Gdańsk nie byłby w stanie budować swojej polskiej tożsamości, gdyby nie takie postaci jak Anna Walentynowicz oraz Grudzień 70, Sierpień 80 i Solidarność – mówił historyk Sławomir Cenckiewicz podczas promocji albumu poświęconego byłej opozycjonistce.
W poniedziałek wieczorem w Muzeum II Wojny Światowej (MIIWŚ) w Gdańsku odbyła się promocja albumu „Anna Walentynowicz 1929–2010”. W spotkaniu uczestniczyli współautorzy wydanej przez IPN publikacji: historyk dr hab. Sławomir Cenckiewicz, autor wcześniejszej, obszernej biografii Walentynowicz pt. "Anna Solidarność" oraz dziennikarz, politolog Adam Chmielecki. W spotkaniu poprowadzonym przez dyrektora MIIWŚ, dr. Karola Nawrockiego wzięło udział około stu osób, m.in. syn byłej opozycjonistki Janusz Walentynowicz i dyrektor oddziału Instytutu Pamięci Narodowej w Gdańsku prof. Mirosław Golon.
Album "Anna Walentynowicz 1929-2010" zawiera ponad 300 stron m.in. fotografii i kopii dokumentów dot. życia i dokonań słynnej bohaterki Solidarności. Album otwiera wiersz pt. "Pani Cogito" Wojciecha Wencla, który powstał po tragicznej śmierci bohaterki Solidarności w katastrofie smoleńskiej.
Dyrektor MIIWŚ dr Karol Nawrocki przyznał, że „wielką potrzebę wydania albumu rozumie jako próbę upowszechniania wizerunku i historii tej dzielnej, wspaniałej kobiety”.
Sławomir Cenckiewicz ocenił, że „Gdańsk nie byłby w stanie budować swojej polskiej tożsamości gdyby nie takie postaci jak Anna Walentynowicz oraz Grudzień 70, Sierpień 80, Solidarność”. Jego zdaniem „to w jakimś sensie fenomen, że ktoś tak tragicznie dotknięty historią, komu zabrano dzieciństwo, kto w zasadzie w jakimś sensie był analfabetą, że ktoś taki staje się tak ważną postacią, tak niesamowitą dla Gdańska, dla historii Polski i jest znany na całym świecie”.
Sławomir Cenckiewicz ocenił, że „Gdańsk nie byłby w stanie budować swojej polskiej tożsamości gdyby nie takie postaci jak Anna Walentynowicz oraz Grudzień 70, Sierpień 80, Solidarność”. Jego zdaniem „to w jakimś sensie fenomen, że ktoś tak tragicznie dotknięty historią, komu zabrano dzieciństwo, kto w zasadzie w jakimś sensie był analfabetą, że ktoś taki staje się tak ważną postacią, tak niesamowitą dla Gdańska, dla historii Polski i jest znany na całym świecie”.
„Działalność Anny Walentynowicz na rzecz Polski, jej antykomunizm, jej twardość, niezłomność, jej ujmowanie się za ludźmi wykluczonymi, jej solidaryzm społeczny, jej oddanie dla najświętszych polskich sztandarów i w tym sensie ona zawsze pozostanie nie tylko symbolem ale punktem odniesienia dla tych, którzy wątpią, może chcą zejść z tej drogi walki o lepszą Polskę” - argumentował.
Adam Chmielecki przypomniał, że były opozycjonista Krzysztof Wyszkowski jest autorem nie tylko pięknego i bardzo trafnego sformułowania „Anna Solidarność” w odniesieniu do Anny Walentynowicz, ale też zdania, że „była natchnieniem powstania gdańskiego”. Jak wyjaśnił, powstanie gdańskie to określenie strajków w sierpniu w 1980 roku.
„Krzysztof Wyszkowski miał na myśli to, co wspólnie pani Ania z Aliną Pienkowską i Ewą Ossowska zrobiła 16 sierpnia czyli tak naprawdę uratowała strajk, który Lech Wałęsa wraz z innymi członkami Komitetu Strajkowego właściwie zakończył po spełnieniu tych pierwszych postulatów” – mówił Chmielecki. „To kobiety musiały przekonać, że trzeba strajkować dalej, w imię solidarności z innymi zakładami i właściwie już tylko za ten jeden dzień, za ten jeden czyn Annie Walentynowicz należy się miejsce w historii Polski” – przekonywał.
Album składa się z komentarza historycznego Cenckiewicza i Chmieleckiego oraz siedmiu rozdziałów. To m.in. "Wielki Strajk 1980", w którym czytelnicy mogą zapoznać się z żądaniem Walentynowicz z 5 sierpnia 1980 r., by przywrócono ją do pracy w Stoczni Gdańskiej. W albumie przypomniano, że to właśnie dzięki postawie m.in. Walentynowicz, stoczniowcy kontynuowali "solidarnościowy" strajk z innymi zakładami w Polsce. "Trzeba było porwać tych ludzi, trzeba było ich zatrzymać" - czytamy w relacji Walentynowicz z 1981 r., w której opisała kluczowy moment sierpniowego zrywu w Stoczni Gdańskiej.
Inne rozdziały albumu dotyczą rodziny Anny Walentynowicz z domu Lubczyk, w tym jej męża Kazimierza Walentynowicza i syna Janusza, ciężkiej pracy jako spawacza i później suwnicowej w Stoczni Gdańskiej (jako spawacz była tzw. przodownicą pracy, która potrafiła pracować nawet 420 godzin miesięcznie wyrabiając 270 proc. normy) czy też działalności w Wolnych Związkach Zawodowych Wybrzeża.
Album prezentuje też tę część jej życia, gdy obok Lecha Wałęsy, stała się ikoną Solidarności i gdy była z Wałęsą w konflikcie. Nie brakuje też wielu informacji i dokumentów dotyczących represji wobec niej, stosowanych m.in. przez Służbę Bezpieczeństwa (w 1981 r. SB próbowała ją otruć), a także dotyczących okresu jej internowania w stanie wojennym i późniejszych pobytów w więzieniach. Rozdział pt. "Ostatni lot" przypomina, że Anna Walentynowicz zginęła w katastrofie smoleńskiej w drodze na uroczystości 70-lecia zbrodni katyńskiej. (PAP)
Autor: Bożena Leszczyńska
bls/ agz/