Rada miejska Nidzicy rozpoczęła procedurę zmiany nazw ulic upamiętniających Marcelego Nowotkę, Pawła Findera i innych działaczy komunistycznych. Ostateczną decyzję w tej sprawie podejmą mieszkańcy podczas prowadzonych od wtorku konsultacji społecznych.
Nidziccy radni podjęli uchwałę, w której wnioskują o zmianę nazw ulic upamiętniających "komunistycznych zbrodniarzy". Dekomunizacja patronów z czasów PRL ma w pierwszej kolejności objąć ul. Marcelego Nowotki, Juliana Marchlewskiego, Pawła Findera i gen. Karola Świerczewskiego.
Swoje ulice mogą stracić także Janek Krasicki oraz Zbigniew Kozłowski - instruktor komitetu wojewódzkiego PPR, zasłużony "w utrwalaniu władzy ludowej", zlikwidowany w Łynie w maju 1946 r. przez żołnierzy podziemia niepodległościowego z oddziałów Ruchu Oporu Armii Krajowej por. Zacheusza Nowowiejskiego "Jeża" i Izydora Bukowskiego "Burzy".
Jak powiedział PAP burmistrz Jacek Kosmala, ostateczna decyzja będzie jednak zależała od zgody mieszkańców ulic, które mają podlegać dekomunizacji. Władze miasta organizują od wtorku spotkania konsultacyjne w tej sprawie.
"Zaprosiliśmy na nie historyków, żeby wyjaśnili kim byli ludzie, których imieniem są nazwane te ulice. Przedstawimy też koszty związane ze zmianą patronów. Chcemy, żeby mieszkańcy wypowiedzieli się, czy tego chcą" - wyjaśnił.
Według burmistrza w przypadku zmiany adresu konieczna będzie wymiana dowodów osobistych, która nie wymaga żadnych opłat ze strony mieszkańców. Jak mówił, koszty nowych dowodów rejestracyjnych i praw jazdy oraz ew. wpisów w księdze wieczystej wymaganych przy zmianie własności nieruchomości wyniosą maksymalnie 130 zł. Jeśli mieszkańcy wyrażą zgodę, to rada miasta mogłaby zmienić nazwy ulic w pierwszym półroczu 2016 r.
Zdaniem radnego Waldemara Pszczółkowskiego, który był inicjatorem - przegłosowanego przez radę miasta - wniosku o rozpoczęcie dekomunizacji ulic, gmina mogłaby pokryć część kosztów związanych ze zmianą adresów.
"Najważniejsze, żeby mieszkańcy uświadomili sobie, kim naprawdę byli komunistyczni działacze. Twórcy przestępczego systemu nie powinni być patronami ulic w wolnej Polsce. To źle wpływa na wizerunek naszego miasta" - mówił.
W ocenie naczelnika olsztyńskiej delegatury IPN Waldemara Brendy, nazwy ulic będące wyrazem hołdu dla komunistycznych działaczy i związane z obchodzonymi w PRL rocznicami (np. manifestem PKWN, 22 lipca - PAP) przetrwały po 1989 r. w wielu miastach Warmii i Mazur.
"Powinniśmy je zmienić, bo te daty i nazwiska nie reprezentują postaci i wydarzeń dobrze zapisanych w naszej historii. Są jednoznacznie negatywne, nie mają nic wspólnego z polską racją stanu" - przekonywał.
Zdaniem Brendy brak działań samorządów w tej sprawie bywa zwykle tłumaczony oporem ze strony mieszkańców. Jak mówił, często wynika to historycznej niewiedzy, przyzwyczajenia do starej nazwy, obawą przed ponoszeniem kosztów zmian lub zwykłej przekory.
"Przykładem może być ul. Świerczewskiego w Piszu, której nazwę próbowano dwukrotnie - na początku lat 90. i kilka lat temu - zmienić na ul. ks. Popiełuszki. Mimo dobrego klimatu ze strony władz miasta i środowisk opiniotwórczych nie udało się, ze względu na sprzeciwy mieszkańców" - powiedział.
Prace nad senackim projektem ustawy mającej usunąć nazwy ulic i placów z czasów PRL, propagujące komunizm i inny ustrój totalitarny, były prowadzone w Sejmie ubiegłej kadencji. Według szacunków historyków IPN, w Polsce jest nadal ok. 1,3 tys. obiektów publicznych o takich nazwach. (PAP)
mbo/ pz/