Prezydent Trump, opisując obronę przejścia przez Aleje Jerozolimskie w Powstaniu Warszawskim, chciał pokazać, jak ważna jest jedność; że trzeba ją utrzymać i nie dać się dzielić, nawet jeśli koszt jest duży - uważa Hanna Szczepanowska, łączniczka z Powstania.
"Tych, którzy zapomnieli o kluczowym znaczeniu solidnego systemu wartości, zachęcam do odwiedzenia kraju, który nigdy tego nie zapomniał. Niech przyjadą tu, do Warszawy i niech poznają historię Powstania Warszawskiego. Niech poznają historię Alei Jerozolimskich. To wąskie przejście zadecydowało o kontynuacji powstania. Mieszkańcy i powstańcy, ryzykując życie, biegali tym wąskim przejściem, by nieść pomoc swojemu miastu" – powiedział prezydent USA Donald Trump w ubiegłotygodniowym przemówieniu na pl. Krasińskich w Warszawie.
Ten fragment przemówienia szczególnie poruszył druhnę Hannę Szczepanowską ps. Heban, łączniczkę z Powstania Warszawskiego, która w czasie walk w 1944 r. miała 15 lat. "Do tej pory jeszcze nikt tak naprawdę nie zwrócił uwagi na ten dramatyczny szczegół Powstania, ten detal wśród tylu różnych wydarzeń. Kiedy słuchałam słów prezydenta Trumpa, miałam ściśnięte gardło. Byłam bardzo zbudowana jego wiedzą o naszej historii. Zastanowiło mnie, kto go nauczył Warszawy sprzed 73 lat, której nie daliśmy Niemcom rozszarpać na kawałki" – powiedziała w rozmowie z PAP Szczepanowska.
Donald Trump podkreślił determinację powstańców w obronie przejścia mającego strategiczne znaczenie: "Ten śmiertelnie niebezpieczny fragment ulicy przesiąknięty był krwią posłańców, łączniczek i kurierów (...). Przesmyk przez Aleje Jerozolimskie wymagał ciągłej obrony, napraw i umocnień, ale wola obrońców, nawet w obliczu śmierci, była niezachwiana; przejście istniało do ostatnich dni Powstania. (...) Ci bohaterowie (obrońcy przejścia - PAP) przypominają nam, że Zachód został ocalony dzięki krwi patriotów, że każde pokolenie ma w tej obronie do odegrania swoją rolę".
Hanna Szczepanowska wspomina, że - jako łączniczka roznosząca pocztę - często przemierzała ten odcinek: "Było to niezwykle niebezpieczne zadanie, ponieważ Niemcom bardzo zależało, aby tę łączność między nami przerwać. Pamiętam zdarzenie, które było dla mnie dużym przeżyciem, bo wiązało się z możliwością utraty życia. Otóż służbowy obserwator, który miał za zadanie pilnować bezpieczeństwa, wysłał mnie do wykonania zadania. Jednak nie poinstruował mnie, w jaki sposób mam biec, a ja robiłam to wtedy pierwszy raz. I nie wiedziałam, że aby trafić do bramy znajdującej się po przeciwnej stronie Alej, trzeba biec pod pewnym kątem. Biegłam prostopadle i trafiłam w ślepy zaułek. Przede mną wyrósł mur ściany budynku z przeciwnej strony. Dobiegłam do niego, a brama, do której miałam trafić, była jakieś 5 metrów ode mnie i była otoczona workami z piaskiem. One tworzyły tunel prowadzący do wejścia budynku" - opisuje uczestniczka powstania.
Jak wspomina, nie wiedziała, jak się dostać do tunelu - mogła się jedynie wycofać do ściany, ale - zaznacza - to oznaczyłoby "wystawienie się Niemcom na odstrzał". Postanowiła przeczołgać się po chodniku, co pozwoliło jej "względnie bezpiecznie" dotrzeć do tunelu. "Byłam młodą dziewczyną i bardzo bałam się wtedy o swoje życie. W ogóle bycie łączniczką było nie lada zadaniem, ale każdy z nas wiedział jak ważne jest to utrzymanie jedności między nami, i mimo takich trudnych sytuacji nigdy się nie poddawaliśmy" - podkreśla.
Według niej, prezydent Trump, opisując tamten fragment historii Polski, chciał "pokazać, jak ważna jest jedność; że trzeba ją utrzymać i nie dać się dzielić, nawet jeśli koszt jest duży. Mimo tylu przeciwności i niebezpieczeństw utrzymaliśmy łączność między powstańczymi dzielnicami. Do końca. Dzisiaj inne narody powinny z tego przykładu czerpać naukę" – podsumowuje.
Aleje Jerozolimskie przecinają Warszawę linią ze wschodu na zachód, tworząc dwie części Śródmieścia – północną i południową. Od sierpnia 1944 r., kiedy wybuchło Powstanie Warszawskie, były strategicznym punktem - dla żołnierzy Armii Krajowej stanowiły jedyną możliwość przedostawania się z północy na południe miasta. Przesmyk miał zasadnicze znaczenie dla utrzymania Śródmieścia i jedności dowodzenia i oddziałów. Niemcy bezskutecznie próbowali zdobyć ten niewielki odcinek przez całe Powstanie Warszawskie, trwające 63 dni.
Paulina Kościółek (PAP)
pak/ karo/