Janusz Tazbir był nie tylko jednym z najwybitniejszych polskich badaczy dziejów kultury, lecz także należał do wąskiego grona historyków, autorów książek, po które sięgały rzesze czytelników. Był erudytą, humanistą i wszechstronnym uczonym, ale także organizatorem nauki historycznej, wieloletnim dyrektorem Instytutu Historii Polskiej Akademii Nauk. Gdyby żył, 5 sierpnia skończyłby 97 lat.
Gdy dwadzieścia lat temu, będąc na pierwszym roku studiów historycznych, piszący te słowa sięgał po naukowe opracowania Janusza Tazbira, nie mógł oprzeć się wrażeniu, że ich autor należy do grona klasyków historiografii z czasów zamierzchłych, takich jak Aleksander Brückner czy Jan Stanisław Bystroń. Szybko okazało się jednak, że Tazbir nie tylko publikuje kolejne książki, bierze udział w konferencjach i seminariach, ale także chętnie rozmawia młodymi adeptami historii.
Maniak czytania
Janusz Tazbir urodził się 5 sierpnia 1927 r. w Kałuszynie. Tu spędził pierwsze lata życia, kolejne zaś w Łomży. Przeprowadzki były podyktowane zawodem ojca, Adama Tazbira (1902–1973), który pracował w inspektoracie szkolnym. Gdy wybuchła II wojna światowa, Janusz Tazbir cudem wraz z matką uniknął wywózki na Wschód, ojciec bowiem został aresztowany przez NKWD i wywieziony w głąb Związku Sowieckiego (stamtąd wydostał się jako żołnierz Armii Andersa, niemal do końca życia mieszkał w Londynie). Przyszły historyk razem z matką schronił się najpierw Choroszczy, potem w majątku Józefin pod Łapami na Podlasiu, gdzie pracował jako „pisarz majątkowy”. Tam uzyskał dostęp do biblioteki miejscowego proboszcza, obfitej, choć pod względem tematycznym szczególnej.
Lektury z zakresu historii Kościoła wpłynęły na późniejsze zainteresowania badawcze Tazbira reformacją i arianami. W bibliotece księdza przeczytał zakazane w Polsce Ludowej opracowanie „Od białego caratu do czerwonego” Jana Kucharzewskiego. Nie zabrakło w niej też książek wydawnictw endeckich oraz broszur antysemickich, w tym słynnych „Protokołów mędrców Syjonu”, które po latach Tazbir jako zawodowy historyk zdemaskował. Od dzieciństwa także czytał wszelką literaturę piękną, która wpadła mu w ręce – sam określał się „maniakiem czytania”. Ważnym odkryciem, formującym wrażliwość młodego Tazbira, była twórczość Tadeusza Boya-Żeleńskiego.
Tazbir jak Atena
W 1945 r. Janusz Tazbir zamieszkał w Warszawie. Poszedł do Liceum im. Juliusza Słowackiego, gdzie uczył się w jednej klasie z (młodszym o trzy lata) Henrykiem Samsonowiczem, z którym połączyły go zawodowe wybory. Do tej samej klasy chodzili również Jan Józef Lipski, polonista i współtwórca Komitetu Obrony Robotników, oraz zapomniana już dzisiaj Bożena Krzywobłocka, dziennikarka partyjna i historyczka.
W 1947 r. Tazbir zjawił się razem z Samsonowiczem w murach Instytutu Historycznego Uniwersytetu Warszawskiego, odbudowywanego przez Tadeusza Manteuffla. Dość szybko zawiązała się grupa przyjaciół, złożona z Janusza Tazbira, Henryka Samsonowicza, Antoniego Mączaka, Benedykta Zientary oraz Agnieszki Lechowskiej (później Samsonowiczowej) oraz Lucyny Berman (później Tych). Ta ostatnia w rozmowie z piszącym te słowa wspominała Janusza Tazbira z tamtego okresu: „Januszek był z nas najstarszy. Jest to człowiek obdarzony zupełnie nieprawdopodobnych poczuciem humoru, takim z cicha pęk, co to on nic nie mówi, ale potem, jak powie, to jest złośliwe czasami, ale jest tak niesamowicie inteligentne i tak właśnie dokładne w tej sprawie. I on nas miał troszkę za smarkaczy. […] Ale nas lubił”.
Czterej przyjaciele łączyli studia z pracą w instytutowej bibliotece – tu Tazbir jednocześnie spełniał się jako czytelnik. W 2008 r. wspominał to doświadczenie: „Wtedy na uniwersytecie młodzieży nie było tak dużo, także na dyżurach można było robić, co się chciało, ale przede wszystkim mieliśmy nieograniczony dostęp do magazynów, więc nie było problemu, żeby czegoś nie było albo czegoś nie udostępniono”.
Cała grupa została zaproszona na proseminarium Mariana Małowista, badacza dziejów gospodarczych Europy. Większość w kolejnych latach pod jego kierunkiem napisała magisteria i doktoraty, ale Tazbir się wyłamał. Zgłaszając się na studia historyczne, był już zdecydowany, że chce się zająć historią kultury. Do historii gospodarczej nie przekonali go ani Małowist, ani przyjaciele. Antoni Mączak pisał po latach: „Janusz Tazbir był chyba jak Atena ostatecznie uformowany już, gdy wychodził z głowy Zeusa”.
