta RP Bronisława Komorowskiego. Pismo wysłał m.in. Mirosław Basiewicz z Obywatelskiego Komitetu Poszukiwań Mieszkańców Suwalszczyzny Zaginionych w lipcu 1945 roku, który na przełomie lat 80. i 90. oficjalnie ujawnił zbrodnię.
Basiewicz powiedział w środę PAP, że otrzymał odpowiedź z Kancelarii Prezydenta RP, że sprawa została przekazana do tzw. polsko-rysyjskiej Komisji ds. Spraw Trudnych. Basiewicz ocenił taką reakcję jako "zbyt ogólnikową" i powiedział, że w listopadzie, na ponownym spotkaniu w Kancelarii Prezydenta będzie zabiegał o to, by sprawą osobiście zainteresował się prezydent Komorowski i poruszył ją w rozmowach z prezydentem Rosji Miedwiediewem.
Śledztwo w sprawie obławy prowadzi IPN w Białymstoku. Wszystkie dotychczasowe wnioski do Rosji o pomoc prawną w tej sprawie nie zostały uwzględnione. IPN wielokrotnie podkreślał, że bez woli politycznej ze strony rosyjskiej i udostępnienia archiwów sprawa nie zostanie wyjaśniona. Rzecznik IPN w Białymstoku Tomasz Danilecki powiedział PAP, że po publikacji Pietrowa IPN wysyłał ponownie wniosek do strony rosyjskiej ze szczegółowym wskazaniem na konkretny dokument, ale do tej pory nie ma reakcji.
Dyrektor IPN w Białymstoku prof. Cezary Kuklo, który wręczył Pietrowowi dwie wydane przez IPN w 2010 roku publikacje dotyczące obławy augustowskiej, m.in. zbiór dostępnych źródeł, powiedział, że ma nadzieję na szerszą współpracę w Pietrowem, która być może wsparta przez "łaskawość decydentów politycznych i szczęście" zaowocuje nową publikacją materiałów źródłowych.
W czwartek w Augustowie Nikita Pietrow spotka się z rodzinami pomordowanych w obławie z 1945 roku.(PAP)
kow/ bur/ abe/ gma/