Rzeczpospolita państwem bez stosów
Janusz Tazbir debiutował w roku 1949 pierwszym artykułem naukowym, poświęconym modzie na chińszczyznę w XVIII-wiecznej Polsce. Był to skrót pracy proseminaryjnej, napisanej pod kierunkiem Stanisława Herbsta. Obroniona w 1950 r. praca magisterska pt. „Ksenofobia w Polsce (1572–1648)”, napisana na seminarium Władysława Tomkiewicza, w okresie stalinowskim nie mogła już ukazać się drukiem (została wydana dopiero w 1957 r., ale z obowiązkowymi cięciami dokonanymi przez cenzora). Tematyka pracy pozostała z jej autorem na wiele długich lat. Również pod kierunkiem Tomkiewicza Janusz Tazbir przygotował dysertację doktorską „Reformacja a problem chłopski XVI wieku”. W 1953 r. jako świeżo upieczony kandydat nauk historycznych (tak wówczas określano stopień doktora) przeszedł do rozpoczynającego swoją działalność Instytutu Historii Polskiej Akademii Nauk. „Podobno miałem zły wpływ na młodzież” – wspominał po latach swoje odsunięcie od pracy dydaktycznej. Mimo zachęt i namów Janusz Tazbir nie wstąpił do PZPR, co wyróżniało go spośród wielu ówczesnych badaczy rozpoczynających naukowe kariery.
Praca w Instytucie Historii PAN pozwalała młodemu historykowi skoncentrować się niemal wyłącznie na badaniach naukowych. Bardzo wyraźnie przełożyło się na twórczość Janusza Tazbira, który pisał bardzo dużo. Można szacować, że jako autor miał na swoim koncie około półtora tysiąca publikacji.
Wspomniana już praca doktorska Tazbira otworzyła obszerne pole badawcze na szeroko zakrojone studia nad polską reformacją. W 1956 r. opublikował popularyzatorską książkę „Świt i zmierzch polskiej reformacji”. Jednym z plusów popaździernikowej odwilży było umożliwienie polskim naukowcom wyjazdów na Zachód. Z szansy tej skorzystał Tazbir, co zaowocowało pracami „Stanisław Lubieniecki – przywódca ariańskiej emigracji” (1961) oraz „Bracia Polscy w Siedmiogrodzie” (1964). Zagadnienia te rozwijał w kolejnych latach, czego przykładem jest książka „Bracia Polscy na wygnaniu” (1977). Z badaniami nad reformacją wyraźnie współgrają w dorobku Tazbira studia na kontrreformacją: „Święci, grzesznicy i kacerze” (1959), dwie różne biografie Piotra Skargi (1962 i 1978) oraz „Szlachta i teologowie” (1987). Janusz Tazbir dał się poznać czytelnikom jako znakomity eseista, czego doniosłym przykładem jest jego tom „Państwo bez stosów. Szkice z dziejów tolerancji w Polsce XVI i XVII wieku”. Określenie Rzeczypospolitej jako „państwa bez stosów” na stałe weszło do polszczyzny.
Polihistor
Janusz Tazbir bardzo często w swych badaniach wychodził poza kulturę religijną Polski nowożytnej. Wiele prac poświęcił polskiej recepcji odkryć geograficznych („Szlachta a konkwistadorzy”, „Rzeczpospolita szlachecka wobec wielkich odkryć”). Liczne opasłe tomy dotyczą polskiej kultury szlacheckiej. Z badań nad tolerancją i nietolerancją zrodziła się jego znakomita książka eseistyczna „Okrucieństwo w nowożytnej Europie” (1993).
Janusz Tazbir nigdy nie z zrezygnował z badań i kolejnych publikacji dotyczących dziejów kultury w czasach nowożytnych, jednak po roku 1989 coraz chętniej występował w roli publicysty i eseisty sięgającego po tematykę współczesną. Warto pamiętać o jego błyskotliwych szkicach o literaturze, zamieszczonych w tomie „Od Haura do Isaury”, w których udowadnia, że jest krytycznym czytelnikiem nie tylko książek historycznych, lecz także literatury pięknej.
Na szczególne wyróżnienie zasługują jeszcze przynajmniej dwie książki Janusza Tazbira. Opublikowana w 1997 r. „Polska na zakrętach dziejów” – subiektywna wędrówka przez dzieje Polski, niesłychanie krytyczna, rozbrajająca mity i kompleksy narodowe, jak określiła to jedna z recenzentek – napisana „ku pokrzepieniu umysłów”. Nie sposób też nie wymienić ostatniej większej książki Tazbira, „Od sasa do lasa” (2011). Autor zebrał tu swoje pomniejsze teksty na temat historycznych falsyfikatów – śledzenie ich i demaskowanie było wielką pasją Tazbira. W książce zawarł również artykuły poświęcone badaczom polskiego obyczaju i kultury, a więc swoim wielkim poprzednikom oraz eseje na temat swoich ulubionych lektur.
Historyk odszedł 3 maja 2016 r. w warszawskim mieszkaniu przy ul. Wareckiej. Dziś na kamienicy, w której mieszkał, znajduje się upamiętniająca go tablica. Spoczął obok matki Władysławy (1897–1982) na stołecznym Cmentarzu Północnym. Dobra pamięć o nim trwa w środowisku naukowym – jego imię nosi Biblioteka Instytutu Historii PAN, oraz wśród czytelników, którzy wciąż sięgają po kolejne wydania jego książek – w tym roku Wydawnictwo Iskry wznowiło „Protokoły mędrców Syjonu”. Parafrazując tytuł jednego z esejów historyka, warto zawołać: „Janusza Tazbira czytajcie!”.
Autor: Tomasz Siewierski
Źródło: Muzeum Historii Polski